Quantcast
Channel: Marchewkowa - tu się szyje!
Viewing all 285 articles
Browse latest View live

Marchewka recenzuje: kosmetyki Mariza

$
0
0
Się skusiłam. Kilkukrotnie odrzucałam propozycje recenzowania kosmetyków, bo co ja tam wiem o makijażu...

Kiedy jednak odezwała się do mnie przedstawicielka marki Mariza (jak ta pieśniarka fado), nie byłam w stanie odmówić, a  to dlatego, że Mariza to nasza krajowa i zdecydowanie tańsza odpowiedź na Avon czy Oriflame.
Kosmetyki tej firmy rozprowadzane są przez konsultantki, a wyboru dokonuje się przy pomocy katalogu (tu można go pobrać*). Znajdziemy w nim całą gamę nietestowanych na zwierzętach produktów do pielęgnacji - olejki, kremy, mleczka, toniki, żele pod prysznic, dezodoranty (część produktów również w wersji dla mężczyzn) - i makijażu, z której kilka trafiło w moje ręce.

Takiej góry kolorowych kosmetyków, chyba nigdy w domu nie miałam ;].

No to lecimy po kolei.

marchewkowa, blog, szafiarka, recenzja, kosmetyki, Mariza, polska firma kosmetyczna[kliknij, aby powiększyć]

 FLUIDY I KREMY

Aksamitnego fluidu matująco-kryjącego nr 4947.12 (jasny beż) jeszcze nie wypróbowałam, ale dobrałam się do dwóch próbek - oliwkowego kremu intensywnie regenerującego i podkładu matującego oil free (kolor porcelanowy, nr 5180.20) - które pozytywnie mnie zaskoczyły.
 
Nie jestem zwolenniczką produktów wieloskładnikowych, a moja pielęgnacja twarzy opiera się wyłącznie na wazelinie (cerę mam bardzo, bardzo, bardzo suchą), mydle marsylskim i peelingu z kawy, dlatego z rezerwą podchodzę do wszelkich mazideł. Oliwkowy krem Marizy przetestowałam najpierw na nadgarstku, a że nie wywołał uczulenia, odważyłam się nałożyć go na skórę twarzy. Zgodnie z obietnicą producenta krem faktycznie ma wyjątkowo aksamitną i miłą konsystencję. Bardzo szybko się wchłania, natychmiastowo wygładza i napina skórę! Świetnie likwiduje uczucie ściągnięcia, ale nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. W dodatku bardzo delikatnie i niedrażniąco pachnie.

Podobnie było z podkładem matującym oil free. Najpierw trafił na nadgarstek, a że nie uczulił, trafił na mą twarz. Faktycznie, w tym produkcie nie czuć tłuszczu. Produkt jest gęsty, ale w zetknięciu ze skórą staje się lekki i jakby wodnisty. Bardzo łatwo się rozprowadza i wchłania ekspresowo. Co ciekawe, w ogóle nie wysusza i nie podkreśla przesuszonych miejsc (a matujące podkłady zawsze robią z mojej twarzy pustynię). Ładnie wyrównuje kolor skóry i dość mocno kryje - drobne zaczerwienienia znikają bez śladu.
Oba produkty zasługują na wielkiego plusa!

marchewkowa, blog, szafiarka, recenzja, kosmetyki, Mariza, polska firma kosmetyczna[kliknij, aby powiększyć]

 RÓŻE I PUDRY

Wszystkie zamknięte w solidnych czarnych opakowaniach z przeźroczystą klapką. Róży podwójnych - nr 4961.02 i nr 4961.01 - jeszcze nie wypróbowałam, ale na matowy (całkowicie pozbawiony mieniących się drobinek) w okrągłym pudełeczku rzuciłam się od razu.  Odcień, który widzicie na zdjęciu, to nr 5289 czyli chłodna malwa. Ta nazwa świetnie opisuje nie tylko kolor (jasny, zimy róż), ale i przepiękny, kwiatowy zapach produktu. Mogłabym go wąchać godzinami. Co ciekawe, po nałożeniu na policzki, nadal czuć tę przyjemną woń.
Sam róż to zbity, czysty pigment. W ogóle się nie kruszy, a w trakcie nabierania na pędzel nie sypią nawet najmniejsze drobinki.

Kuleczki rozświetlające (nr 4268) to na szczęście próbka, ale nie dlatego, że są złe (wręcz przeciwnie, przepięknie rozświetlają), tylko dlatego, że pełne opakowanie zużywałabym przez najbliższe 10 lat.

marchewkowa, blog, szafiarka, recenzja, kosmetyki, Mariza, polska firma kosmetyczna[kliknij, aby powiększyć] 

CIENIE

Paleta różowych cieni do powiek nr 4015.06 zawiera pięć lekko perłowych cieni (ciemniejsze odcienie mają mniej błyszczących drobinek). Wszystkie mają sporo pigmentu i są dobrze widoczne na skórze. Mimo że w trakcie nakładania produkt nieco się kruszy, na powiekach tworzy gładką powłokę, która nie zbiera się w załamaniach. Trzyma się świetnie, nawet bez bazy. Opakowanie jest lekkie, ale solidne i gładko wykończone. Zdecydowanym minusem jest pacynka, z której na pewno nie skorzystamy. Ale co tam pacynka, cała paletka kosztuje zaledwie 14 zł.

POMADKI I BŁYSZCZKI

Pomadki, które do mnie dotarły to nr 4664.07 (w katalogu i na zdjęciach wygląda na naturalny róż, w rzeczywistości bliżej mu do ceglastego) i nr 4664.05 (w katalogu wygląda na koralowo-brzoskwiniowy, w rzeczywistości to jasna fuksja). Obie perłowe i obie niestety praktycznie na moich ustach niewidoczne. Kolory, choć bardzo mi się podobają, są transparentne i całkowicie zlewają się z naturalnym odcieniem moich warg. Zdecydowanie przypadną do gustu osobom, które preferują naturalne usta, przyozdobione delikatną poświatą. 
Obie szminki nakłada się bardzo przyjemnie. Są miękkie i delikatnie natłuszczające. Ich zapach, pudrowo-kwiatowy, przypomina mi pomadki Celii sprzed lat. 
Co do opakowania, to muszę się zgodzić z panującą w sieci opinią - jest nie najlepsze. Plastik jest bardzo miękki, a jedna z pomadek po wykręceniu sama się chowa. Bez pędzelka nie da rady!

BłyszczkiSelective - nr 33 (brzoskwiniowy) i nr 32 (bardzo jasny chłodny róż, wpadający we wrzosowy) - podobnie jak pomadki są raczej transparentne. Brzoskwiniowy nadaje jedynie blask i całkiem ładnie komponuje się z wszelakimi pomadkami. Wrzosowy za to mocno rozjaśnia skórę warg (niestety, moje wyglądają na białe). Konsystencja obu jest dość gęsta i odrobinę kleista, co nieco utrudnia rozprowadzenie produktu. Spory plus należy się za zapach - melonowy!

marchewkowa, blog, szafiarka, recenzja, kosmetyki, Mariza, polska firma kosmetyczna, half-moon manicure, półksiężycowy, retro[kliknij, aby powiększyć] 
Manicure półksiężycowy (half-moon)

LAKIERY

A na koniec wielki hicior. Kosztujące 4,30 zł lakiery w wersji mini (5 ml) są dla mnie objawieniem. Wraz z pozostałymi kosmetykami dotarły do mnie dwa kolory - 0012.18 (terakotowy, bez drobinek) i 0012.10 (perłowy jasny ciepły róż). Tak dobrze kryjących lakierów jeszcze nie miałam. Wystarczy jedna warstwa, aby dokładnie pokryć płytkę paznokcia, nawet pokrytego już innym kolorem (jak widać na powyższym zdjęciu). Pędzelek jest taki, jak lubię - dość wąski, ale ułatwiający szybkie i precyzyjne nałożenie produktu. W przeciwieństwie do szminek opakowaniu nie można nic zarzucić - nakrętka jest wykonana z gładkiego, grubego plastiku (na pewno nie pęknie).
Nie wiem, czy mogę wypowiadać się na temat trwałości, bo zwykle lakiery zmywam przed każdym szyciem, a więc rzadko trzymam je na paznokciach dłużej niż kilkanaście godzin, ale w tym czasie nie zauważyłam odpryśnięć i otarć. Jedna warstwa produktu schnie wyjątkowo szybko i tworzy twardą powłokę.

Wszystkie kosmetyki kolorowe pojawią się jeszcze na mojej twarzy przy okazji notek z zestawami.


Jeśli chcecie zamówić kosmetyki (bez kosztów wysyłki po wcześniejszej wpłacie na konto), zapoznać się ze składami produktów lub zadać pytanie odnośnie współpracy z firmą Mariza, kontaktujcie się panią Grażyną pod adresem grazyna@mariza-kosmetyki.eu.


