Quantcast
Channel: Marchewkowa - tu się szyje!
Viewing all 285 articles
Browse latest View live

Temperatura topnienia nici, czyli o szyciu szmizjerki z Burdy 4/1960

$
0
0
Nad tą piękną, lejącą granatową krepą (wiskoza + poliester + elastan) siedziałam od października. 

Materiał, który zwie się zoja, kupiłam z myślą o modelu #116 B z Burdy 9/2017. Niestety, wykrój okazał się totalną klapą i wymagał miliona przeróbek, bo jego dopasowanie do mojej sylwetki pozostawiało naprawdę wiele do życzenia (szczególnie fatalnie leżały rękawy i plecy, ale konieczne byłoby też przerobienie biustu, talii i bioder). Ostatecznie sięgnęłam po świeżo nabytą Burdę Moden 4/1960, która obfituje w wykroje szmizjerek. A że właściwie w mojej szafie nie ma szmizjerki z typowo jesienno-zimowej tkaniny, szybko zdecydowałam się na jedną z nich.

Zdjęcie sukienki z Burdy 4/1960:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, April, sukienka, szmizjerka, shirtwaist dress, krepa, crepe
[kliknij, aby powiększyć]

W modelu #8487 urzekły mnie rękawy z zakładkami, wszyte w obniżoną linię ramienia, szerokie i zaokrąglone mankiety, dopasowany do nich kołnierz i bardzo ładnie ułożona spódnica z najzwyklejszego prostokąta. Ideał!

Co najważniejsze, ten ideał okazał się fantastycznie skonstruowany (wybrałam rozmiar 40 z kolekcji dla nastolatek - nie ma to jak się dobrze dowartościować ;-]). Poza obniżeniem o 1,5 cm talii - różnica wynikająca ze wzrostu - nie musiałam wprowadzać tu żadnych poprawek. W ramionach, biuście i talii wszystko leżało jak ulał. 

Po wykonaniu tylko jednej próbki (wielki sukces w moim przypadku, bo czasem dochodzę do 5-7), zabrałam się za ciachanie i zszywanie krepy. Jako że materiał zawiera sporo elastanu, wymaga szycia ściegiem rozciągliwym, a najlepiej owerlokiem, bo zwykły zygzak nie zdaje tu egzaminu. A że mój amatorski warsztat krawiecki składa się wyłącznie z trzech stębnówek, postanowiłam miejsca szycia podkleić cieniutką elestyczną flizeliną. Ustabilizowała ona nieco tkaninę i skutecznie zapobiegła pękaniu nici.

No i tak dłubałam sobie przez kilka tygodni:
  • Obszyłam rozcięcie przy mankietach paskiem ze skosu, a same mankiety wykończyłam ręcznie, aby uniknąć widocznego na prawej stronie stębnowania, za którym nie przepadam.
  • Z wielkim bólem wszyłam kryty zamek na plecach. Niestety, właściwości materiału sprawiły, że tradycyjny wyglądał tu mało efektownie. Dla dobra sprawy muszę to jakoś przeżyć.
  • Spodnią warstwę kołnierza uszyłam z cienkiej rozciągliwej podszewki. Dzięki temu zmniejszył się jego ciężar.
  • Paskami z tej samej podszewki olamowałam zapasy, w tym zapas nasady kołnierza (zapas zaprasowany w sukienkę sprawił, że kołnierz lepiej się układa).
  • Przyszyłam cztery małe zatrzaski do przodów i ozdobne guziki do mankietów. Spokojnie można tu było pominąć zapięcie, bo mankiety są dość obszerne.
  • Zrezygnowałam z ozdobnego guzika na kołnierzu, pozostawiając tu miejsce na broszki.

Pod koniec szycia emocje sięgały zenitu (zwykle w tym momencie potrafię zabić najlepiej uszytą rzecz), aż rozpuszczalna nić do fastrygowania topiła mi się w dłoniach. Ostatecznie mogę ogłosić krawiecki sukces, który skłania mnie do uszycia tego samego modelu z czegoś bardziej zwiewnego i letniego.

Rzućcie okiem na efekty:

Przód zapinany na zatrzaski:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, April, sukienka, szmizjerka, shirtwaist dress, krepa, crepe
[kliknij, aby powiększyć]

Tył zapinany na kryty zamek:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, April, sukienka, szmizjerka, shirtwaist dress, krepa, crepe
[kliknij, aby powiększyć]

Rękaw:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, April, sukienka, szmizjerka, shirtwaist dress, krepa, crepe
[kliknij, aby powiększyć]

Mankiet z ozdobnym guzikiem.
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, April, sukienka, szmizjerka, shirtwaist dress, krepa, crepe
[kliknij, aby powiększyć]

A tu przód raz jeszcze:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, April, sukienka, szmizjerka, shirtwaist dress, krepa, crepe
[kliknij, aby powiększyć]

Wywinięty kołnierz. Spodnia warstwa kołnierza z elastycznej podszewki:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, April, sukienka, szmizjerka, shirtwaist dress, krepa, crepe
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Sukienka-szmizjerka: uszyłam sobie
Wykrój: #6487, Burda 4/1960
Tkanina (zoja): Textilmania.pl
Guziki: vintage (prezent)

EN
Shirtwaist dress: made by me
Pattern: #6487, Burda 4/1960
Fabric: Textilmania.pl
Buttons: vintage

PS A teraz szyję sobie sukienkę wzorowaną na wykroju Vogue Couturier Design 2130. Powstaje z niezwykle miękkiej gabardyny w kolorze czarnym.
SaveSave

Almost 10 people who like "Marchewkowa.pl" haven't heard from you in a while. Write a post.

$
0
0
No dobra, zróbmy podsumowanie grudnia...

  • Jak pod koniec prawie każdego roku, zbiłam 85-watową żarówkę fotograficzną.
  • Na stronie bardzo znanej polskiej firmy kupiłam torebkę, która okazała się nie tylko niezgodna z tym, co było w ofercie, ale i brudna. Od trzech tygodni walczę o zwrot pieniędzy (firma nie raczyła nawet odpowiedzieć w ciągu 14 dni na złożoną reklamację)!
  • Rozchorowaliśmy się z panem Marchewką przed Świętami, co sprawiło, że spędziliśmy je sami.
  • Przypadkowo zniszczyłam prawie gotową małą czarną (zaciągnęłam w trakcie ręcznego szycia karczek, co spowodowało powstanie potężnej dziury).
  • Wypatrzyłam na grzywce pierwszy siwy włos, który teraz gra główną rolę w większości moich koszmarów ;-].
  • Zgubiłam pierścionek zaręczynowy i jego nieobecność odkryłam dwa tygodnie po zdarzeniu (szanse na odnalezienie = 0).
  • Wszystko jest OK, nie mam załamki i świetnie się czuję w szmizjerce z granatowej krepy, choć będę musiała uszyć do niej satynową halkę, bo na tej z organzy nie układa się tak, jakbym tego chciała.
A teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć. Dość dziwne pozy wymusił aparat, który sukienkę postrzega jako jedną wielką ciemność. Rozsunięcie rąk nieco uwidoczniło szczegóły.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, zoja, krepa, Textilmania, szmizjerka, shirt-waist dress
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, zoja, krepa, Textilmania, szmizjerka, shirt-waist dress
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Burda Moden 4/1960, zoja, krepa, Textilmania, szmizjerka, shirt-waist dress
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Sukienka-szmizjerka: uszyłam sobie 
Wykrój: #6487, Burda 4/1960 
Tkanina (zoja): Textilmania.pl 
Buty: vintage (lata '60.)
Torebka: vintage bienen-davis (najprawdopodobniej pocz. lat '60.)
Broszka: vintage, nabyta przez mamę
Zamszowy pasek ze złotą klamrą (mój ukochany!): Biedronka

EN
Shirt-waist dress: made by me
Pattern: #6487, Burda 4/1960 
Fabric (zoja): Textilmania.pl 
Shoes: vintage (1960s)
Handbag: vintage bienen-davis (early 1960s)
Brooch: vintage, a gift from my mom
Suede belt: Biedronka

No to SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! Chyba że jeszcze zdążę doszyć drugą spódnicę do tego żakietu (w którym ostatnio wymieniłam kołnierze z TEGO powodu) to oczywiście od razu na blogu pokażę!
SaveSave

Piramidalnie zabawne!

$
0
0
No i spódnicy nie skończyłam, bo jakoś tak bardziej w ostatnie dni roku zajęłam się chorowaniem (tak, tak, brawa dla mnie!). Ale…

Miałam na tyle siły, aby uszyć - wspólnie z panem Marchewką - piramidkę dla mojej 9-miesięcznej przesłodkiej bratanicy!

Wykorzystałam resztki bawełny, które pozostały mi głównie po szyciu odzieży. Z części skroiłam elementy zabawki, a część pan Marchewka pociął na cienkie paski i wypchał nimi donuty oraz rożek (bazę rożka można wypełnić nieco mocniej, a będzie lepiej stał).

Wykrój na tę piramidkę znalazłam w sieci kilka miesięcy temu. Niestety, nie jestem w stanie podać Wam odnośnika, bo strona, na której był zamieszczony, postanowiła sobie zniknąć. Konstrukcja zabawki jest jednak niezwykle prosta - rożek składa się ze stożka i koła (oba elementy podkleiłam grubą flizeliną), zaś każdy torus z dwóch obręczy. Najmniejszy wyposażyłam w pięć płatków. Dla bezpieczeństwa każdy płatek przeszyłam kilka razy, aby przypadkiem nie uległ wyrwaniu.

Zgodnie z instrukcją, każdą obręcz trzeba było całkowicie przeciąć wszerz - tworząc tunel, którego końce po wypchaniu należało zszyć ręcznie. Znalazłam jednak rozwiązanie, które pozwala wywlec torus na prawą stronę jedynie przez maleńki otworek.

Już przygotowałam instrukcję i wrzucę ją do następnej notki!

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, stuffed baby toy, stacker, rings, cotton, child friendly, zabawki dla dzieci, piramidka z bawełny
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, stuffed baby toy, stacker, rings, cotton, child friendly, zabawki dla dzieci, piramidka z bawełny
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, stuffed baby toy, stacker, rings, cotton, child friendly, zabawki dla dzieci, piramidka z bawełny
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Piramidka: uszyłam dla bratanicy
 Bawełny: ColorMercado, CottonBee, IKEA

EN
Ring stacker toy: made by me for my niece
Cottons: ColorMercado, CottonBee, IKEA
SaveSave
SaveSaveSaveSave
SaveSave

Co robić, jak zszyć materiałowego donuta i wywrócić go na prawą stronę przez mały otwór?