* Uwaga, uwaga! Aby pobrać katalog ze strony Marizy, wystarczy na niego kliknąć (jeśli przekierowuje Was do rejestracji, wypróbujcie ten link). Rejestracja dotyczy tylko konsultantek. 

Otwieraj ostrożnie, ktoś może być za drzwiami...

$
0
0
... czyli, co robiliśmy w Ikei po godzinach.

13 listopada o godzinie 19:00 spotkaliśmy się pod Halą Targową z dwudziestoosobową grupą wrocławskich blogerów w celu przyłączenia się do akcji "IKEA - Przystanek: Kuchnia"*.

Spotkanie to miało być wyjątkowe, bo przemieszczające się po całym mieście. Jako że mieliśmy wziąć udział w quizie, tuż po sprawdzeniu obecności ruszyliśmy w kierunku busa, pod którym podzieliliśmy się (w drodze losowania) na cztery kilkuosobowe grupy - Pascali (w tej grupie byliśmy z panem Marchewką), Kuroniów, Ramseyów i Makłowiczów.

Dwa zadania wykonaliśmy jeszcze pod Halą Targową, a potem wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy w drogę. Pokrążyliśmy chwilę po Wrocławiu i dotarliśmy do dwóch kolejnych przystanków* - pod Dworcem Głównym i już pod samym sklepem IKEA na Bielanach, gdzie czekały na nas kolejne quizowe zadania.

Wspólnymi siłami doprowadziliśmy grupę Pascali do zwycięstwa. W nagrodę dostaliśmy torbę wypełnioną łakociami i najnowszym katalogiem w rozmiarze XXL (takim, jak ten, na którego okładce było moje zdjęcie).

Jedziemy!Za nami panowie z Informacyjnego 7dejsa:**
marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Dobra mina do złej gry:
marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

A i tak wygraliśmy: marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Po wejściu do sklepu ruszyliśmy prosto do pracowniczej kantyny, gdzie "szwedzki" kucharz zapoznał nas z przygotowanym posiłkiem - klopsikami i łososiem - oraz dodatkami. 

Czekał też tam na nas stół zastawiony najlepszymi słodyczami.

Siedzimy w kantynie: marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Jedzenie! A właściwie deser.Blogers visiting IKEA
 
Jemy i pijemy (chyba za dużo, bo jakaś niewyraźna jestem): marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Kiedy klopsiki i rybki zniknęły z talerzy, a część osób przysnęła, wypiwszy wielki termos grzanego wina z glöggiem, zaproszono nas do zwiedzenia zamkniętego już dla klientów sklepu.

Z ogólnodostępnego magazynu ruszyliśmy do niedostępnej dla kupujących części, w której sortuje się odpady (papier, plastik, szkło). Tam zapoznano nas z działaniem sortowni oraz magazynu zewnętrznego. Następnie przeszliśmy do działu kuchennego (którego tyczyła się sama akcja). Zwiedziliśmy również biura. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się nalepki na drzwiach, w tym instrukcje BHP w toaletach. Po drodze chętni mogli się wykąpać w basenie z piłeczkami. Tak, tym basenie dla małych dzieci!

Po zakończeniu nocnego obchodu wróciliśmy do kantyny, a potem udaliśmy się na grupową sesję przy kasach.

Zaczynamy zwiedzanie - pustki i cisza tuż za kasami:Blogers visiting IKEA

Pan Marchewka idzie pływać: marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Wkradamy się do biur (ciii!). Ładnie tam mają, prawda?marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Do pracowniczych toalet i korytarzy: marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Pan Marchewka postanawia odpocząć po długim spacerze na współczesnej wersji fotela z 1951 r. (i od razu na niego zachorował):
marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Na koniec pozujemy przemiłemu panu fotografowi, który z radością strzelał nam lampą błyskową po oczach: marchewkowa, blog, spotkanie blogerów, IKEA, Przystanek: Kuchnia, bus, quiz

Tę naprawdę udaną akcję zorganizowali twórcy Studium Przypadku oraz wrocławska agencja Highlite PR

Mimo niewielkich niedociągnięć (Dlaczego glögga nie podano w busie, ja się pytam! ;]) i palarni w kantynie, która przyprawiła mnie o atak wysypki, zabawa była przednia. Świetnym pomysłem było zgromadzenie blogerów zajmujących się przeróżnymi dziedzinami (od mody przez gotowanie i rękodzieło po social media).

Pan Marchewka dodaje od siebie w podpunktach:

Co mi się podobało:
  • Możliwość obejrzenia ikeowego zaplecza i pogadania z ikeowymi ludźmi.
  • Żarło (pyszne było).
  • Dobór blogerów. Dzięki temu, że reprezentowali różne blogerskie dziedziny, można było poznać ciekawych ludzi, a relacje z imprezy (jak mniemam) zyskają dzięki różnym punktom widzenia.
  • Fotel!!! Remake fotela z lat 50. zeszłego wieku okazał się tak wygodny, że kiedy się w niego zapadłem, poczułem, jakbym się w nim urodził. Już sobie wyobrażam, jak by wyglądał w naszym mieszkaniu.
  • Kąpiel w kulkach. Ze względu na mój zaawansowany wiek – pierwsza w życiu (w moim dzieciństwie takich atrakcji nie było).
  • Bycie kapitanem zwycięskiej drużyny :-).
  • Prezenty (zwłaszcza foremki i glögg).

Na co bym ponarzekał:
  • Konkursy były za łatwe! Szkoda, że nie wymagały większego główkowania – większość zadań dało się rozwiązać dzięki połączeniu szczęścia i sprawnego posługiwania się smartfonem ;-).
  • Pogoda nie sprzyjała eksploracji przystanków. Może sytuację poprawiłaby ciepła herbata lub glögg?
  • Szkoda, że nie stworzono więcej okazji do rozmowy z ikeowcami – i do zadawania pytań! To, co udało się w przelocie usłyszeć, było arcyciekawe.
  • Skoro już gadaliśmy o projektowaniu kuchni i o służącym do tego programie, przydałaby się tegoż programu prezentacja. Wyszukiwanie w nim błędów to takie moje małe hobby ;-).
  • Ze względu na samopoczucie niepalących pracowników mam nadzieję, że w nowej Ikei palarnia będzie lepiej oddzielona od jadalni. Skutki wdychania dymu odczuwałem jeszcze przez cały następny dzień.

Mamy z panem Marchewką nadzieję, że podobne spotkanie zostanie zorganizowana tuż przed otwarciem nowego, trzypiętrowego i bardzo ekologicznego budynku IKEA. 

---
* Na kilku wrocławskich przystankach pojawiły się plakaty z kodem, który można zeskanować smartfonem i obejrzeć zaaranżowaną na przystankowej niewielkiej przestrzeni kuchnię.

** Zdjęcia opatrzone marchewkowym logo zostały wykonane przez nas telefonem. Te bez logo wykonał fotograf agencji Highlite PR.

Prawo serii

$
0
0
Jak już się jedna rzecz popsuje, to wiadomo, że może być tylko gorzej. Wszystko zaczęło się od zbitej żarówki do lampy fotograficznej (bez niej zimowe zdjęcia w domu są ciemniejsze niż najciemniejsza otchłań ;]) i allegrowego sprzedawcy, który zamiast nowej wysłał używaną. 
Potem poszło już gładko - tu się rozchorowałam, a tam musiałam wyjechać. I tak minęły dłuuugie trzy tygodnie.
Żeby zrównoważyć te wszystkie "tragedie", ciachnęłam włosy rękami mamy i nabyłam moherowy beret z kokardą.  Odrobinę pomogło!

Pan Marchewka zaszalał telefonem i programem KitCam, bo aparat domyślny odmówił, mam nadzieję, że chwilowo, posłuszeństwa:

marchewkowa, blog, szafiarka, retro, moherowy beret, szaleo, rękawiczki skórzane, ko-moda, kosmetyki, marizamarchewkowa, blog, szafiarka, retro, moherowy beret, szaleo, rękawiczki skórzane, ko-moda, kosmetyki, marizamarchewkowa, blog, szafiarka, retro, moherowy beret, szaleo, rękawiczki skórzane, ko-moda, kosmetyki, marizamarchewkowa, blog, szafiarka, retro, moherowy beret, szaleo, rękawiczki skórzane, ko-moda, kosmetyki, mariza
[kliknij, aby powiększyć]

Się pomalowałam: kosmetykami Mariza (recenzowałam je w tej notce
Moherowy beret z kokardą: kupiony w Szaleo.pl
Skórzane rękawiczki: dostały mi się od Ko-moda.com

Że niby projektantką jestem, czyli "Encyklopedię materiałów odzieżowych" recenzuję

$
0
0
Pan Marchewka nigdy się nie myli, kiedy wybiera dla mnie książki. Tym razem na wrocławskich targach książki trafił na Encyklopedię materiałów odzieżowych. Podręcznik kreatywnego doboru tkanin dla projektantów autorstwa Gail Baugh, którą zanabył jako mikołajkowy prezent.

Książką jestem zachwycona, bo nie jest to publikacja wypełniona ogólnikami, a prawdziwy podręcznik, ułatwiający naukę rozpoznawania, wybierania i szycia poszczególnych materiałów. Autorka promuje odpowiedzialne projektowanie polegające na rozważnym doborze materiałów i znajomości cyklu 'życia' ubiorów.

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, recenzja, książka, publikacja, Encyklopedia materiałów odzieżowych, tkaniny, dzianiny, materiały, dodatki pasmanteryjne
[kliknij, aby powiększyć] 

Swoją opowieść zaczyna od rozważań na temat przyszłości przemysłu odzieżowego oraz omówienia podstawowych pojęć związanych z przemysłem włókienniczym (tu dowiemy się, czym jest włókno, na czym polega barwienie i uszlachetnianie i jak gotowy materiał konserwować).

Największą część podręcznika zajmuje bardzo szczegółowy leksykon materiałów. Opis każdej tkaniny (batyst, broadcloth, oxford, tafta, szantung, len, dżins, gabardyna, ottomane, krepon itd.), dzianiny (dżersej, cienkie dzianiny maszynowe, siatki, french terry itd.) czy dodatku (wkłady odzieżowe, lamówki, taśmy do zadań specjalnych, frędzle itd.) zajmuje przynajmniej jedną stronę (zwykle 2-3). Autorka informuje tu o cechach charakterystycznych, zaletach i wadach danego materiału. Uwzględnia jego pochodzenie, typowy skład oraz doradza sposób wykorzystania oraz krojenia i szycia. Na przykład:

Rada dla projektantów
Sztuczne futra należy ciąć po lewej stronie żyletką lub nożem tapicerskim. Nigdy nie powinno się ich kroić nożyczkami ani po prawej stronie.
Rada dla projektantów
Przy swoim stosunkowo luźnym splocie satyna łatwo się strzępi. Aby zapobiec zaciąganiu nitek podczas szycia, najlepiej używać igieł z okrągłym czubkiem (takich jak do dżerseju).

Te wszystkie przystępnie podane informacje opatrzone są pięknymi zdjęciami próbek oraz gotowej odzieży na modelkach i modelach.
Dodatkowo poczytamy tu o sposobach układania zakładek i kontrafałd, plisowaniu, marszczeniu czy też szyciu gorsetów.

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, recenzja, książka, publikacja, Encyklopedia materiałów odzieżowych, tkaniny, dzianiny, materiały, dodatki pasmanteryjne
[kliknij, aby powiększyć] 

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, recenzja, książka, publikacja, Encyklopedia materiałów odzieżowych, tkaniny, dzianiny, materiały, dodatki pasmanteryjne
[kliknij, aby powiększyć] 

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, recenzja, książka, publikacja, Encyklopedia materiałów odzieżowych, tkaniny, dzianiny, materiały, dodatki pasmanteryjne
[kliknij, aby powiększyć] 

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, recenzja, książka, publikacja, Encyklopedia materiałów odzieżowych, tkaniny, dzianiny, materiały, dodatki pasmanteryjne
[kliknij, aby powiększyć] 

Publikację kończy tabela podsumowująca i zbierająca wszystkie informacje zawarte na poprzednich stronach. 

Ta książka to naprawdę coś! Czyta się ją, jak najlepszy kryminał i z pewnością skorzystają z niej osoby szyjące od lat, jak i ci, którzy do maszyny dopiero zasiadają. Co ważne, wydano ją na kredowym papierze, więc nie ulegnie szybkiemu zniszczeniu w trakcie kolejnych przeglądań.

Mój egzemplarz z pewnością będzie mi towarzyszył w trakcie każdych materiałowych zakupów.

W notce udział wzięła:


Witaj siostro! Co tu dużo pisać... Pasujemy do siebie!

$
0
0
Takimi słowami przywitała mnie dostarczona wczoraj przez rowerowego kuriera (nawet nie wiedziałam, że takich kurierów mamy we Wrocławiu) wielka pluszowa marchewka, która promuje ikeową akcję "1 euro to majątek". 

Jest to coroczna akcja, która zaczyna się tuż przed świętami Bożego Narodzenia, a w tym roku trwa do 29 grudnia. Jej zasady są niezwykle proste. Każda osoba, która nabędzie w sklepie IKEA pluszaka (Pan Marchewka na przykład zakupił łosia dla swojej bratanicy), dołoży 1 euro do puli przekazywanej na rzecz UNICEF-u. Fundusze te przekazywane są na rozwój edukacji dzieci w krajach najbardziej potrzebujących.

Dodatkowo we Wrocławskim sklepie IKEA zakupioną siostrę Marchewę lub pana Brokuła (czy innego pluszaka) można wrzucić do specjalnego pojemnika ustawionego przy kasach. Dzięki temu trafi do maluchów leczących się w Klinice Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu, jak zapewnia siora Marchewa.

A teraz rzućcie na nią okiem. 
Czyż nie jest urocza?

blog szafiarsko-krawiecki, IKEA, Highlite PR, akcja charytatywna, pluszaki, zabawki, UNICEF, 1 euro, siostra Marchewa
[kliknij, aby powiększyć] 

blog szafiarsko-krawiecki, IKEA, Highlite PR, akcja charytatywna, pluszaki, zabawki, UNICEF, 1 euro, siostra Marchewa
[kliknij, aby powiększyć] 

Siostra Marchewa dotarła do mnie dzięki uprzejmości IKEA Wrocław (tu znajdziecie więcej informacji na temat akcji) i agencji reklamowej Highlite PR.

A na koniec czas na autopromocję!
W piątek ukazał się styczniowy (to się w tym miesiącu pośpieszyli) numer Burdy, a w nim cała strona poświęcona mojej instrukcji dorabiania kołnierzyka do sukienki z wydania wrześniowego. O:

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, artykuł, instrukcja, Burda 1/2013
[kliknij, aby powiększyć] 

Latające świnie i inne adynata

$
0
0
W końcu zamarzyły mi się spodnie. Tak, tak! Dobrze przeczytaliście. Wysoki stan, zakładki poszerzające biodra i wąskie nogawki, kończące w okolicach łydki, czyli popularne w latach pięćdziesiątych spodnie typu capriśniły mi się po nocach.

Materiał - cienki, kakaowy tweed - czekał w gotowości. Z wyborem wykroju nie miałam żadnego  problemu. Od razu wiedziałam, że model 124 z Burdy 5/2011 będzie najbliższy temu, co chcę osiągnąć (Burda praktycznie przedrukowała oryginał).

Jako że spodni jeszcze nie szyłam, próbka była obowiązkowa. W końcu trzeba było wyczaić, o co chodzi z tym zszywaniem kroku. Czarna magia.
Pierwsza wersja z bawełnianej poszewki (zawsze poszukuję ich w lumpeksach) okazała się niewypałem. Podkrój kroku wbijał się tam, gdzie nie trzeba, w kolanach i łydkach było trochę za ciasno, a talia wypadała na pasie. Musiałam to jakoś zmodyfikować. Początkowo poszukiwałam w sieci instrukcji dopasowywania kroku, jednak w końcu wszystko zrobiłam na czuja.

I wyszło tak:

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, spodnie, capri, lata 60, tweed, wysoki stan, wykrój, Burda 5/2011  #124, sweter, Top Secret, ocieplane rękawiczki ze skóry, Ko-Modamarchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, spodnie, capri, lata 60, tweed, wysoki stan, wykrój, Burda 5/2011 #124, sweter, Top Secret, ocieplane rękawiczki ze skóry, Ko-Moda
[kliknij, aby powiększyć] 

Ostatecznie okazało się, że szycie tego modelu spodni to pestka, szczególnie że nie wymagają one podszewki. Z pewnością zobaczycie tu wersję wiosenno-letnią!

Guzik to fejk, pod spodem znajduje się zatrzask:
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, spodnie, capri, lata 60, tweed, wysoki stan, wykrój, Burda 5/2011 #124, sweter, Top Secret, ocieplane rękawiczki ze skóry, Ko-Modamarchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, spodnie, capri, lata 60, tweed, wysoki stan, wykrój, Burda 5/2011, sweter, Top Secret, ocieplane rękawiczki ze skóry, Ko-Moda, #124
[kliknij, aby powiększyć]
Zdjęcia wykonał pan Marchewka

Tweedowe spodnie w stylu lat '50.: uszyłam sobie, model 124 z Burdy 5/2011
Ocieplane skórzane rękawiczki: Ko-Moda
Rozpinany sweter: Top Secret
Apaszka w grochy: lumpeks 
Buty: Deichmann

Marchewkowa nać, czyli blogowe zaplecze

$
0
0
Jako że od dwóch tygodni (sic!) zmagamy się ze złośliwym wirusem, Marchewkowej sił starczyło tylko na pozowanie po powrocie z Biedronki [termoforki w polarkowych ubrankach rzucili - przyp. Marchewkowa], a klawiaturę oddała tym razem mnie. Pomyślałem sobie, że – korzystając z okazji – opowiem Wam, jak przygotowanie wpisu na blogu wygląda od drugiej strony.