$
0
0
W poprzedniej notce, poświęconej piramidce dla dzieci, obiecałam Wam instrukcję zszywania donutów. Metoda ta nie tylko pozwoli na ładne wykończenie zabawki, ale może się też przydać w trakcie szycia odzieży.


marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, instrukcja, szycie okręgu, donut,

1. Składamy połowy prawą do prawej i zszywamy wewnętrzny okrąg. Przycinamy lub nacinamy zapasy.

2.Wywijamy zszyte obręcze na prawą stronę i zaprasowujemy.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, instrukcja, tutorial, piramidka, torus

3. Wywinięty na prawą stronę element układamy na płasko i lekko odwijamy górną połowę. Następnie na lewej stronie obu połówek zaznaczamy punkt styczny.

4. Górną połowę odwijamy do szwu wewnętrznego okręgu, aż ponownie zobaczymy jego zapas. To samo robimy ze spodnią połową.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, instrukcja, tutorial, donut, wypchana zabawka, dla dzieci

5. Wystającą na zewnątrz "większą połowę" donuta upychamy pomiędzy podwinięte doły (tak, żeby nie wystawała powyżej zapasów szwów). Tworzymy pierożka. Punkty styczne zaznaczone na lewej stronie każdej połowy muszą się stykać. Dla pewności warto spiąć je szpilką.

6. Zszywamy po okręgu od punku 1. do punktu 2. (łączymy tylko wywinięte połowy, a nie "nadzienie" pierożka). Nie przeszywamy złożenia, a na obu końcach zostawiamy niewielkie niedoszycia. Przy punkcie 2. musi być nieco większe (takie, aby pozwoliło zmieścić czubki dwóch palców). Igłę wbijamy w materiał lub wykańczamy ściegiem powrotnym. Wkładamy palce przez otwór przy punkcie 2. i ciągniemy za wnętrzności, tak aby donut zaczął się przewlekać, a niezszyty brzeg za punktem 2. powiększać. Punkt 1. zostanie zaś wciągnięty do środka.

Brzmi to skomplikowanie, ale po przeciągnięciu kawałka od razu będzie widać, o co tu chodzi.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu,instrukcja, tutorial, torus

7. Następnie zszywamy otwarty brzeg od punku 2. do punktu 3. Ponownie zostawiamy otwór, wkładamy w niego palce i ciągniemy za wnętrzności. Punkt 2. zostanie wciągnięty do środka. Zszywamy wolny brzeg. Tę czynność wykonujemy kilkukrotnie, aż prawie doszyjemy do punktu 1. Zostawiamy niewielki otwór (1,5-2 cm), przez który przewiniemy donuta. 

8. Przewinięty i rozprasowany element wypychamy wkładem poliestrowym lub ścinkami bawełny, a następnie pozostawiony otwór zszywamy ręcznie.

GOTOWE!


Kostium z elanowełny - część 3., czyli prawie jak telenowela

$
0
0
Zdarza się, że świeżo uszyta odzież nie leży tak, jakbyśmy tego chcieli. Niby robi się próbki, wielokrotnie mierzy w trakcie zszywania, a na koniec okazuje się, że coś w niej i tak nie gra. A to kieszenie sterczą, a to zaszewki za płytkie, a to długość rękawów nie ta...

Niestety, taka sytuacja miała miejsce z kostiumem, który uszyłam wiosną zeszłego roku. Najpierw okazało się, że użyta przeze mnie elanowełna jest zbyt gruba na krótki kołnierz ze stójką, co powodowało jego samoczynne unoszenie się oraz moje ciągłe wkurzenie, a potem w spódnicy ołówkowej pękł mi zamek. Tak, pękł zamek! No i kostium trafił do pudła z rzeczami, które wymagają przeróbki.

Na szczęście nie poleżał sobie tam za długo, bo dość szybko wpadłam na pomysł jego modyfikacji - a to dzięki wykrojowi McCall's 7055 z 1963 roku, który okazał się w tym przypadku moją główną inspiracją. 

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, McCall's 7055, old pattern, stary wykrój
[kliknij, aby powiększyć]

Żakiet miałam już gotowy. Wystarczyło wypruć kołnierz, a potem skroić i wszyć nowy. Tym razem szerszy i pozbawiony stójki. Tak też zrobiłam, ratując żakiet przed nienoszeniem! Do kompletu doszyłam prostą trapezową spódniczkę. Pozbawiona jest ona szwów bocznych, za to przód stanowi klin o szerokości odpowiadającej rozstawowi szwów wykroju francuskiego (princess seam) na żakiecie. W talii dopasowana jest drobnymi marszczeniami, zaś z tyłu dodatkowo zaszewkami. 

A w ołówkowej spódnicy zamek wymieniłam, tworząc ostatecznie kostium trzyczęściowy!

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, elanowełna, kostium, suit, jacket, skirt, żakiet, spódnica
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, kostium, suit, jacket, żakiet, skirt, spódnica, elanowełna, turkus
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu,
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu,
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, elanowełna, turkus, kostium, suit, teal
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, wool, siut, jacket, skirt, teal,
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Żakiet: uszyłam sobie, #127 z Burdy 9/2009 ze zmienionym kołnierzem
Spódnica: uszyłam sobie, wykrój własny
Guziki: vintage
Materiał: elanowełna nabyta na Allegro
Chustka: Zara
Pasek: Biedronka

EN
60s style jacket: made by me, Burda 127/9/2009 with a modified collar
60s style skirt: made by me, my own pattern
Buttons: vintage
Fabric: Polyester-wool mix
Scarf: Zara
Belt: Biedronka

Co robić, jak ładnie i solidnie przyszyć odzieżowe zatrzaski?

$
0
0
W dzisiejszej notce zobaczycie, na prośbę czytelniczek (dziękuję, że pytacie mnie o takie rzeczy!), instrukcję przyszywania zatrzasek odzieżowych. W tej metodzie zapięcie jest mocowane tak, że szwy widoczne są na prawej stronie materiału, co jednak nie obniża estetyki gotowej szmizjerki czy bluzki, a wręcz ją zdobi!

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

Tak przyszyte zatrzaski nie tylko nie będą "wisieć" na materiale (są solidnie podparte), ale przestaną się samoczynnie rozpinać i odpadać. Z doświadczenia wiem, że zatrzaska przyszyta tylko do jednej warstwy materiału nie ma szans na prawidłowe funkcjonowanie. Zabrzmiało poważnie...

... no to zaczynamy!

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

1. Przy użyciu znikającego mazaka lub kredy rysuję na odszyciu prawego przodu linię środka i zaznaczam punkt osadzenia zatrzaski. Zawsze zaczynam od wtyczki, gdyż ułatwia to precyzyjne wyznaczenie położenia gniazdka. Igłę wbijam pomiędzy odszyciem a warstwą wierzchnią odzieży, tak aby supełek nie był widoczny. Może on jednak zostać na wierzchu odszycia, bo i tak zostanie przez zatrzaskę przykryty.

2. Przy użyciu szpilki mocuję wtyczkę w zaznaczonym punkcie, a nić przeciągam przez jedno z oczek.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

3. Przebijam się igłą tuż przy brzegu zatrzaski na prawą stronę materiału. W tym momencie można się pozbyć szpilki.

4. Przechodzę na prawą stronę i tam przebijam się igłą z powrotem na lewą, łapiąc przy tym startowe oczko wtyczki (długość szwu zależy od średnicy zatrzaski). Na zdjęciu zaznaczyłam położenie zatrzaski, znajdującej się po drugiej stronie.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

5. Ponownie przebijam się na prawą stronę i wracam. Tu pamiętam o wbijaniu igły zawsze w to samo miejsce.

6. Po wykonaniu ok. 4 okrążeń (wiele zależy tu od grubości nici) kończę...

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

7. ... supełkiem. Wzmocni on mocowanie pierwszego oczka.

8. Następnie przechodzę pod wtyczką zatrzaski do przeciwległego oczka.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu,
[kliknij, aby powiększyć]

9. Przyszywam je dokładnie tak samo jak pierwsze, kończę supełkiem i pod zatrzaską przechodzę do do kolejnego oczka.

10. Na prawej stronie prawego przodu odzieży zaczyna wyglądać to tak. Dla ułatwienia można pokusić się o wyznaczenie położenia szwów.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

11. Po przyszyciu wszystkich oczek ostatnie wykańczam kilkoma supełkami, a nić prowadzę na przeciwległą stronę wtyczki.

12. Obcinam tuż przy brzegu zatrzaski. Dłuższa końcówka nici zapobiegnie odpadnięciu zatrzaski.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

13. Przechodzimy do gniazdka! Na prawej stronie lewego przodu odzieży rysuję linię środka. Następnie kredą barwię czubek przyszytej wtyczki...

14. ... i odbijam go w odpowiednim miejscu na lini nasad zatrzasek na lewej części odzieży. Bardzo ułatwia to prawidłowe osadzenie gniazdka zatrzaski.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

15. Igłę wbijam w wyznaczony punkt, nie przebijając się na stronę odszycia. Tu pozostawiłam supełek na zewnątrz, ale może zostać on ukryty między materiałem wierzchnim a odszyciem.

16. Przyszywam gniazdko dokładnie tak samo, jak wtyczkę. Każdy szew mocowania oczka wykańczam pętelką, a ostatni kilkoma. Nić przecinam po przeciągnięciu jej na drugą stronę gniazdka.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, tutorial, instrukcja, sew on snaps, przyszywanie zatrzasek, zapiecie, odzież
[kliknij, aby powiększyć]

I gotowe!

Nie będę ukrywać, że wykonanie tego typu zapięcia zajmuje trochę czasu, ale jest ono niezwykle estetyczne (dodatkowo zatrzaski można powlec materiałem), trwałe i - co dla mnie najważniejsze - niewymagające "niszczenia" materiału (jak guzikowe dziurki). W każdej chwili położenie zatrzasek można zmienić bez pozostawiania jakiegokolwiek śladu.

Simplicity 1587, czyli mój pierwszy przedruk z lat '40.

$
0
0
Trendy lat '40. nigdy nie należały do moich ulubionych. Jakoś nigdy nie widziałam się w sukienkach z tamtej dekady. Zawsze miałam wrażenie, że mnogość detali znacznie powiększy mój, i tak już raczej spory, biust ;].

Podobnie podejście miałam jednak kiedyś do bezrękawników z lat '60., a teraz nie potrafię się bez nich obejść, a więc dlaczego nie miałabym uszyć sukienki z lat '40.? No to szyję mój pierwszy przedruk z tamtych lat - Simplicity 1587 (wykrój jest podzielony na dwie kategorie rozmiarowe 6-14 i 14-22)!