Zważywszy na niemożebny perfekcjonizm Marchewkowej jest to momentami proces osobliwy mocno.

Zazwyczaj wszystko  zaczyna się od Burdy (no, chyba że akurat źródłem wykrojów jest inna publikacja). Dzień, w którym nowy numer pojawia się na rynku jest dniem, w którym musi go dorwać Marchewkowa. Jeśli choroba czy inna okoliczność nie pozwala jej na wyprawę do miasta (na naszych peryferiach o szukaniu Burdy można jeno pomarzyć, nie prowadzi jej ani Żabka, ani żaden z osiedlowych sklepików), burdowy imperatyw spada na mnie. Jeśli i ja nie mogę tego dnia ganiać za czasopismem, zadanie przypada marchewkowemu bratu. Nie ma zmiłuj – Burda musi znaleźć się w niecierpliwych objęciach Marchewkowej natychmiast, bez dnia zwłoki.

Po zdobyciu źródła wykrojów rozpoczyna się tworzenie ciucha. Proces to wieloetapowy. Najpierw Marchewkowa bierze we władanie podłogę, rozrysowując i krojąc na niej wykroje i skutecznie uniemożliwiając mi swobodne odjechanie krzesłem od biurka.

Następnie następuje szycie próbki – bez próbki nie ma krawcowania, bo, jako się rzekło, Marchewkowa jest perfekcjonistką i nie odważy się użyć docelowego materiału bez pewności, że nie zostanie on zmarnowany przez jakiś defekt wykroju. Gotowa próbka podlega surowej ocenie – tak mojej, jak i marchewkowej mamy. Perfekcja musi być! Nieudane twory są bez litości wyrzucane do kosza – tak na etapie szycia próbki, jak i na etapie ostatecznym (tu też jest miejsce na wpadki, może się na przykład zdarzyć, że wspaniały na oko materiał rozłazi się w rękach podczas szycia).

Wreszcie powstaje gotowa kreacja i pozostaje tylko dobrać resztę garderoby i dodatki (również pod moim wielce krytycznym okiem) i zapozować...

... przy czym udaje się to zazwyczaj za drugim razem, bo za pierwszym albo okazuje się, że Marchewkowa nie jest zadowolona z fryzury i sesja w ogóle nie dochodzi do skutku, albo też wszystkie zdjęcia wędrują do wirtualnego kosza.

Podczas sesji robię zazwyczaj od stu do dwustu zdjęć, “cykanych” z łapy, raz za razem, kiedy Marchewkowa wygina się i szczerzy się do obiektywu. Zazwyczaj posługuję się naszą niezawodną “lustrzanką bez lustra” Olympusa, ale próbowałem też korzystać z iPhone’a, który ma zdecydowaną przewagę pod względem interfejsu – nie ma chyba równie nieintuicyjnych interfejsów jak te, który wymyślają spece z Olympusa.

Setki zdjęć podlegają następnie surowej selekcji, po której ostaje się zaledwie kilka najlepszych... o ile w ogóle jakieś się zostają (tu często staję w obronie Marchewkowej ze zdjęć, broniąc jej przed niszczycielskim perfekcjonizmem Marchewkowej żywej). Te, które ocalały, są wreszcie godzinami obrabiane przez Marchewkową, by nadać im ostateczny szlif.

Potem jeszcze tylko blogonotka, najpierw autokorygowana przez Marchewkową, następnie korygowana przeze mnie – i można publikować.

Oby ku Waszemu zadowoleniu.

To pisałem ja, pan Marchewka.

A tu zdjęcia z wczorajszej sesji:

blog, moda, szycie, krawiectwo, spódnica, pół koła, wełna, Piegatex, sweter z kołnierzykiem, Lanti, rękawiczki skórzane, Ko-Moda, buty na obcasie, zamsz, Deichmann, wykrój, Burda, manekin, vintage, retro, szafiarka, fashion, Marchewkowa, pan Marchewkablog, moda, szycie, krawiectwo, spódnica, pół koła, wełna, Piegatex, sweter z kołnierzykiem, Lanti, rękawiczki skórzane, Ko-Moda, buty na obcasie, zamsz, Deichmann, wykrój, Burda, manekin, vintage, retro, szafiarka, fashion, Marchewkowa, pan Marchewka
[kliknij, aby powiększyć] 
Fot.: pan Marchewka

blog, moda, szycie, krawiectwo, spódnica, pół koła, wełna, Piegatex, sweter z kołnierzykiem, Lanti, rękawiczki skórzane, Ko-Moda, buty na obcasie, zamsz, Deichmann, wykrój, Burda, manekin, vintage, retro, szafiarka, fashion, Marchewkowa, pan Marchewkablog, moda, szycie, krawiectwo, spódnica, pół koła, wełna, Piegatex, sweter z kołnierzykiem, Lanti, rękawiczki skórzane, Ko-Moda, buty na obcasie, zamsz, Deichmann, wykrój, Burda, manekin, vintage, retro, szafiarka, fashion, Marchewkowa, pan Marchewka
[kliknij, aby powiększyć] 
Fot.: pan Marchewka

blog, moda, szycie, krawiectwo, spódnica, pół koła, wełna, Piegatex, sweter z kołnierzykiem, Lanti, rękawiczki skórzane, Ko-Moda, buty na obcasie, zamsz, Deichmann, wykrój, Burda, manekin, vintage, retro, szafiarka, fashion, Marchewkowa, pan Marchewkawełna, kratka, złoty gusik, pasek, szycie, krawiectwo, wykrój, krój, blog, maszyna, nici
[kliknij, aby powiększyć] 
Fot.: pan Marchewka

W notce udział wzięły:
Sweter z dowiązywanym kołnierzykiem: Lanti
Spódnica z połówki koła: uszyłam sobie na oko (ojej szyciu w kolejnej notce)
Wełna w kratkę: Piegatex (a tu ich aukcje na Allegro)
Skórzane rękawiczki: Ko-Moda
Zamszowe buty na obcasie: Deichmann
Torebka wiolonczela:  Ochnik
Na manekinie: aksamitna spódnica zainspirowana okładką Burda Moden 2/1958

W połowie koła

$
0
0
Spódnica, którą widzieliście w ostatniej notce, to jeden z najprostszych możliwych fasonów - połówka koła. Na blogu Long Red Thread możecie zobaczyć niezwykle przydatną instrukcję szycia takiej spódnicy na podstawie precyzyjnych wyliczeń.

Ja w przypadku takich spódnic jestem leniem i wszystko kroję na oko. Nie zależy mi na dokładnym dopasowaniu talii. A to dlatego, że nadmiar materiału wdaję w pasek na biodrach, na przodzie zaś marszczę (drobne marszczenie jest widoczne na pierwszym zdjęciu). Dzięki takiemu prostemu zabiegowi spódnica znacznie lepiej układa się na mojej sylwetce. Zostaje odbita już na samej górze i dzięki temu nie przylega do ciała nawet bez halki. Długości też dokładnie nie ustalam - zwykle ciacham w okolicach 65-70 cm. Dolny brzeg i tak trzeba będzie wymodelować! Spory zapas ułatwia również dopasowanie ewentualnego wzoru.

Skrojoną tkaninę, w tym przypadku piegateksową wełnę, prasuję z dużą ilością pary i wieszam na kilka godzin na manekinie lub wieszaku, aby cięte po skosie włókna uległy naciągnięciu. Tak postępuję z każdą tkaniną, nawet tą nierozciągliwą! Dopiero po tym czasie biorę się za szycie.

Po wszyciu zamka, zszyciu tylnego szwu, wszyciu paska i doszyciu zatrzasku oraz guzika spódnicę ponownie wieszam na manekinie. Następnie ustalam długość spódnicy oraz pozbywam się ogonów, czyli naciągniętych części materiału. W tym celu używam specjalnego kredowego markera (urządzenie przymocowane do manekina i wydmuchujące proszek kredowy) lub zwykłej taśmy krawieckiej (odmierzam kawałek po kawałku od talii w dół). Zapasu na podłożenie nie zostawiam za wiele, zwykle 2 cm, gdyż spódnice na bazie koła tego nie wymagają i najlepiej wyglądają podłożone metodą baby seam. Tak samo podkładałam spódnicę z jedwabnej krepy.

Warto pamiętać, aby podłożenia nie przyszywać zbyt mocno. Najlepiej zrobić to ręcznie! Spódnice cięte ze skosu mogą po kilku tygodnia noszenia ponownie się naciągnąć i konieczna będzie korekta dolnego brzegu.

blog, moda, retro, vintage, fashion, szycie, krawiectwo, half circle skirt, spódnica z połówki koła, wełna, krata, Piegatex, wykrójblog, szafiarka, moda, retro, vintage, fashion, szycie, krawiectwo, half circle skirt, spódnica z połówki koła, wełna, krata, Piegatex, wykrój
[kliknij, aby powiększyć] 

Po sobotnich zdjęciach wymieniłam guzik na większy. To tylko atrapa - nie ma dziurki w pasku, pod spodem znajduje się duży zatrzask - ale jednak płaski guzki z masy perłowej znacznie lepiej tu pasuje.

Na ostatnim zdjęciu zobaczycie wnętrze kardiganu od polskiej firmy Lanti. On również wystąpił w ostatniej notce.
Lewa strona jak lewa strona, ale ta jest wyjątkowa, bo odszycia pięknie obszyto srebrną lamówką (użyto jej również przy dowiązywanym kołnierzyku). Dawno nie widziałam, żeby jakakolwiek firma produkująca odzież tak porządnie wykańczała wnętrza swetrów!

blog, szafiarka, moda, retro, vintage, fashion, szycie, krawiectwo, half circle skirt, spódnica z połówki koła, wełna, krata, Piegatex, wykrój, guzik, masa perłowablog, szafiarka, moda, retro, vintage, fashion, kardigan, zapinany sweter z kołnierzykiem, polska firma Lanti,
[kliknij, aby powiększyć] 

Wełna w kratkę: Piegatex (Piegatex na Allegro)
Sweter z kołnierzykiem: Lanti (Lanti na Pakamerze)

Gdzie zaszewek osiem, tam model 108 z Burdy 12/2012

$
0
0
Spódnica o numerze 108 z Burdy 12/2012 (109 to właściwie ten sam model) na pierwszy rzut oka nie wygląda zachęcająco. Wyjątkowo prosta spódniczka, bez jakichkolwiek bajerów, na zdjęciach modelek nie kusi właściwie niczym. Dopiero dokładne przyjrzenie się rysunkom technicznym sprawia, że dostrzegamy w niej potencjał.
A o co chodzi? A o liczbę zaszewek (znak rozpoznawczy odzieży z połowy zeszłego wieku). Jest ich tu aż osiem. Należy więc przypuszczać, że spódnica będzie perfekcyjnie dopasowana do sylwetki. Próbka, którą wykonałam tuż po zakupieniu magazynu, pokazała, że tak faktycznie jest!

Nim zabrałam się za krojenie spódnicy z resztki mięciutkiego bawełnianego welwetu* (większość tkaniny poszła na tę sukienkę, która leży sobie skrojona i nietknięta), zmodyfikowałam nieco wykrój. Przede wszystkim mocno zwęziłam dół, dodałam rozcięcie, a zaszewki przodu zamieniłam na cztery zakładki. Do tych zmian zachęciła mnie okładka Burdy Moden 2/1958.

Szycie poszło ekspresowo, a model wyposażyłam w kolorową podszewkę (widać ją na czwartym zdjęciu). Dół podłożyłam ręcznie, używając satynowej tasiemki. Zgodnie z marchewkową tradycją, spódnica zapinana jest na zamek i duży zatrzask, a guzik to jedynie ozdoba.

Gotowy model leży idealnie i pięknie podkreśla biodra. Jeśli macie ochotę na doskonale dopasowaną spódnicę, to warto wypróbować właśnie ten nierzucający się w oczy wykrój!

Zobaczcie, jak wygląda na manekinie:

blog, szafiarka, szycie krawiectwo, retro, vintage, Burda, wykroje, spódnica ołówkowa, aksamit Piegatex, zakładki, zaszewki, podszewka we wzór, Piegatexblog, szafiarka, szycie krawiectwo, retro, vintage, Burda, wykroje, spódnica ołówkowa, aksamit Piegatex, zakładki, zaszewki, podszewka we wzór, Piegatex
[kliknij, aby powiększyć] 

A jeśli również zabierzecie się  za szycie welwetu*, to warto pamiętać, żeby**:
  • wszystkie elementy kroić w jednym kierunku, w innym wypadku gotowe ubranie będzie miało różne odcienie (zależy to od kierunku włosa);
  • unikać prasowania na prawej stronie, a jeśli już, to tylko pionowo, żelazkiem parowym (para skutecznie odbija włos i można nią uratować wyświeconą tkaninę);
  • używać igły i ściegu do dzianin (specjalny ścieg można zastąpić drobnym zygzakiem), welwet zwykle jest elastyczny (welwety tkane ponoć są rzadkie);
  • podkleić pasek grubą flizeliną lub użyć gurtu/tasiemki rypsowej - bez wspomagania będzie falował;
  • dokładnie obrzucić zapasy - welwet mocno się strzępi i sypie;
  • nie przejmować się drobnymi odgnieceniami, znikną po pierwszym praniu;
  • prać najlepiej ręcznie (włoski są mało odporne na tarcie).
blog, szafiarka, szycie krawiectwo, retro, vintage, Burda, wykroje, spódnica ołówkowa, aksamit Piegatex, zakładki, zaszewki, podszewka we wzór, Piegatexblog, szafiarka, szycie krawiectwo, retro, vintage, Burda, wykroje, spódnica ołówkowa, aksamit Piegatex, zakładki, zaszewki, podszewka we wzór, Piegatex
[kliknij, aby powiększyć] 

Tkaniny (brązowy welwet i kolorowa podszewka): Piegatex (Piegatex na Allegro)
Wykrój:Burda 12/2012, model 108

* Bawełniany welwet zwany jest, ponoć nieprawidłowo, również welurem lub aksamitem. Welur ma jednak dłuższe włosie, a aksamit jest jedwabny lub jedwabno-wiskozowy. Tak przynajmniej twierdzi Encyklopedia Materiałów Odzieżowych.
** Na podstawie moich obserwacji. 

Marchewkowa recenzuje: Kosmetyki Mariza, cześć 2

$
0
0
Pamiętacie jeszcze notkę o kosmetykach Marizy? Oto kolejna partia kosmetyków, które miałam przyjemność nakładać na i wklepywać w marchewkową skórę.

Mariza, part 2
[kliknij, aby powiększyć]

Zacznijmy od lakierów, które poprzednim razem okazały się wielkim hiciorem. Aż nabyłam kilka sztuk dla przyjaciółki (jest z nich równie zadowolona).

Lakier Brilliant o numerze 7689 (chłodny, przydymiony róż) okazał się równie trwałym i wydajnym bratem wersji mini. Tu także do całkowitego pokrycia płytki paznokcia wystarczy jedna warstwa (widoczna na zdjęciu powyżej)!  Kolor na paznokciach jest zgodny z tym, co widzimy w buteleczce i w katalogu. Mimo brokatu (lśniące drobinki są naprawdę mikroskopijne) - nienachalny. To zdecydowanie mój lakier na co dzień. Schnie niezwykle szybko, nie wymaga użycia przyśpieszacza i, wbrew pozorom, bardzo łatwo go zmyć (dobrze wiem, jaki opór czasem stawiają brokatowe drobinki).

Trwałość lakieru możemy przedłużyć, pokrywając paznokcie porcelanowym preparatem z ceramidami (nr 6604). U mnie bez odprysków przetrwały 5 dni! Sam preparat nadaje płytce mleczny odcień i mocno ją wygładza. Wszelkie nierówności znikają w okamgnieniu. Dodatkowo świetnie zabezpiecza płytkę przed rozdwajaniem, które u osób szyjących jest częste.

Mariza, part 2
[kliknij, aby powiększyć]

W przesyłce znalazła się również pomadka ochronna cappucino - 2622. Pan Marchewka w ostatniej chwili powstrzymał mnie przed jej pochłonięciem, bo słodki zapach i kawowy smak sprawiają, że ma się ją ochotę skonsumować.
Pomadka bardzo ładnie natłuszcza moje spierzchnięte usta (w trakcie szycia pracuję językiem ;-]), wygładza i opóźnia ponowne pojawienie się wysuszonych skórek. Ale to nie wszystko, nadaje wargom perłowo-złoty blask. Miodnie, a właściwie kawowo!
Kosztuje zaledwie 4,70 zł. A w kolekcji znajdziemy również inne wersje smakowe - poziomkę (i perłową, i matową) oraz wiśnię i pomarańczę.