Ta całkowicie nieprosta sukienka, wyposażona w gorylion detali, od razu zwróciła moją uwagę. Czego tu nie ma? Są i karczki, i marszczenia, i zakładki, i kokardy...  Wykrój dotarł do mnie we wtorek i od razu wzięłam się do roboty.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicity 1587,
[kliknij, aby powiększyć]

Zawartość koperty - wykrój na cienkim bibułkowym papierze (można go wyciąć i bez problemu przypiąć do manekina) oraz instrukcja krojenia i szycia krok po kroku. Wszystko opatrzone szczegółowymi rysunkami:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicity 1587
[kliknij, aby powiększyć]

Niestety, na pierwszej części sukienki znalazłam błędy: rozmiar 12 opisano jako 13, zaś podane obwody w biuście po zszyciu nie mają nic wspólnego z faktycznymi, które są o 2-3 cm mniejsze. Tego typu wady wykroju Simplicity zdarzają mi się po raz pierwszy, na szczęście dotyczą one tylko tego miejsca. Reszta jest opisana prawidłowo i wszystkie elementy pasują do siebie jak ulał:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicity 1587
[kliknij, aby powiększyć]

A teraz przejdźmy do samej próbki.

Próbka to bardzo przydatna rzecz! Jest niezbędna w przypadku figur bardzo nietypowych. Dzięki niej nie tylko sprawdzimy dopasowanie wykroju, ale i nauczymy się technik krawieckich, których do tej pory nie stosowaliśmy. Simplicity 1587 wymagał zaledwie dwóch próbek, co sukcesem jest znaczącym, bo w niektórych przypadkach dochodzę do 6-7.

Zgodnie z moim wcześniejszym doświadczeniem z wykrojami tego wydawnictwa, wybrałam rozmiar mniejszy niż wynikało to z tabeli. Jednak w przypadku tego modelu okazało się to błędem, bo pierwsza próbka wyszła bardzo przylegająca. Gdybym sukienkę szyła z dzianiny lub tkaniny o dużej zawartości lycry, mniejszy rozmiar nie byłby problemem. Zdecydowałam się jednak na minimalnie elastyczną silki crepe, która wymaga nieco więcej luzu. 

Tak czy siak, już ta nieco przymała próbka pozwoliła mi wykryć dość znaczącą wadę, a właściwie cechę tej sukienki (i zapewne wszystkich sukienek z lat '40.) - rękawy, które praktycznie całkowicie ograniczają ruch rąk. Jako że tego typu ograniczenia są dla mnie absolutnie nie do przejścia, postanowiłam dokonać modyfikacji, która sprawi, że podniesienie ręki nie będzie się wiązało z ciągnięciem się całego podkroju i pleców. 

W sieci znalazłam dwie ciekawe instrukcje (nr 1, nr 2) i ostatecznie skorzystałam z tej drugiej, ale pierwszą z pewnością jeszcze wykorzystam. Rzućcie okiem na obie!

Poza zmodyfikowaniem rękawów do sukienki wprowadziłam jeszcze następujące zmiany:
  • Połączyłam rozmiary: 14 (biust), 6 (talia)  i 12 (biodra).
  • Zmodyfikowałam nieco obwód biustu. Standardowo projektowany jest dla miseczki B.
  • Podniosłam linię talii o 2 cm. 
  • Skróciłam rękaw o 3 cm.
  • Wydłużyłam spódnicę o 5 cm.
  • Dodałam zaszewki modelujące karczek spódnicy.
  • Usunęłam rozcięcie na plecach, które ma jedynie funkcję ozdobą, a trochę tu już tego dla mnie za dużo ;]. 
  • Usunęłam też szew tyłu spódnicy.
  • Przygotowałam na ramionach miejsca na poduszki, o których instrukcja nawet nie wspomina. Zgodnie z modą lat '40. są wymagane!

I tak oto wygląda idealnie leżąca próbka. Ze względów oszczędnościowych (ciężko o dobry materiał na próbki w przystępnej cenie) spódnicę wykroiłam w wersji mini:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicity 1587, próbka, muslin
[kliknij, aby powiększyć]

Wykrój Simplicity 1587 otrzymałam w prezencie o sklepu outlettkanin.pl i tam możecie go nabyć.

Ściągawka

$
0
0
Szycie sukienki z przedruku wykroju z lat '40. idzie mi nieco wolniej niż zakładałam. No kto by się spodziewał! ;] Mam jednak bardzo dobre wytłumaczenie. Aby sukienka jak najlepiej oddawała klimat tamtych lat, postanowiłam nieco wnikliwiej przyjrzeć się wykończeniom tworzonej wtedy odzieży (do tej pory nie miałam z nią właściwie żadnego kontaktu). I tak mnie to wciągnęło, że szycie zeszło na dalszy plan.

Przy okazji pomyślałam, że pokażę Wam moją ściągę z wykończeń odzieży nieco późniejszej. Oto bawełniano-jedwabna szmizjerka z samego początku lat '60. (ewentualnie końca lat '50.) - szyta z pewnością na zamówienie przez krawcową. W jej wnętrzu (w sensie szmizjerki, a nie krawcowej) znajduje się kilka technik krawieckich, na których od lat się wzoruję, wykańczając tworzone przez siebie ubrania.

No to rzućmy okiem na sukienkę, której nie noszę, gdyż jest dość mocno uszkodzona (ciągle się waham, czy dokonać napraw, niszcząc przy tym oryginalne szwy), a przede wszystkim uszyta  na znacznie niższą osobę - odcięcie talii wypada mi niewiele poniżej biustu.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, wnętrze sukienki, vintage dress inside, seam allowances, finishing touches
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, wnętrze sukienki, vintage dress inside, seam allowances, finishing touches
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, wnętrze sukienki, vintage dress inside, seam allowances, finishing touches
[kliknij, aby powiększyć]

Podłożenie spódnicy oraz jej szew boczny: dół spódnicy zawinięto tu dwukrotnie, a następnie przyszyto ręcznie podstawowym ściegiem niewidocznym. W przypadku szwu bocznego wykorzystano brzegi fabryczne tkaniny. Uniknięto dzięki temu obrzucania. Identycznej metody użyto w przypadku zapasów bocznych góry szmizjerki.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu,
[kliknij, aby powiększyć]

Szew ramienia oraz wykończenie dekoltu: zapasy szwu ramienia podwinięto pod spód, a następnie ostębnowano. Dokładniej tę metodę pokazywałam w notce poświęconej życiu bez owerloka.  Podkrój szyi obszyto podwiniętą do środka tasiemką krojoną ze skosu. Tasiemkę przyszyto ręcznie ściegiem niewidocznym. Obecny na zdjęciu guziczek służył do mocowania kołnierzyka. Niestety, nie było go w komplecie.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, wnętrze sukienki, vintage dress inside, seam allowances, finishing touches
[kliknij, aby powiększyć]


Rękaw: szwy nasady rękawa sprasowano razem w kierunku rękawa, a następnie obrzucono ręcznie szerokim ściegiem okrętkowym - skośnym obrzucającym.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, wnętrze sukienki, vintage dress inside, seam allowances, finishing touches
[kliknij, aby powiększyć]

Podłożenie rękawa: rękaw podwinięto dwukrotnie pod spód, miejsca podwinięć przyszyto ściegiem niewidocznym, następnie podłożenie wywinięto na zewnątrz, tworząc niewielki mankiet. Aby się nie odwijał, w kilku miejscach zamocowano je do rękawa pojedynczą nitką.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu,
[kliknij, aby powiększyć]

Zapięcie boku oraz szew łączący spódnicy: bok sukienki (od lewego rękawa do lewego biodra) zapięto na zatrzaski i haftkę w talii. Pętelkę wykonano ręcznie. Zaś zapasy szwu łączącego spódnicę i górę szmizjerki obrzucono ręcznie ściegiem okrętkowym - skośnym obrzucającym.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, wnętrze sukienki, vintage dress inside, seam allowances, finishing touches
[kliknij, aby powiększyć]

Zapięcie przodu oraz wykończenie odszycia: przód góry sukienki zapinany jest na zatrzaski. Widoczny na zdjęciu guziczek to ponownie mocowanie kołnierzyka. Brzeg odszycia wykończono bardzo prosto - został podwinięty i ostębnowany.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, wnętrze sukienki, vintage dress inside, seam allowances, finishing touches
[kliknij, aby powiększyć]

I jak Wam się podoba? Czy szyjąc odzież retro też wykańczacie ją zgodnie z najpopularniejszymi w danych latach technikami?

Simplicity 1587, czyli bezpoduszkowiec

$
0
0
Sukienkę na podstawie wykroju Simplicitty 1587 (rozm. 6-14 i rozm. 14-22) skończyłam szyć w środę wieczorem. A właściwie prawie skończyłam, bo brakuje jej jeszcze poduszek na ramionach (czekam na dostawę wkładu).

Jako że nie mogłam zdecydować się, czy pokazać na blogu niekompletny produkt, decyzję postanowiłam oddać Wam. I tak w sondzie na Facebooku i Instagramie znaczącą przewagą wygrała opcja, która zakładała pokazanie sukienki jeszcze przed wszyciem poduszek.

Oto i ona (uwaga, zdjęcia przyprawiają o oczopląs)!

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicitty 1587, silki crepe, OutletTkanin, Darpol
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicitty 1587, silki crepe, OutletTkanin, Darpol
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicitty 1587, silki crepe, OutletTkanin, Darpol
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicitty 1587, silki crepe, OutletTkanin, Darpol
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicitty 1587, silki crepe, OutletTkanin, Darpol
[kliknij, aby powiększyć]

Dzięki wykonanej wcześniej próbce, sukienka szyła się bezproblemowo. Materiał, z którego skorzystałam (poliestrowo-spandeksowe silki crepe), zachowywał się bardzo przyzwoicie i poza podklejeniem flizelinową taśmą formująca skosów spódnicy nie wymagał większej pracy. Z jego resztek udało mi się nawet wykombinować pasek, którego wnętrze usztywniłam bawełnianą surówką. Całość wyszła wprost idealnie i 100% zgodnie ze zdjęciem modelki z koperty wykroju! Simplicity po raz kolejny nie zawiodło.

I to by było tyle. Kolejną, opoduszkowioną już odsłonę tego modelu, zobaczycie w następnej notce. Prócz poduszek pokażę również zgodne z technikami krawieckimi z lat '40. wewnętrzne wykończenie sukienki.

Stay tuned!

PL
Sukienka w styl lat '40.: uszyłam sobie
WykrójSimplicitty 1587, dzięki uprzejmości Outletu Tkanin
Tkanina: silki crepe (97% poliester, 3% spandex), Tkaniny Darpol z Pułtuska

PL
 40s style dress: made by me
PatternSimplicitty 1587
Fabric: silki crepe (97% polyester, 3% spandex)

Simplicity 1587, czyli poduszkowiec + instrukcja obszywania poduszek barkowych

$
0
0
Zgodnie z obietnicą, pokazuję Wam sukienkę na podstawie wykroju Simplicity 1587 z wszytymi niewielkimi poduszkami barkowymi. Różnica nie jest ogromna, bo też nie dążyłam do nadmiernie przerysowanej linii ramion, ale jednak zauważalna. W poprzedniej notce zobaczycie sukienkę bez poduszek.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1940s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicity 1587, Outlet Tkanin, 40s, dress, polka dots
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1940s, Wrocław szyje, w starym stylu, Simplicity 1587, Outlet Tkanin, 40s, dress, polka dots
[kliknij, aby powiększyć]

Gdyby któraś z Was była zainteresowana wykonaniem poduszek dopasowanych do konkretnej odzieży, to na poniższych zdjęciach pokazuję krok po kroku metodę ich obszywania.

1. Poduszki wykonałam z dużych poduszek wyprutych ze starego żakietu mojej mamy. Recykling górą! :] Składały się one z dwóch warstw cieniutkiej owaty (jedna na górze, druga na spodzie) i gąbki, która w najgrubszym miejscu miała ok. 15 milimetrów. Wszystkie warstwy sfastrygowano ze sobą dość luźno. Poduszki można również wykonać z samej gąbki, filcu lub każdego innego lekkiego wkładu. Albo kupić gotowe!

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, Wrocław szyje, w starym stylu, 1940s, shoulder pads, lata 40, poduszki barkowe, instrukcja, tutorial
[kliknij, aby powiększyć]

2. Wkład przycięłam do wymiarów przedstawionych na poniższym zdjęciu, czyli 16 cm x 9 cm. Wiele zależy tu jednak od szerokości ramienia i indywidualnego zapotrzebowania. Podobnie z grubością. Mnie jednak zależało na niewielkim uniesieniu, a więc w najgrubszym miejscu (u podstawy) moje poduszki mają ok. 7 mm.

Następnie z resztek materiału sukienkowego wycięłam dwa owalne kawałki z 2,5-centymetrowym zapasem na zawinięcie, które po złożeniu stworzyły pierożki, w których ukryłam wkład.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, Wrocław szyje, w starym stylu, 1940s, shoulder pads, lata 40, poduszki barkowe, instrukcja, tutorial
[kliknij, aby powiększyć]

3. 2,5-centymetrowy zapas zawinęłam do środka i przypięłam szpilkami.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, Wrocław szyje, w starym stylu, 1940s, shoulder pads, lata 40, poduszki barkowe, instrukcja, tutorial
[kliknij, aby powiększyć]

4. Przyfastrygowałam i przycięłam nadmiar zapasu.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, Wrocław szyje, w starym stylu, 1940s, shoulder pads, lata 40, poduszki barkowe, instrukcja, tutorial
[kliknij, aby powiększyć]

5. Zapas drugiej strony pierożka przycięłam wstępnie i ponacinałam zaokrąglenie. Następnie zawinęłam do środka i gęsto przyszpiliłam.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu,
[kliknij, aby powiększyć]

6. Wszystkie warstwy zszyłam ręcznie bardzo drobnym ściegiem za igłą, tuż przy brzegu.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, Wrocław szyje, w starym stylu, 1940s, shoulder pads, lata 40, poduszki barkowe, instrukcja, tutorial
[kliknij, aby powiększyć]

7. Gotowe! Tak przygotowane poduszki wszyłam do sukienki. Przymocowałam je do zapasu szwu nasady rękawa i zapasu szwu ramienia.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, Wrocław szyje, w starym stylu, 1940s, shoulder pads, lata 40, poduszki barkowe, instrukcja, tutorial
[kliknij, aby powiększyć]

PL 
Sukienka Simplicity 1587 i poduszki barkowe: uszyłam sobie
Wykrój: Outlet Tkanin
Silki crepe: Tkaniny Darpol

EN 
Dress and shoulder pads: made by me
1940s style dress pattern: Simplicity 1587
Silki crepe: Tkaniny Darpol

Marchewki dla Marchewki

$
0
0
Zanim zacznę Wam nawijać o kolejnych cygaretkach w mojej kolekcji, muszę podzielić się radosną wieścią. Znalazłam pierścionek zaręczynowy, który zaginął mi jeszcze w grudniu! Zgubiłam go w trakcie seansu wybitnie nieciekawego filmu i dopiero udanie się na kolejny beznadziejny film sprawiło, że pierścionek postanowił do mnie wrócić. Przeznaczenie?! Zguba odnalazła się w torebce, którą oczywiście przetrząsnęłam w trakcie poszukiwań dziesiątki razy. Najprawdopodobniej pod podszewką ukrywa się jakieś przejście do innego wymiaru. Jak tylko je znajdę, zrobię zdjęcia i Wam pokażę ;].

Wróćmy jednak do głównego tematu notki, czyli do cygaretek!

Od kiedy szyję, uwielbiam spodnie. A to dlatego, że w końcu na mnie pasują. Te kupione właściwie nigdy nie leżały dobrze, a wszystko przez mój bardzo wysoki stan. Mimo że wykroje muszę odpowiednio przerabiać (podkrój kroku przodu wydłużam do 33 cm - a współczesne wykroje w moim rozmiarze zakładają długość 27 cm) i czasem dotarcie do wersji ostatecznej zajmuje mi 10 próbek, to z uszytych spodni zwykle jestem bardzo zadowolona. I tak jest również w tym przypadku.

Widoczne na zdjęciach marchewkowate (szersze w udach i dopasowane w łydkach i w kostkach)  cygaretki to mój najnowszy krawiecki produkt. Wykrój na nie zaczerpnęłam z magazynu Junge Mode - lato 1958.

Spodnie te nieco różnią się od moich poprzednich egzemplarzy opartych na modelach z lat sześćdziesiątych, gdyż - zgodnie z modą wcześniejszej dekady - nie mają wymodelowanych ud, są zaś lepiej dopasowane do talii i bioder. Co ciekawe, znacznie bardziej wydłużają sylwetkę. Właściwości wydłużających z pewnością dodaje im gruba, ale lejąca tkanina. Podobnie jak w przypadku szmizjerki z Burdy 4/1960 jest to zoja, ale o wyższej gramaturze (380 gr/m²).

Standardowo spodnie zapinają się na klasyczny zamek i zatrzask. Równie standardowo zapasy podłożenia nogawek obszyłam lamówką ze skosu i przyszyłam ręcznie ściegiem niewidocznym.

A teraz spójrzcie na zdjęcia:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, Wrocław szyje, w starym stylu, trousers, cigarette pants, pedal pushers, 1950s, fashion, spodnie, marchewki, cygaretki, wykrój, Junge Mode, pattern
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, Wrocław szyje, w starym stylu, trousers, cigarette pants, pedal pushers, 1950s, fashion, spodnie, marchewki, cygaretki, wykrój, Junge Mode, pattern
[kliknij, aby powiększyć]

Wykrój, zamek i zatrzask:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, Wrocław szyje, w starym stylu, trousers, cigarette pants, pedal pushers, 1950s, fashion, spodnie, marchewki, cygaretki, wykrój, Junge Mode, pattern
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, Wrocław szyje, w starym stylu, trousers, cigarette pants, pedal pushers, 1950s, fashion, spodnie, marchewki, cygaretki, wykrój, Junge Mode, pattern
[kliknij, aby powiększyć]

Wykończenie nogawek:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, Wrocław szyje, w starym stylu, trousers, cigarette pants, pedal pushers, 1950s, fashion, spodnie, marchewki, cygaretki, wykrój, Junge Mode, pattern
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, Wrocław szyje, w starym stylu, trousers, cigarette pants, pedal pushers, 1950s, fashion, spodnie, marchewki, cygaretki, wykrój, Junge Mode, pattern
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Wykrój: Junge Mode, lato 1958
Materiał: zoja 380 gr/m² z Textilmania.pl

EN
Pattern: Junge Mode, summer 1958
Fabric: viscose-polyester blend
SaveSave

Na pierwsze ciepłe dni, czyli na połowę maja...

$
0
0
Dziś bardzo szybka notka, bo do pokazania mam zaledwie jeden element z szyjącego się właśnie kompletu na pierwsze ciepłe dni. A właściwie z dwuczęściowej sukienki, zainspirowanej wykrojem z 1962 roku - McCall's 6273.

Tym pierwszym elementem jest banalnie prosta spódnica na podstawie 1/4 koła, której wykrój rozrysowałam przy użyciu wykroju świetnie dopasowanych spodni z ośmioma zaszewkami.

O tak:
Pattern alteration: pants → 1/4 circle skirt, tutorial, instrukcja, szycie, sewing, DIY, handmade
[kliknij grafikę, aby ją powiększyć]

W cały komplecie najważniejsza jest jednak tkanina, którą w podchoinkowym prezencie dostałam od właścicielki sklepu Color Mercado. Bawełna ta nie tylko jest przemiła w dotyku, świetnie się szyje i nie płowieje (z tego typu bawełny szyłam już namiotową sukienkę, która jeździ ze mną na wszystkie wakacyjne wyprawy), ale jest zadrukowana wzorem (na kremowym tle kandelabry w kolorze ochry + bladoróżowe łezki), który wprost idealnie wkomponował się w ten projekt.

Spójrzcie, jak to wygląda, a ja biorę się za wykończenie bluzki. Już niewiele mi zostało!

Przód: 
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, McCall's 6273, two-piece dress, komplet, ręcznie wykończenia, sukienka dwuczęściowa
[kliknij, aby powiększyć]

Bok z zamkiem i zapięciem na zatrzask:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, McCall's 6273, two-piece dress, komplet, ręcznie wykończenia, sukienka dwuczęściowa
[kliknij, aby powiększyć]

Klasyczny zamek z pliską, dopasowany kolorem do łezek, oraz zatrzask:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, Wrocław szyje, w starym stylu, McCall's 6273, two-piece dress, komplet, ręcznie wykończenia, sukienka dwuczęściowa
[kliknij, aby powiększyć]

Ręcznie wykończone zapasy i ręcznie podłożony dół:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, ręcznie wykończenia, sukienka dwuczęściowa, two-piece dress
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Wykrój spódnicy: narysowałam sobie
Bawełna, Westminster Fibers #PWTG 140 Candelabrum: prezent od właścicielki Color Mercado

EN
1960s style skirt pattern: made by me
Cotton, Westminster Fibers #PWTG 140 Candelabrum: a gift from Color Mercado

Halka, akt I

$
0
0
Zbieg okoliczności sprawił, że moje tegoroczne postanowienie (jedna notka na tydzień) odeszło w niepamięć.