Wodoodporny eyeliner - chłodny brąz (5340) to produkt, który spełnia wszystkie obietnice producenta. Wodoodporny jest i to bardzo (po kilku godzinach płyn do demakijażu może mieć problem z jego usunięciem).  Nie ulega rozmazaniu nawet w przypadku mocno opadających powiek. Kolor to faktycznie chłody, ciemny brąz, pozbawiony jakichkolwiek rozświetlających drobinek. Nie posiada również metalicznego efektu, jak na przykład popularny brązowy eyeliner firmy Wibo. Końcówka jest precyzyjna - ułatwia nałożenie prostej, cienkiej linii. Ten eyeliner pojawił się już na zdjęciach, chociaż niekoniecznie go widać - wszystko przez moje niesforne powieki i aparat, który nie widzi makijażu.
 
Mariza, part 2
[kliknij, aby powiększyć]

No to kremy!
Łagodzący krem z ekstraktem z bawełny (w składzie ma również aloes, kolagen, masło shea) o numerze 5432 to wyjątkowo lekki i puszysty (jak pianka) produkt.  Po zetknięciu ze skórą szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Bardzo ładnie wygładza marchewkową paszczę i świetnie nadaje się pod makijaż. Zapach jest delikatny i szybko zanika.

Nagietek (nr 3216) to krem wygładzający dla naprawdę suchej cery. Jest gęsty i, uwaga, dosyć ciężki. Na twarzy pozostawia tłustawą warstewkę, która wchłania się około godziny, co dla mnie jest ogromnym plusem - pozostawia długotrwałe uczucie nawilżenia i odżywienia skóry. Nagietek skutecznie zlikwidował zaczerwienia i miejscowe przesuszenia. Zapach, podobnie jak u poprzednika, jest delikatny i bardzo roślinny. Aż żałuję, że tak szybko ucieka.

Oba kremy nie przyprawiły mnie o uczuleniową wysypkę, a to dzięki krótkim i konkretnym składom.

Rozświetlająca baza pod makijaż o numerze 5708 jest dla mnie objawieniem. W buteleczce wygląda na mocno błyszcząca i wypełnioną drobinkami, a w katalogu na różową. Nic z tego jednak w niej nie znajdziemy. Na skórze twarzy zostawia jedynie delikatny blask, nie mający nic wspólnego z brokatem. Preparat w cudowny sposób wyrównuje wszelkie nierówności i ujednolica koloryt skóry. Znacznie ułatwia nakładanie podkładu i pudru oraz przedłuża jego trwałość. Świetnie spisuje się również jako baza pod cienie i kredki. Nawet u mnie wszystko zostaje na swoim miejscu.
Pachnie podobnie jak inne preparaty do makijażu tej firmy - kwiatowo. 
Solidnie wykonane opakowanie wyposażono w pompkę. Bez problemu możemy ją odkręcić i wydobyć resztki bazy.

Mleczko do demakijażu - ekstrakt z róży (5043) jest kolejnym produktem, który mnie zaskoczył. Tak, jak wspominałam w poprzedniej notce z recenzjami kosmetyków Mariza, twarz myję wyłącznie mocno natłuszczającym mydłem marsylskim, gdyż mleczka czy wody micelarne przyczyniają się do wysuszenia i podrażnienia skóry, a przy tym nieprzyjemnego uczucia pieczenia i ściągnięcia. Produkt Marizy zachował się jednak zupełnie inaczej. Z eyelinerem, o którym wcześniej wspominałam, sobie nie radzi, ale wszystkie pozostałe mazidła zmywa bez problemu. A co najważniejsze - w ogóle nie podrażnia i nie przesusza. Wielki plus należy mu się za przepiękny różany zapach!

Bawełniany krem do rąk (6316) okazał się największym rozczarowaniem. Ładnie pachnie, jego konsystencja jest lekka i szybo się wchłania, jednak działanie jest praktycznie niezauważalne. Skóra moich dłoni jest wrażliwa i mocno przesuszona częstym myciem (w trakcie szycia często szoruję ręce, aby nie pobrudzić tkanin, szczególnie tych, których nie można prac w warunkach domowych). A o tym, co zimno z nimi wyrabia, nie będę już nawet pisać. 
Krem bawełniany, mimo że ochronny, nie zabezpieczył moich dłoni przed dalszym przesuszaniem. Wprawdzie po wchłonięciu skóra jest nieco gładsza, jednak to uczucie znika bardzo szybko, szczególnie kiedy wychodzę na mróz. Odnoszę wrażenie, że konsystencja jest zbyt lekka i za mało natłuszczająca.

Mariza, part 2
[kliknij, aby powiększyć]

Jeśli interesują Was kosmetyki polskiej firmy Mariza zajrzyjcie na stronę konsultantki.
W sprawie zamówień kontaktujcie się z panią Grażyną mailowo.
A tu znajdziecie aktualny katalog.

Such fun!

$
0
0
W związku z awarią serwerów Flickra, niektóre zdjęcia z zeszłorocznych notek nie będą się wyświetlać (zobaczycie informację o niedostępności obrazu)!

Problem dotyczy wielu kont i miejmy nadzieję, że zostanie szybko rozwiązany.

Vive la France!

$
0
0
W sobotę wybraliśmy się panem Marchewką na urodziny znajomego. Urodziny były to wyjątkowe, bo trzydzieste, więc znajomy postanowił, że impreza będzie tematyczna. Padło na klimaty francuskie! Wystarczył niebiesko-biało-czerwony akcent kolorystyczny, ale oczywiście my nie mogliśmy sobie odmówić przebrania (czy ktoś jeszcze pamięta marchewki-zombie?) i zjawiliśmy się na miejscu jako Coco Chanel i stereotypowy przedstawiciel francuskiej bohemy :>.

Pan Marchewka od początku wiedział, co na siebie założy i jakie akcesorium będzie dzierżył w dłoni. Ja chciałam swój strój uszyć - w końcu ostatnia Burda dostarczyła nam kilka pięknych modeli w stylu Coco - ale ostatecznie wyciągnęłam z szafy pudełkowy żakiet w paski i wyprodukowaną dwa lata temu tulipanową spódnicę (jest nie do zdarcia).

Przed wyjściem udało nam się zrobić takie zdjęcia:

marchewkowa, blog, impreza, coco chanel, francja, przebranie, spódnica 115, Burda 10/2010, retro, vintage, szycie, krawiectwo, pan marchewka, czerwony beret, Vive la Francemarchewkowa, blog, impreza, coco chanel, francja, przebranie, spódnica 115, Burda 10/2010, retro, vintage, szycie, krawiectwo, pan marchewka, czerwony beret, Vive la Francemarchewkowa, blog, impreza, coco chanel, francja, przebranie, spódnica 115, Burda 10/2010, retro, vintage, szycie, krawiectwo, pan marchewka, czerwony beret, Vive la Francemarchewkowa, blog, impreza, coco chanel, francja, przebranie, spódnica 115, Burda 10/2010, retro, vintage, szycie, krawiectwo, pan marchewka, czerwony beret, Vive la France
[kliknij, aby powiększyć] 

W NOTCE UDZIAŁ WZIĘLI 

Coco Chanel
włosy (finger waves + pin curls) i makijaż na podstawie książek Style Me Vintage Hair i Make-up
żakiet w paski: H&M
spódnica: uszyłam sobie - model 115, Burda 10/2010
buty: CCC
perełki: KappAhl
naszyjnik z czarnych koralików: Tchibo (prezent od rodziców)
torebka: Baron (prezent od rodziców) 

stereotypowy przedstawiciel francuskiej bohemy
damski beret: H&M
koszula w kratę: HUMöR
sztruksy: C&A
bagietka: Carrefour


PS Po piątkowo-sobotniej awarii Flickra wszystkie zdjęcia powinny znaleźć się już na miejscu. Jeśli zauważycie jakieś braki, dajcie znać!

1968: Odyssee im Weltraum

$
0
0
W zeszłym tygodniu udało mi się kupić Burdę Moden z kwietnia 1968 roku (w tym samym miesiącu do kin weszła Odyseja Kosmiczna: 2001 :>). To jeden z numerów, na który polowałam od dawna, co sprawia, że ten zakup cieszy mnie, jak żaden.

Moda z drugiej połowy lat sześćdziesiątych była wyjątkowa i do tej pory traktowana jest jako dziwaczna. W tym czasie zrezygnowano już z mocno dopasowanej talii i obszernych halek na rzecz wielu detali - kieszeni o przeróżnych kształtach, patek, wszelkich możliwych zapięć, pasków, zamków, kontrafałd, stójek i troczków. Pozornie proste modele były cięte na wszystkie możliwe sposoby, a poszczególne elementy wykroju miały różnorakie kształty (szczególnie lubowano się w trójkątnych klinach).