Niestety, nie udało mi się na razie dokończyć dwuczęściowej sukienki (zostało mi tylko obszycie podkrojów w bluzce), ale pod spódnicę uszyłam prostą halkę z poliestrowej pościeli z IKEI. Materiał ten jest lekki i bardziej przewiewny niż zwykła poliestrowa tkanina podszewkowa. A do tego znacznie tańszy!

Główną inspiracją był tu wykrój Simplicity 4729. W celu jego odtworzenia skorzystałam z gotowego wykroju na spódnicę [klik], połączonego ze zmarszczonym pasem materiału - 10,5 cm szerokości i 280 cm długości z 1,5-centymetrowymi zapasami. Ograniczyłam się do jednej falbany.

W halkę nie wszyłam zamka, a zapięłam ją jedynie na zatrzaski (na zdjęciu tylko jeden przyszyty, bo w trakcie okazało się, że brakuje mi  zatrzasek odpowiedniej wielkości). Jedna wtyczka i trzy gniazdka umożliwiają regulację obwodu pasa - halkę można zapiąć na talii lub opuścić nieco niżej.

A wyszło tak:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, halka, slip, petticoat, Ikea, Simplicity
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, halka, slip, petticoat, Ikea, Simplicity
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, halka, slip, petticoat, Ikea, Simplicity
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, halka, slip, petticoat, Ikea, Simplicity
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, halka, slip, petticoat, Ikea, Simplicity
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]

PL
Halka w stylu lat '60.: uszyłam sobie
Materiał: poliestrowa poszewka z IKEI
Inspiracja: Simplicity 4729
Wykrój: narysowałam sobie

EN
1960s style slip: made by me
Fabric: IKEA polyester duvet cover
Inspiration: Simplicity 4729
Pattern: made by me

PS Poniżej zapowiedź kolejnego projektu, czyli twarzowej sukienki z silki crepe:


SaveSave

Kostium z elanowełny - część 4., czyli finał

$
0
0
Historia tego kostiumu to prawdziwa telenowela!

Równo rok temu uszyłam ołówkową spódnicę z turkusowej (ten kolor nigdy nie wychodzi na zdjęciach jak trzeba) elanowełny. Do kompletu powstał żakiet i... całość wylądowała na dnie pudła z napisem "do przeróbki". Okazało się, że nie wszystko poszło zgodnie z moimi oczekiwaniami. Zbyt krótki kołnierz w żakiecie unosił się samoczynnie, zaś ołówkowa spódnica nie bardzo chciała się zgrać z lekko dopasowaną górą. Aaa potem pękł w niej zamek! 

Na szczęście styczniowa misja ratunkowa (jej szczegóły po kliknięciu w odnośnik) powiodła się w 100% i dziś mogę się cieszyć kostiumem, który świetnie pasuje do mojego odrastającego fryza (postanowiłam wrócić do krótkiego boba).

No to rzućcie okiem na dziwne pozy, zainspirowane modelkami z lat '60.:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, jacket, skirt, set, suit, kostium, garsonka, elanowełna, McCall's 7055, ootd
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, jacket, skirt, set, suit, kostium, garsonka, elanowełna, McCall's 7055, outfit, ootd
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, jacket, skirt, set, suit, kostium, garsonka, elanowełna, McCall's 7055, outfit, ootd
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]

PL
Żakiet: uszyłam sobie, #127 z Burdy 9/2009 ze zmienionym kołnierzem
Spódnica: uszyłam sobie, wykrój własny

Inspiracja: McCall's 7055
Guziki: vintage
Materiał: elanowełna nabyta na Allegro
Broszka: vintage (lata '60.)
Parasolka: vintage (lata '60.)
Koturny: CCC

EN
60s style jacket: made by me, Burda 127/9/2009 with a modified collar 
60s style skirt: made by me, my own pattern
Inspiration: McCall's 7055
Buttons: vintage
Fabric: Polyester-wool mix
Brooch: vintage (1960s)
Umbrella: vintage (1960s)
Wedges: CCC

Co robić, jak szybko podwinąć dół spódnicy

$
0
0
Całkiem sporo czasu przy każdym szyciu spędzam na podkładaniu dołów. W przypadku bardzo obfitych spódnic zaznaczenie zapasu, podwinięcie, zaprasowanie i jego ręczne przyszycie może zająć kilka godzin, dlatego ułatwiam sobie pracę bardzo prostym sposobem. 

Na kawałku kartonu zaznaczam dwie linie. Zwykle 2 i 4 centymetry - w przypadku czterocentymetrowego zapasu zawijam 2 cm + 2 cm, zaś sześciocentymetrowego - 2 cm + 4 cm. Oczywiście panuje tu pełna dowolność!

Tak przygotowaną linijkę układam na lewej stronie materiału:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, linijka do podwijania zapasów, hem gauge
[kliknij, aby powiększyć]

Dół spódnicy zawijam tak, aby jego brzeg dotykał pierwszej linii:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, linijka do podwijania zapasów, hem gauge
[kliknij, aby powiększyć]

Zaprasowuję:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, linijka do podwijania zapasów, hem gauge
[kliknij, aby powiększyć]

Pierwsze podwinięcie zawijam po raz kolejny do pierwszej lub drugiej linii (zależnie od zapasu):

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, linijka do podwijania zapasów, hem gauge
[kliknij, aby powiększyć]

Zaprasowuję i gotowe!

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, linijka do podwijania zapasów, hem gauge
[kliknij, aby powiększyć]

Tego typu linijkę do podwijania dołów najlepiej wykonać z kartonu, a nie będzie się zwijał pod wpływem ciepła i pary z żelazka. Oczywiście nie należy zaprasowywać materiału na standardowych linijkach z plastiku (topią się) i metalu (parzą!). Spisać może się za to cienka linijka ze sklejki lub drewna.

Miłego podwijania!  

Kosmetyki od bogini czyli Mokosh Cosmetics

$
0
0
Mokosz– bogini w mitologii słowiańskiej, poświadczona źródłowo w Powieści minionych lat i kilku innych... A nie, to jednak nie będzie wpis o słowiańskiej bogini, a marce kosmetycznej, która dumnie przybrała jej imię.

Dobrze wiecie, że na moim blogu recenzje kosmetyczne to raczej rzadkość. Nie tylko dlatego, że staram się za często nie odbiegać od głównej tematyki bloga, ale również dlatego, że większość ofert współpracy ma na celu promocję produktów, którymi jako zwykły konsument nigdy bym się nie zainteresowała. Od kilkunastu lat korzystam głównie z kosmetyków naturalnych, czyli takich, które nie posiadają w swoim składzie chemicznych emulgatorów, konserwantów i stabilizatorów, gdyż w znacznym stopniu pogarszają one stan mojej atopowej i ekstremalnie suchej skóry. Duże znaczenie ma dla mnie również jakość i pochodzenie składników, w tym proces ich produkcji (czyli brak testów na zwierzętach) oraz opakowanie, które podlega recyclingowi lub ponownemu wykorzystaniu.

Tym razem jednak odezwał się do mnie przedstawiciel marki, która nie tylko spełnia wszystkie moje wymagania, ale i jest polska! Co najważniejsze, w skład zestawu kosmetyków, które miały zostać zrecenzowane wchodził balsam brązujący z marchewką. Tak, z MARCHEWKĄ! I ta marchewka stała się języczkiem u wagi.

Mowa o marce Mokosh Cosmetics, która na naszym rynku gości już kilka lat, a o której, nie ma co ukrywać, do tej pory nie słyszałam (bo nigdy nie trafiłam na nią we wrocławskich sklepach z kosmetykami naturalnymi). Po wielogodzinnych debatach z panem Marchewką postanowiłam się skusić i zobowiązać do 10-dniowego testu produktów.

No to zaczynamy!

OPAKOWANIE

Kosmetyki dotarły do mnie opakowane w szary karton z szufladką, który bez problemu można ponownie wykorzystać. Wnętrze wypełniono drewnianymi strużynami (one też się nie zmarnują). Każdy z produktów umieszczono zaś w słoiczkach z grubego szkła. Miodzio! 

marchewkowa, blog, recenzja, opinia, Mokosh, kosmetyki naturalne, krem do twarzy, figa, peeling solny, żurawina, brązujący balsam do ciała, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, recenzja, opinia, Mokosh, kosmetyki naturalne, krem do twarzy, figa, peeling solny, żurawina, brązujący balsam do ciała, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, recenzja, opinia, Mokosh, kosmetyki naturalne, krem do twarzy, figa, peeling solny, żurawina, brązujący balsam do ciała, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, recenzja, opinia, Mokosh, kosmetyki naturalne, krem do twarzy, figa, peeling solny, żurawina, brązujący balsam do ciała, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

WYGŁADZAJĄCY KREM DO TWARZY
Figa

CO MÓWI PRODUCENT

"Innowacyjny, a zarazem naturalny krem o apetycznym zapachu figi do regularnej pielęgnacji każdego typu skóry. Stworzony na bazie naturalnych olei i ekstraktów wykazuje silne właściwości nawilżające, regenerujące i odżywcze. W swoim składzie zawiera m.in.: egzotyczny olej z baobabu, który działa przeciwzapalnie i regenerująco w różnych warstwach naskórka, olej arganowy o silnym działaniu nawilżającym i odmładzającym, olej jojoba, który zmiękcza skórę i odbudowuje jej płaszcz hydrolipidowy. Dodatkowo aktywnie działające naturalne ekstrakty z figi, lnu i bawełny oraz kompleks AQUAXYL™ z naturalnym ksylitolem nawilżają, rozświetlają, odżywiają skórę oraz chronią przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych i wolnych rodników."

PIERWSZE WRAŻENIE

Po pierwszym dotknięciu i niuchnięciu stwierdzam, że krem faktycznie pachnie figą (choć czuję tu również wanilię) i ma bardzo lekką konsystencję. Po nałożeniu na dłoń od razu się wchłonął. Zobaczymy, jak zareaguje na niego moja twarz!

CO MÓWI ETYKIETA

Opakowanie zawiera 60 ml produktu. Krem po otwarciu należy zużyć w ciągu 3 miesięcy.
Ingredients (INCI): Aqua, Coco-Caprylate Caprate, Makadamia Ternifolia Oil, Polyglyceryl-3 Dici-trate/Stearate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Isostearyl Isostearate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Adansonia Dig-itata Seed Oil, Stearyl Alcohol, Cellulose, Xylitylglucoside, Xanthan Gum, Anhydroxylitol, Xyli-tol, Ficus Carica (Fig) Fruit Extract, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract, Linum Usitatis-simum (Linsed) Seed Extract, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Tocopherol, Benzoic Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Parfum, Cou-marin, Linalool.

Szczegóły znajdziecie na stronie producenta, a zdjęcie kremu poniżej.

marchewkowa, blog, recenzja, opinia, Mokosh, kosmetyki naturalne, krem do twarzy, figa, peeling solny, żurawina, brązujący balsam do ciała, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

BRĄZUJĄCY BALSAM DO CIAŁA I TWARZY
Pomarańcza z cynamonem (i z marchewką!)

Mój przedtestowy faworyt! Czy już pisałam, że ma w składzie marchewkę? ;]

CO MÓWI PRODUCENT

"Odżywczy i nawilżający balsam o orientalnym zapachu pomarańczy z cynamonem, w naturalny sposób nadający skórze piękny odcień opalenizny. Bogactwo naturalnych olei: z baobabu, słonecznikowego, z marchewki zapobiega wysuszeniu skóry, wosk z borówki silnie nawilża, zaś macerat z kwiatów gorzkiej pomarańczy rewitalizuje i łagodzi podrażnienia. Balsam zawiera łagodzący aloes oraz działającą antyoksydacyjnie witaminę E. Dodatkowo został wzbogacony o innowacyjny składnik pochodzenia naturalnego „MelanoBronze” z ekstraktu niepokalanka pospolitego, który zwiększa naturalną pigmentację skóry poprzez stymulację produkcji melaniny w melanocytach."

PIERWSZE WRAŻENIE

Balsam bardzo intensywnie pachnie pomarańczą i nie ma w nim nic ze smrodku tak charakterystycznego dla samoopalaczy. Po kontakcie ze skórą staje się przezroczysty i żelowy. Jeśli produkt faktycznie nadaje ciału opalony kolor, to po wykorzystaniu tego słoiczka z pewnością zakupię kolejny. Czasem fajnie pożegnać porcelanową bladość, szczególnie że można to zrobić bez udziału słońca (zawsze stosuję krem z filtrem mineralnym SPF 50).

CO MÓWI ETYKIETA

W opakowaniu znajduje się 180 ml balsamu. Należy go zużyć w ciągu 6 miesięcy.
Ingredients (INCI): Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Decyl Cocoate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetearyl Alcohol, Dihydroxyacetone, Sorbitol, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Rhus Verniciflua Peel Cera, Trehalose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Adansonia Digitata (Baobab) Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Benzyl Alcohol, Vitex Agnus Castus (Chasteberry) Extract, Acetyl Tyrosine, Stearic Acid, Daucus Carota Sativa (Carrot Tissue) Oil, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Extract, Xanthan Gum, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Dehydroacetic Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Cinnamal, Citral, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Limonene, Linalol.

Szczegóły znajdziecie się na stronie producenta, a zdjęcie balsamu poniżej.

marchewkowa, blog, recenzja, opinia, Mokosh, kosmetyki naturalne, krem do twarzy, figa, peeling solny, żurawina, brązujący balsam do ciała, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

PEELING SOLNY DO CIAŁA
Żurawina

CO MÓWI PRODUCENT

"Peeling z soli z Morza Martwego z liofilizowanymi pestkami żurawiny i bogatym w antyoksydanty olejem żurawinowym oczyszcza, wygładza i odżywia skórę. Naturalne masło shea oraz cenne oleje roślinne: arganowy, jojoba, z wiesiołka i ze słodkich migdałów nawilżają i delikatnie natłuszczają skórę, a składniki aktywne zawarte w peelingu dodatkowo ją napinają i regenerują. Peeling solny pobudza krążenie i działa detoksykująco, wspomagając tym samym redukcję cellulitu. Zawarta w peelingu witamina E działa antyoksydacyjnie."

PIERWSZE WRAŻENIE

Po odkręceniu opakowania ze słoiczka wydobywa się niesamowicie słodki i owocowy smak. Jadłabym! Żurawinowe nasionka dziarsko spoglądają z solno-żelowej zalewy i od razu człowiek ma ochotę włożyć tam palec ;]. Tak, włożyłam... i stwierdzam, że mamy tu do czynienia z bardzo drobnym peelingiem, który po spłukania pozostawia delikatny film.


CO MÓWI ETYKIETA

Słoiczek zawiera 300 g produktu. Peeling należy zużyć w ciągu 6 miesięcy.
Ingredients (INCI): Maris Sal, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Vaccinium Macrocarpan (Cranberry) Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Vaccinium Macrocarpan (Cranberry) Seed, Jojoba Esters, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Glycerin, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Seed Oil, Parfum, Limonene, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil.

Szczegóły na stronie producenta, a zdjęcie peelingu poniżej.

marchewkowa, blog, recenzja, opinia, Mokosh, kosmetyki naturalne, krem do twarzy, figa, peeling solny, żurawina, brązujący balsam do ciała, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

I to by było tyle! Do opisanych kosmetyków wrócę za 10 dni. Efektów działania peelingu i kremu do twarzy zapewne nie będzie się dało pokazać na zdjęciach, ale balsamu brązującego już zapewne tak. Z tego powodu zrobiłam dziś zdjęcia mych bladych odnóży.

A tymczasem skończyłam szyć sukienkę z materiałów z odzysku. Za kilka dni pojawi się na blogu! 

Anomalia

$
0
0
Dopiero pierwsza połowa maja, a ja mam wrażenie, że to już sierpień. Wszystko przez to dziwaczne ciepło. Jasne, w poprzednich latach zdarzały się upały już na początku kwietnia, ale żeby tak ciągiem do maja, bez żadnej przerwy?

Anomalia ta przyprawia moją skórę o alergię na każdą przylegającą do niej odzież. Rozwiązania szukam więc w modelach, które podbijały rynek mody w drugiej połowie lat sześćdziesiątych poprzedniego wieku. Pudełkowe sukienki mini z łączonych materiałów były hitem. 

Moją wersję sukienki oparłam na wykroju z Burdy 5/1967 (żółta sukienka z okładki pisma). A właściwie tylko się nim zainspirowałam, bo ten model wydrukowano w zbyt dużym rozmiarze. 

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, MOD, dress, sukienka mini, len, bawełna, linen, cotton, Burda Moden
[kliknij, aby powiększyć]

Do wykonania sukienki użyłam dwóch tanin: lniano-bawełnianych mieszanek z odzysku. Żółty lekko prześwitujący materiał był kiedyś sukienką z Lidla, całkowicie pozbawioną zaszewek i brzydko zszytą owerlokiem. Zaś ten w kwiaty stanowił spódnicę uszkodzonej i niepasującej w biuście szmizjerki, znalezionej w lumpeksie.

Sukienkę ozdobiłam charakterystyczną dla lat '60. centralną kontrafałdą oraz listwą ze szklanymi guzikami i wyszło tak:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, MOD, dress, sukienka mini, len, bawełna, linen, cotton, Burda Moden
[kliknij, aby powiększyć]

Bok i olamowane podkroje pach:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, MOD, dress, sukienka mini, len, bawełna, linen, cotton, Burda Moden
[kliknij, aby powiększyć]

Tył:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, MOD, dress, sukienka mini, len, bawełna, linen, cotton, Burda Moden
[kliknij, aby powiększyć]

Odpowiednio dopasowana szlufka:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, MOD, dress, sukienka mini, len, bawełna, linen, cotton, Burda Moden
[kliknij, aby powiększyć]

Szklane guziki z lat '60, ozdobna listwa i lamówka podkroju szyi:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, MOD, dress, sukienka mini, len, bawełna, linen, cotton, Burda Moden
[kliknij, aby powiększyć]

A jak znudzi mi się wersja pudełkowa, to zrobię tak! Pasek był a komplecie z oryginalną sukienką z Lidla:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, MOD, dress, sukienka mini, len, bawełna, linen, cotton, Burda Moden
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Sukienka w stylu MOD: uszyłam sobie
Materiały: mieszanki lniano-bawełniane z odzysku
Szklane guziki: vintage z lat '60.

🇬🇧
60s MOD style dress: made by me
Cotton-linen blends: two old dresses bought at Lidl and second-hand shop
Buttons: 1960s

Do następnego!

Hooked on a peeling, czyli 10-dniowe wyzwanie Mokosh

$
0
0
I can't stop this feeling
Deep inside of me
Mokosh, you just don't realize
What you do to me...

A co takiego zrobił mi Mokosh, a właściwie trzy dogłębnie przetestowane kosmetyki tej firmy, dowiecie się z recenzji, którą znajdziecie poniżej.

Nim jednak zabierzecie się za jej przeczytanie, rzućcie okiem na poprzednią notkę, w której opisałam pierwsze wrażenie. I pamiętajcie, że kosmetyki nakładałam na bardzo suchą i atopową skórę!

marchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]


Figa

SKŁAD I INFORMACJE Z ETYKIETY
Ingredients (INCI): Aqua, Coco-Caprylate Caprate, Makadamia Ternifolia Oil, Polyglyceryl-3 Dici-trate/Stearate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Isostearyl Isostearate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Adansonia Dig-itata Seed Oil, Stearyl Alcohol, Cellulose, Xylitylglucoside, Xanthan Gum, Anhydroxylitol, Xyli-tol, Ficus Carica (Fig) Fruit Extract, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract, Linum Usitatis-simum (Linsed) Seed Extract, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Tocopherol, Benzoic Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Parfum, Cou-marin, Linalool.

Opakowanie zawiera 60 ml produktu. Krem po otwarciu należy zużyć w ciągu 3 miesięcy.

APLIKACJA
Produkt nakładałam na twarz dwa razy dziennie (oczywiście pomijałam dni, w których stosowałam balsam brązujący) - rano i wieczorem - za pomocą rączki plastikowej łyżeczki. Nie lubię wkładać palców do produktów, których termin ważności i tak jest bardzo krótki.