Burda z tamtych lat odrobinę różniła się od tej współczesnej. Przede wszystkim format był nieco większy. Każdy model był dostępny w jednym, a czasem dwóch rozmiarach. Instrukcje były uproszczone (nie zawierały dokładnie opisanych etapów szycia), a rozmiarówka szersza i lepiej dostosowana do kobiecej figury.  Rozmiary zaczynały się od malutkiego 36, a kończyły na 54. Między 38 a 40 znajdował się rozmiar 38/40. Do tego niektóre modele produkowano również w rozmiarach pośrednich (43, 45, 47, 49, 51) oraz tych dla nastolatków (T36, T38, T40), które różniły się znacznie od dziecięcych.

Co praktycznie w ogóle nie uległo zmianie, to reklamy i artykuły na temat urody oraz gospodarstwa domowego. Mimo że teraz za nimi nie przepadamy, to dzielnie od kilku dekad utrzymują swoją pozycję w magazynie ;].

marchewkowa, blog, moda, fashion, Burda 4/1968, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, wykroje, modele, stare wydanie, 60s[kliknij, aby powiększyć] 
 
marchewkowa, blog, moda, fashion, Burda 4/1968, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, wykroje, modele, stare wydanie, 60s[kliknij, aby powiększyć] 

Już nie mogę doczekać się szycia, a niestety mam do skończenia kilka rzeczy (w tym płaszcz pana Marchewki!). Z pewnością zacznę od modelu 7229, czyli tego po lewej na poniższym zdjęciu. To akurat mój rozmiar!

marchewkowa, blog, moda, fashion, Burda 4/1968, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, wykroje, modele, stare wydanie, 60s[kliknij, aby powiększyć] 

marchewkowa, blog, moda, fashion, Burda 4/1968, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, wykroje, modele, stare wydanie, 60s[kliknij, aby powiększyć] 
 
Jeśli ktoś myślał, że współczesne arkusze z wykrojami są nieczytelne, to po spojrzeniu na arkusz z 1968 roku od razu zmieni zdanie. Już widzę, że przebrnięcie przez wyłącznie zielone i czerwone linie będzie koszmarem.

marchewkowa, blog, moda, fashion, Burda 4/1968, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, wykroje, modele, stare wydanie, 60s[kliknij, aby powiększyć] 

Całe wnętrze kwietniowego numeru znajdziecie na tej stronie.

Pan Marchewka przedstawia: pogaduchowy hejt tetryka

$
0
0
Po raz piąty (a nie czwarty, wbrew zapewnieniom organizatorów*) spotkali się wrocławscy blogerzy, tym razem goszcząc liczną reprezentację blogerów z reszty świata. Tradycja więc nie dość, że trwa, to się rozwija, a pół dziesiątki to dobry moment na podsumowanie. Uprzedzam: będę się czepiał – ale dlatego, że chciałbym, żeby następnym razem było lepiej. Bo tak: organizatorzy naprawdę się przyłożyli, jak zwykle zresztą (szacun za tłumaczenie napisów po nocy), pomysł był super... ale diabeł tkwi w szczegółach, a szczegóły można i trzeba poprawić.
 
Pogaduchy, 23.02.2013, spotkanie blogerów, Wrocław, kino Nowe Horyzonty, reklama, prelekcje
[kliknij, aby powiększyć]

Co było dobre:
1. Wino – czerwone Jacob’s Creek jak zwykle stanęło na wysokości zadania. To wino ma w sobie wszystko, za co wino lubię.

2. Towarzystwo – jak zwykle mnóstwo ciekawych ludzi, co to piszą ciekawe blogi... tyle że  okazji do poznania nowych osób mało (patrz niżej)

3. Tematyka spotkania – ale z wykonaniem trochę gorzej (też patrz niżej).


Co było do poprawki:
1. Brak dobrej kawy. Przez co oboje z Marchewkową, jako rasowi kofeiniści, nabawiliśmy się bólu łbów wskutek odstawienia ulubionej używki i zamiast na aftera udaliśmy się home, żeby uzupełnić braki kofeiny w organizmach.

2. Żarcie – to, co było, było super (mikrokanapeczki ze szpinakiem i bajgle rządzą!), ale było go jak na lekarstwo.  I nie chodzi mi o to, że ma być za friko. Zdecydowanie wolę wersję z pogaduchowej knajpy, gdzie i owszem, żarełko trzeba kupić, ale jest tanie, pyszne i jest go dużo. Kanapki za 6 zł podawane przez naburmuszone pannice z Heliosa to troszkę za mało.

3. Sektory – nie wiadomo, po co w ogóle były, skoro blogerzy i tak łazili po całym piętrze, czasu na zasiadanie na wyznaczonych miejscach zabrakło i właściwie nie było warunków, żeby nawiązać jakieś nowe znajomości (pewnie więcej takich okazji było na afterze, na który – jako się rzekło – się nie dowlekliśmy, ale z doświadczenia wiem, że z rozmowami w hałaśliwych knajpach jest różnie).

4. Film – słusznie prawi Manki– film był chaotyczny i przez to cokolwiek nudny. Owszem – były świetne kawałki (zwłaszcza wypowiedzi kalifornijskich Lee Clowa czy Dana Wiedena i historia 1984 Apple), ale przez brak fabuły czy choćby myśli przewodniej nijak nie można było tego złożyć do przysłowiowej kupy. Żeby chociaż przed filmem padło słowo wstępne wyjaśniające – jak doczytałem sobie potem na Wiki– że film omawia dokonania osób zaangażowanych w “kreatywną rewolucję w reklamie, jaka miała miejsce w latach 1960.”, to wiedziałbym, jak to ogarnąć. Tego zabrakło. Może następnym razem jakiś bardziej poukładany film? Na przykład Helvetica albo Objectified, czy wreszcie klasyczna już fabuła Pirates of Silicon Valley? Albo coś dla miłośników lub hejterów Apple – Welcome to Macintosh lub MacHeads? Żeby nie było, że tylko marudzę, w razie czego oferujemy pomoc przy tłumaczeniu napisów!
 
5. Najważniejsze zostawiłem na koniec. Brak interakcji. Z pogaduch zrobiły się wykładuchy, a chyba nie o to chodziło. Sala dorwała się do głosu tylko podczas debaty, a i to na krótko, bo trzeba było kończyć (beznadziejne zarządzanie czasem, niestety). A tymczasem prawie wszystkie wystąpienia na większym udziale widzów mogły tylko zyskać:

– Pani Marta z Lemon Sky mogłaby dowiedzieć się, co myślą blogerzy o reklamodawcach – co najmniej w dwóch punktach, o których wspomniała, nasze doświadczenia z marchewkowego bloga są całkiem inne od jej (i nie dlatego, że patrzymy z drugiej strony, tylko dlatego, że reklamodawcy zachowują się czasem całkiem inaczej). Szkoda też, że nie pogadaliśmy przy okazji o etyce reklamy na blogach.
– Andrzej z JestKultura wypadłby naturalniej, gdyby ktoś go odpytywał. O ile wspomnienia z Portugalii były fascynujące, o tyle opowiadanie “jakiego to fajnego trendbuka zrobiłem” zabrzmiało śmiesznie. Nie czepiam się Andrzeja – taką mu narzucono formę, co miał biedak zrobić?
– Prelekcja Oli ze stowarzyszenia Moje Miasto A w Nim była ciekawa, ale już debata to typowe bicie piany. Wiadomo, że jest źle, wiadomo, że coś trzeba zrobić, nikt nie wie, co (prócz tego, co już jest robione i nie wychodzi). Może przy udziale reszty blogerów i prawdziwej dyskusji można by wymyślić, co można zrobić, a nie tylko gadać po próżnicy. Jedyną nową i sensowną propozycją była ta z sali, dotycząca zaangażowania małych wspólnot lokalnych.
– Aż się prosiło o dyskusję po filmie – zderzenie etyki reklamowej pionierów z lat ’60. zeszłego wieku ze współczesnością było piorunujące i szkoda, że nie można było tego skomentować.

Pogaduchy, 23.02.2013, spotkanie blogerów, Wrocław, kino Nowe Horyzonty, reklama, prelekcje
 [kliknij, aby powiększyć]

Ergo: gdyby imprezę zacząć godzinę wcześniej, skończyć godzinę później i pozwolić blogerom się wygadać, mogłoby być o wiele ciekawiej. Do Gdańska nam jeszcze daleko... ale pierwszy krok został zrobiony.

A, Manki ma rację, żelki Frugo biją Haribo na głowę

To pisałem ja, pan Marchewka.


* Pierwsze i drugie pogaduchy – w Pogaduchach, trzecie – w Heliosie (tam nie dotarliśmy), czwarte – w Pogaduchach, na koniec świata i piąte – te ostatnie.

Przedwczoraj był dzień świni [poważnie!], a marchewkowy blog obchodził czwarte urodziny

$
0
0
W piątek marchewkowy blog obchodził czwarte (tu krzyk przerażenia, bo kiedy ten czas tak szybko zleciał!) urodziny. Gdyby nie nagły przypływ krawieckich pasji latem 2010 roku, to zapewne strona by już nie istniała. Bo po co?
A tak:
  • wyprodukowałam 232 notki,
  • najpopularniejszą okazała się ta,
  • pod notkami zostawiliście prawie 11 000 wartościowych komentarzy, dzięki którym całość nadal trzyma się kupy,
  • za to pan Marchewka wykonał ok. 27 000 zdjęć,
  • z których światło dzienne ujrzało ok. 700.
To dopiero liczby!