Konsystencja kremu jest bardzo gładka, jednolita i charakteryzuje się dużym poślizgiem, co sprawia, że wystarczy naprawdę odrobina - zastanawiam się nawet, czy w ciągu 3 miesięcy można zużyć cały słoiczek. A słodki figowo-waniliowy zapach, o którym wspominałam w poprzedniej notce, ulatnia się bardzo szybko i w żaden sposób nie drażni.

marchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

OCENA
Jak producent napisał, tak produkt zrobił. Patrząc na skład, przewidywałam, że mokoszowy krem poradzi sobie z moją skórą, gdyż z doświadczenia wiem, że świetnie reaguje ona na olej jojoba, olej ze słodkich migdałów i ekstrakt z bawełny,  ale że nie będzie się tu do czego przyczepić, to nie!

Wiecie, jak to jest, od pewnego wieku człowiek budzi się rano z twarzą przypominającą zgniecionego kapcia (a przynajmniej człowiek o bardzo suchej cerze). Naturalny krem z figą, nakładany wieczorem, świetnie poradził sobie z tym kapciem, bo bez problemu utrzymuje nawilżenie przez całą noc. A nie jest to wcale takie oczywiste, bo wiele kremów całkowicie się tu nie spisuje i zmusza mnie do nocnego smarowania twarzy, w celu zniwelowania uczucia ściągnięcia i pieczenia. A w przypadku tego produktu wyczuwalne natychmiast po aplikacji wygładzenie, intensywne nawilżenie i lekkie natłuszczenie trwa przez kilkanaście godzin. Również pod makijażem (sic!) - co dla mnie jest objawieniem, gdyż każdy puder/podkład/krem BB ekspresowo wysusza moją skórę i zwykle pod nie stosuję czysty olejek, na przykład ze słodkich migdałów lub pestek winogron.

Muszę się również całkowicie zgodzić z zapewnieniami producenta o działaniu kojącym, łagodzącym podrażnienia i regenerującym, gdyż krem w pierwszym dniu jego stosowania skutecznie zlikwidował przesuszone i już zaczerwienione placki skóry (świetni kandydaci na AZS), które postanowiły zagościć na moim policzku - a tym samym ładnie wyrównał koloryt skóry.

Czy krem odmładza i poprawia owal twarzy? Tego niestety nie wiem, bo na szczęcie na razie na mojej twarzy zmarszczek brak (poza zmarszczkami mimicznymi na czole, które mam właściwie od zawsze), a na owal twarzy również nie narzekam. Zresztą działania przeciwzmarszczkowego i tak nie można oczekiwać po 10 dniach stosowania.

Krem został też przetestowany przez pana Marchewkę, który stwierdził, że po aplikacji "nadal ją [twarz] ma", co oznacza, że figa zasługuje na:

★★★★★, czyli BOSKI



Pomarańcza z cynamonem (i z marchewką!)

SKŁAD I INFORMACJE Z ETYKIETY
Ingredients (INCI): Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Decyl Cocoate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetearyl Alcohol, Dihydroxyacetone, Sorbitol, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Rhus Verniciflua Peel Cera, Trehalose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Adansonia Digitata (Baobab) Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Benzyl Alcohol, Vitex Agnus Castus (Chasteberry) Extract, Acetyl Tyrosine, Stearic Acid, Daucus Carota Sativa (Carrot Tissue) Oil, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Extract, Xanthan Gum, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Dehydroacetic Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Cinnamal, Citral, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Limonene, Linalol.

W opakowaniu znajduje się 180 ml balsamu. Należy go zużyć w ciągu 6 miesięcy.

PIERWSZA APLIKACJA
Poszła gładko! Gładka kremowo-żelowa konsystencja balsamu pozwoliła na dokładną aplikację przy użyciu niewielkiej ilości produktu. Nałożenie go na dokładnie złuszczone ciało (użyłam w tym celu rękawicy kessa, a nie peelingu Mokosh, gdyż pozostawia on po aplikacji grubą warstwę masełka) zajęło mi ok. 25 minut. Tuż po aplikacji wyczuwalny był bardzo intensywny zapach pomarańczy, który stopniowo przeistaczał się w cynamonową woń. Produkt lekko rozgrzał skórę. Nie jest to jednak zasługa cynamonu, gdyż mamy go tu jedynie w postaci aromatu.

Po około 10 godzinach i smacznie przespanej nocy skóra nabrała ciemniejszego i całkiem ładnego odcienia (ledwo widocznego, ale jednak!). Co najlepsze, stwierdziłam całkowity brak przykrego zapachu spalenizny (nie mówiłam jednak hop, bo to pierwsza aplikacja, która zwykle u mnie jest bezwonna) oraz brak smug i przebarwień na partiach, które ulegają u mnie najszybszemu przesuszeniu.

DRUGA APLIKACJA
Dihydroxyacetone (DHA) wysoko w składzie sugerował jednak, że tak charakterystyczny dla większości samoopalaczy zapach przypieczonego bekonu (wytwarzany w trakcie reakcji chemicznej DHA z aminokwasami znajdującymi się w naskórku) również tu może się pojawić. I tak faktycznie stało się następnego dnia testów, przy drugiej aplikacji produktu Mokosh. Niestety, po godzinie od nałożenia balsamu moja skóra zaczęła się "smażyć". Bardzo intensywny zapach (wyczuwany nie tylko przeze mnie, ale i przez pana Marchewkę) pozostał ze mną przez całą noc - nie powiem, żeby dobrze mi się z nim spało - i dzień.

Ta kolejna warstwa produktu nadała skórze zdecydowany, ale całkowicie pozbawiony smug kolor - raaaczej pomarańczowo-brązowy, a nie typowy dla mnie oliwkowo-brązowy. Najbardziej suche obszary ciała, mimo dokładnego peelingu, przybrały nieco ciemniejszy odcień. To jednak w moim przypadku jest normalne i wstępuje zawsze po aplikacji produktów samoopalających. Najprawdopodobniej u osób, których natura nie wyposażyła w tak ekstremalnie suchą skórę, w ogóle ten problem się nie pojawi. Nagromadzenie barwnika udało mi się jednak usunąć przy pomocy żurawinowego peelingu Mokosh, zaś nietypowy dla mnie pomarańczowo-brązowy odcień zniknął po trzech kąpielach.

Po dwóch aplikacjach, a przed wykonaniem peelingu usuwającego przebarwienia:
marchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

TRZECIA APLIKACJA
Brak, choć miała być. Delikatne zabarwienie skóry utrzymuje się do dziś (18.05.2018) i na razie nie wymaga poprawek.

OCENA
Mimo że nie jest to produkt, który nie do końca współgra z moim ciałem i jeszcze nie wiem, czy będę go regularnie stosowała, to muszę docenić jego zalety:
  • balsam jest niesamowicie wydajny (TRZEBA go jednak zużyć w ciągu 6 miesięcy po otwarciu, gdyż rozkład DHA skutkuje wytworzeniem formaldehydu), a kolor utrzymuje się przynajmniej 9 dni (liczę od drugiej aplikacji),
  • szybko się wchłania i nie brudzi odzieży ani pościeli,
  • przez pierwszą godzinę zapach skóry jest wręcz obłędnie smaczny,
  • produkt może delikatnie zabarwić wnętrze dłoni podczas aplikacji. Nie jest to jednak tak znaczący problem, jak w przypadku drogeryjnych samoopalaczy, gdyż po kilku myciach rąk żółtawy odcień znika. Podobnie łatwo usunąć jego nadmiar na przesuszeniach,
  • i najważniejsze - nie tworzy smug i nie wysusza skóry!

Co do minusów, czyli intensywnego zapachu przypieczonego bekonu i uzyskanego pomarańczowego odcienia, to warto pamiętać, że jest to kwestia całkowicie indywidualna.

★★★★☆, czyli OK



Żurawina

SKŁAD I INFORMACJE Z ETYKIETY
Ingredients (INCI): Maris Sal, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Vaccinium Macrocarpan (Cranberry) Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Vaccinium Macrocarpan (Cranberry) Seed, Jojoba Esters, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Glycerin, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Seed Oil, Parfum, Limonene, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil.

Słoiczek zawiera 300 g produktu. Peeling należy zużyć w ciągu 6 miesięcy.

APLIKACJA
W ciagu tych 10 dni żurawinowego peelingu Mokosh użyłam kilka razy na całe ciało, a nawet twarz (w jej przypadku używałam porcji wielkości ziarenka grochu). 

Pierwsza aplikacja przyprawiła mnie o lekką konsternację, gdyż niewielka ilość peelingu nałożona na mokrą skórą od razu się rozpuściła, pozostawiając warstwę masła shea i olejku żurawinowego. I gdzie to złuszczanie? Dopiero pan Marchewka (który chętnie wziął udział w testach produktu, a wszystko przez cudownie owocowy zapach) odkrył, że trzeba wziąć więcej niż odrobinę - czubata łyżeczka (ok. 10 gramów produktu) to minimum na większą partię ciała - i wmasować w suchą skórę. Takie dozowanie daje nam ok. 30 aplikacji produktu. Musimy więc się bardzo sprężyć, aby zużyć kosmetyk w wyznaczonym czasie, gdyż producent zaleca wykonanie zabiegu złuszczania tylko raz na tydzień. Dla dwóch osób będzie jednak w sam raz.

Składniki peelingujące, czyli sól oraz nasionka żurawiny są tu zawieszone w gęstym, tłustym kremie, na którego powierzchni wytrąca się olejek, a więc przed zaczerpnięciem porcji peeling warto dobrze wymieszać. Robiłam to oczywiście plastikową łyżeczką. Dzięki składnikom natłuszczającym kosmetyk gładko sunie po ciele i dobrze się go trzyma (niektóre peelingi mają tendencję do odpadania od skóry).

marchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]

OCENA
Wow! Pierwszy raz mam do czynienia ze skutecznym, ale delikatnym peelingiem, który pozostawia skórę wypolerowaną, gładką i jednocześnie mocno natłuszczoną. Nie trzeba się martwić o natychmiastowe nałożenie kremu czy balsamu (jak ma to miejsce w przypadku peelingów pozbawionych tłustej bazy). Produkt bez podrażniania skóry świetnie radzi sobie z przesuszonym i łuszczącym się naskórkiem również na twarzy. Nie zanotowałam żadnego pieczenia czy zaczerwienienia. Aplikacje uprzyjemnia cudowny zapach produktu - aż się człowiek ślini - który na długi czas wypełnia łazienkę.

Jak wcześniej wspomniałam, peeling równie świetnie poradził sobie z usunięciem przebarwień powstałych po zastosowaniu balsamu brązującego.

CO MYŚLI PAN MARCHEWKA
Tak, tak, faceci też używają peelingu, zwłaszcza jak mają np. problemy z mieszkami włosowymi. Jako że lubię naturalne owocowe zapachy (nie, zmywalny kosmetyk nie musi pachnieć świeżo zarżniętym piżmowcem, żeby był zdatny dla mężczyzn), chętnie sięgnąłem po zaoferowany przez Marchewkową peeling. I tu zaskoczenie - działa zupełnie inaczej, niż do tej pory używane peelingi cukrowe. Nie odkleja się od skóry, ale też nie daje się go rozsmarować na dużej powierzchni. Trzeba się do tego punktowego stosowania przyzwyczaić, ale jak już się przywyknie, odkrywa się, że jest skuteczniejszy - nie marnuje się peelingu, a po starciu na skórze zostaje ochronna powłoka z oleju żurawinowego i masła shea. Z jednym się nie zgodzę - Marchewkowa pisze, że peeling jest delikatny. Nie jest to do końca prawda… a raczej nie musi być. I to super, bo delikatne kobietki mogą sobie go delikatnie wklepać, a twardzi jak skóra nosorożca faceci mogą skorzystać z mocy żurawinowych pestek, by dać skórze naprawdę solidny wycisk. Wow!  

Może to oczywiste, ale i tak napiszę: absolutnie nie używać na tatuaż! Ani świeży (sól na ranę… kiepski pomysł), ani na zagojony (nie chcemy go brutalnie zetrzeć żurawiną).

Zgadzam się, z Marchewkową: 
★★★★★, czyli IDEAŁ



Ten 10-dniowy kontakt z kosmetykami Mokosh był naprawdę ciekawym doświadczeniem, bo znalazłam wśród nich bezpieczne dla atopowej skóry produkty, o których zakup z pewnością się pokuszę, szczególnie że pojawiły się w drogeriach LilaRóż i teraz są akurat przecenione! A gdyby komuś marzyła się próbka, to można ją nabyć za pośrednictwem maila (sklep@mokosh.pl). 30 ml produktu kosztuje 18 zł (+ 14 zł wysyłka). Wszystkie produkty marki Mokosh można będzie również przetestować już jutro na targach Slow Weekend w Warszawie (ul. Mińska 65).

marchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamonmarchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamonmarchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamonmarchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamonmarchewkowa, blog, recenzja, kosmetyki naturalne, Mokosh, bez chemii, balsam brązujący, krem do twarzy, peeling, figa, żurawina, pomarańcza, cynamon
[kliknij, aby powiększyć]
SaveSave

OSIEM

$
0
0
8 (słownie: OSIEM!!!) lat temu zdecydowałam, że będę sobie szyć ubrania.

Wszystko zaczęło się od zestawu nici i maszyny SilverCrest. I choć obsługa maszyny nie była mi obca - nauczyłam się jej jako dziecko (oboje rodzice szyli, więc taki sprzęt zawsze był w domu; nawlekania maszyny i wykonania podstawowych szwów uczono również w 4 klasie szkoły podstawowej) - to o szyciu odzieży nie miałam bladego pojęcia. Wszycie zamka, odszycia czy lamówki było dla mnie czarną magią. Nie mówiąc już o dopasowaniu wykroju do moich wymiarów!

Bez jakiejkolwiek krawieckiej wiedzy skoczyłam na głęboką wodę i od razu wzięłam się za wyprodukowanie sukienki z Szycia krok po kroku, wiosna-lato 2009. I to była świetna decyzja, bo dzięki instrukcjom dołączonym do tego wykroju nauczyłam się szyć! Z późniejszą pomocą przyszła mi nie tylko Burda, ale i inne krawieckie wydawnictwa (na przykład pojedyncze wykroje Simplicity, McCall's czy Butterick, które zawierają bardzo szczegółowe i jasno przedstawione obrazkowe instrukcje) oraz wskazówki znalezione w sieci. Niezastąpiony okazał się również stały kontakt z rodzicielską bazą.

A wspominam o tym wszystkim nie tylko z okazji ósmej rocznicy (co roku się dziwię, że aż tyle w tym krawieckim świecie wytrwałam), ale w związku z licznymi prośbami o polecenie kursów. Niestety, nie jestem w stanie Wam tu w ogóle pomóc, bo sama nigdy z tego typu wspomagania nie korzystałam. I naprawdę nie wiem, czy kursy w ogóle mają sens, bo wszystkich potrzebnych mi technik krawieckich nauczyłam się w domu metodą prób i błędów.

Przypomnę jednak to, o czym wspominałam już na blogu i staram się napisać każdej z pytających mnie o krawieckie szkolenia osób. Jeśli uczestnictwo w takim kursie wydaje się Wam niezbędne, rozglądajcie się za miejscami, które prowadzą zajęcia od lat, a w sieci i/lub wśród Waszych znajomych cieszą się dobrą opinią. Niestety, rynek wyczuł biznes w powracającym do polskich domów krawiectwie i zdarza się, że oferowane zajęcia są sposobem na wyciągnięcie pieniędzy od zainteresowanych. Dlatego uważajcie na drogie oferty, obiecujące spektakularne efekty (a szczególnie te, które promują kursy zdalne, na przykład na YouTube), wciskające dziwaczne gratisy w zamian za szybką wpłatę czy przesyłane w postaci nachalnego spamu (ja również dostaję je na Facebooku). Dobrzy nauczyciele nie muszą w agresywny sposób zabiegać o uczniów. Przed uiszczeniem jakiejkolwiek opłaty skontaktujcie się z prowadzącym i zapytajcie o jego doświadczenie oraz o szczegółowy program zajęć. Uczciwi organizatorzy nie będą mieli żadnych problemów z odpowiedzią.

Nim ostatecznie pojmiecie decyzję o kursie, zasiądźcie do maszyny, nawleczcie ją zgodnie z instrukcją i spróbujcie wykonać krótkie szwy na kawałku złożonej bawełny. Na początku będzie strasznie (każdy szyjący kiedyś miał wrażenie, że nie ma żadnej kontroli nad prędkością szycia), ale szybko okaże się, że maszyna wcale nie jest taka straszna i nie zrobi nikomu krzywdy, póki celowo  nie podłoży się palca pod igłę!

Trzymam kciuki (wielokrotnie przeszyte, choć nie celowo ;])!

A że ten blog nie samym tekstem żyje, to poniżej zobaczycie sukienkę z łączonych materiałów na mnie. To będzie moja tegoroczna letnia miłość, bo nosi się wybornie!

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Mod, dress, sukienka, kwiaty, flower print, linen, cotton, bawełna, len
[kliknij, aby powiększyć]

Tak mi się jakoś po szafiarsku stanęło:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Mod, dress, sukienka, kwiaty, flower print, linen, cotton, bawełna, len
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Mod, dress, sukienka, kwiaty, flower print, linen, cotton, bawełna, len
[kliknij, aby powiększyć]

Wersja związana:
  marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Mod, dress, sukienka, kwiaty, flower print, linen, cotton, bawełna, len
[kliknij, aby powiększyć]

I selfie na koniec:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Mod, dress, sukienka, kwiaty, flower print, linen, cotton, bawełna, len
[kliknij, aby powiększyć]

Stay tuned, bo kolejna sukienka już się szyje!

🇵🇱
Sukienka: uszyłam sobie
Torebka: prezent od rodziców, Big Star
Pasek: vintage
Buty: Sca'Viola
Okulary: prezent od pana Marchewki, Opposit
Kapelusz: przywiozłam z Malty

🇬🇧
60s style drese: made by me
Shopper bag: a gift from my parents, Big Star
Belt: vintage
Shoes: Sca'Viola
Sunglasses: a gift from Mr Carrot, Opposit
Sun hat: bought in Malta 

Doppelgänger

$
0
0
Czasem mam ochotę odetchnąć od szycia ubrań. 
Czasem mam ochotę uszyć ubranie dla lalki. 
Z resztek...

Od kilku miesięcy moja dyżurna Tilda (samą lalkę uszyła moja mama kilka lat temu) czekała na odświeżenie. Lata spędzone na przedpokojowej komodzie nieco ją przykurzyły, z jej twarzy zniknęły rumieńce i oczy, a sukienka wyblakła od słońca. Jako że w moim krawieckim pokoju walały się resztki po szyciu ostatniej sukienki (koniecznie rzućcie na nią okiem przed obejrzeniem zdjęć Tildy!), od razu wzięłam się za metamorfozę lalki. 

Tildę pozbawiłam ubrań (poza pantalonami z koronką) i włosów, a następnie wrzuciłam ją do pralki. Bez problemu przetrwała 15 minut w trzydziestu stopniach. Kiedy już wyschła, odprułam częściowo nogę i uzupełniłam nieco zgniecione już wypełnienie. Wyszyłam oczy (zamiast je namalować), zaś nowe włosy zaplotłam na szpilkach, a potem przyszyłam. Zdecydowałam się na krótkiego boba z białej włóczki. Na twarzy namalowałam różem rumieńce, a potem całość utrwaliłam lakierem do włosów.

Następnie uszyłam i wykonałam dodatki, które - jak już pewnie zgadliście - oparłam na moim zdjęciu z poprzedniej notki:
  • sukienkę uszyłam z tej samej żółtej mieszanki lnu i bawełny oraz z bawełny w muszle (niestety, zabrakło materiału w kwiaty) - nie mogła się ona oczywiście obyć bez dwukolorowych szlufek, kontrafałdy i guziczków;
  • kapelusz zrobiłam z sinamay;
  • torebkę typu shopper i buty z czubkiem - z cielisto-różowego żakardu;
  • miniatura Burdy to wydruk, rozcięty, złożony i odpowiednio sklejony;
  • podobnie telefon, który dodatkowo nakleiłam na cienki karton i pokryłam taśmą klejącą;
  • najmniejszy element, czyli metalową spinkę do włosów, zrobiłam z kawałka drucika.
I wyszło tak:

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Tilda, doll, lalka, miniatury, miniatures
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Tilda, doll, lalka, miniatury, miniatures
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Tilda, doll, lalka, miniatury, miniatures
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Tilda, doll, lalka, miniatury, miniatures
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Tilda, doll, lalka, miniatury, miniatures
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Tilda, doll, lalka, miniatury, miniatures
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Tilda, doll, lalka, miniatury, miniatures
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, moda, styl, vintage, retro, repro, 1950s, 1960s, Wrocław szyje, w starym stylu, Tilda, doll, lalka, miniatury, miniatures
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]

🇵🇱
Tilda: uszyta przez mamę
Ubranka i akcesoria: moja robota
Bawełna w muszle: Color Mercado

 🇬🇧
Tilda doll: made by my mom
Clothes and accesories: made by me
Viewing all 285 articles
Browse latest View live