Żeby jednak nie nudzić statystykami, wracam do welwetowej spódnicy, którą prezentowałam Wam na początku lutego. Model 108 z Burdy 12/2012 spełnił wszystkie moje oczekiwania - nie tylko pięknie leży na sylwetce, ale jest ogromnie wygodny. Z pewnością powstanie z niego jeszcze niejedna spódnica.

Rzućcie okiem na zdjęcia:
marchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, moda, fashion, szafiarka, DIY, rękodzieło, retro, vintage, wykroje, Burda 12/2012, model 108, spódnica, welwet, Piegatex, tkanina, bluzka, reglanowe rękawy, dzianina, Lanti, skórzane rękawiczki, Ko-moda, apaszka, jedwab, Rags&Silks, torebka z biglem, Tagara, Baron, czerwona, buty, obcasy, Deichmannmarchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, moda, fashion, szafiarka, DIY, rękodzieło, retro, vintage, wykroje, Burda 12/2012, model 108, spódnica, welwet, Piegatex, tkanina, bluzka, reglanowe rękawy, dzianina, Lanti, skórzane rękawiczki, Ko-moda, apaszka, jedwab, Rags&Silks, torebka z biglem, Tagara, Baron, czerwona, buty, obcasy, Deichmannmarchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, moda, fashion, szafiarka, DIY, rękodzieło, retro, vintage, wykroje, Burda 12/2012, model 108, spódnica, welwet, Piegatex, tkanina, bluzka, reglanowe rękawy, dzianina, Lanti, skórzane rękawiczki, Ko-moda, apaszka, jedwab, Rags&Silks, torebka z biglem, Tagara, Baron, czerwona, buty, obcasy, Deichmannmarchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, moda, fashion, szafiarka, DIY, rękodzieło, retro, vintage, wykroje, Burda 12/2012, model 108, spódnica, welwet, Piegatex, tkanina, bluzka, reglanowe rękawy, dzianina, Lanti, skórzane rękawiczki, Ko-moda, apaszka, jedwab, Rags&Silks, torebka z biglem, Tagara, Baron, czerwona, buty, obcasy, Deichmann
[kliknij, aby powiększyć] 
Zdjęcia (w końcu wykonane przy dziennym świetle): pan Marchewka

Zbliżenie na apaszkę i torebkę:
marchewkowa, blog, moda, szafiarka, retro, apaszka, jedwab, vintage, rags&silks
marchewkowa, blog, moda, szafiarka, retro, torebka z biglem, skóra, czerwona, 50s, Baron
[kliknij, aby powiększyć] 

 
W NOTCE UDZIAŁ WZIĘŁY

Ołówkowa spódnica w stylu lat '50.: uszyłam sobie - Burda 12/2012, model 108
 Tkanina: welwet - PIEGATEX 
Dzianinowa bluzka z reglanowymi rękawami: Lanti 
Kolorowa apaszka: Rags&Silks 
Skórzane rękawiczki: Ko-Moda 
Torebka z biglem: TAGARA -Baron 
Zamszowe buty: Deichmann

A gdyby tak kwadratami pokryć cały dom?

$
0
0
Pytana o początki szycia, wielokrotnie wspominałam o szyjących (nie zawodowo!*) rodzicach. Jak tylko trafiam na niezrozumiały opis w Burdzie, zgłaszam się do nich po pomoc. Od razu wiedza, o co biega.

W moim rodzinnym domu robota rękodzielnicza nie ustaje. Ostatnio moja mama wpadła na plan pokrycia domu (a przy okazji naszego marchewkowego mieszkania oraz mieszkania mojego brata) szydełkowymi kwadratami. Dlatego, kilka dni temu do mojego pokoju trafiły poduszka na fotel i wyposażony w siedzisko podnóżek (stołeczek rodzice kupili w Kauflandzie i przemalowali).

O takie:
marchewkowa, blog, szafiarka, moda, szycie, rękodzieło, szydełkowanie, kwadraty, włóczka, crochet, the granny square, poduszka, stołeczek, siedzisko
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szafiarka, moda, szycie, rękodzieło, szydełkowanie, kwadraty, włóczka, crochet, the granny square, poduszka, stołeczek, siedzisko 
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szafiarka, moda, szycie, rękodzieło, szydełkowanie, kwadraty, włóczka, crochet, the granny square, poduszka, stołeczek, siedzisko 
[kliknij, aby powiększyć]
marchewkowa, blog, szafiarka, moda, szycie, rękodzieło, szydełkowanie, kwadraty, włóczka, crochet, the granny square, poduszka, stołeczek, siedzisko
[kliknij, aby powiększyć] 

Już sobie wyobrażam te pokrowce, pledy, lampy, torby, dywaniki i ...
ubranka dla psa.

W notce udział wzięły
poduszki z szydełkowych kwadratów: wyprodukowane przez marchewkową mamę 
drewniany stołeczek (pomalowany na biało): Kaufland

* Tata pana Marchewki zajmował się zawodowo szyciem gigantycznych pluszaków, ale niestety pan Marchewka nie odziedziczył zamiłowania do maszyny. 

Świat się wali!

$
0
0
A wali się, bo za namową czytelników wzięłam udział w konkursie na SZYCIOWEGO BLOGA ROKU!
Chętnych do oddania głosu na marchewkowego blogaska proszę o udanie się na stronę konkursu. Głosowanie jest darmowe - żadnych SMS-ów tu nie wysyłamy! Wystarczy kliknąć przycisk GŁOSUJ (najlepiej zrobić to pod Firefoxem, bo pod Chromem mogą wystąpić problemy). Osoby, które podadzą swój adres, wezmą udział w losowaniu nagród (jak mówi regulamin - na głosujących internautów czeka 50 poradników o szyciu [...]. Dodatkowo głosujący internauci mogą wygrać 3 maszyny Łucznik ANNA 510. Wystarczy na profilu Facebook Łucznika ( tutaj ) umieścić wpis, w którym należy podać na kogo się głosowało i uzasadnić swój wybór.).

Świat wali się po raz drugi, bo w moje krawieckie odnóża trafiła kolejna wintydżowa Burda.
W kopercie, w której przyszło moje ostatnie zamówienie z Rags&Silks, znalazłam prezent - arkusze i opisy wykrojów z Burdy Moden 3/1968! Jako że na rosyjskiej stronie, prezentującej zawartość starych Burd, nie ma akurat tego numeru, zdjęcia wnętrza magazynu właścicielka sklepu wysłała do mnie mailem.

Tylko spójrzcie na te kamizelki, żakiety, szmizjerki i spódniczki z zakładkami. Klęska urodzaju! 

marchewkowa, szycie, blog , krawiectwo, retro, vintage, moda, fashion, Burda Moden 3/1968marchewkowa, szycie, blog , krawiectwo, retro, vintage, moda, fashion, Burda Moden 3/1968marchewkowa, szycie, blog , krawiectwo, retro, vintage, moda, fashion, Burda Moden 3/1968marchewkowa, szycie, blog , krawiectwo, retro, vintage, moda, fashion, Burda Moden 3/1968Burda Moden 3/1968marchewkowa, szycie, blog , krawiectwo, retro, vintage, moda, fashion, Burda Moden 3/1968marchewkowa, szycie, blog , krawiectwo, retro, vintage, moda, fashion, Burda Moden 3/1968
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć] 
Zdjęcia wnętrza magazynu wykonane przez właścicielkę sklepu Rags&Silks

Pedal pushers

$
0
0
Zdjęcia, które dziś zobaczycie, zostały wykonane wyłącznie na potrzeby bloga. Nie tylko dlatego, że wiosna nie wystąpiła i noszenie tej uszytej dopiero co rzeczy nie jest możliwe, ale również dlatego, że mój jednonożny manekin nie obsługuje spodni. Tak, tak! Spodni! Kolejnych w mojej kolekcji. Jak obiecywałam jeszcze w styczniu (przy okazji modelu tweedowego), po raz kolejny pojawia się tu ta nielubiana przeze mnie część garderoby.

I znowu postawiłam na model zainspirowany modą z lat '50. Obcisłe spodnie, zaczynające się na talii, a kończące w okolicach łydek, zwano pedal pushers (początkowo zakładali je na siebie cykliści). Nosiły je przede wszystkim młode kobiety i nastolatki. Na co dzień łączono je z prostymi bluzkami, często wiązanymi w talii, na plaży z krótkimi topami, a na imprezach ze sweterkami.

Moją wersję oparłam na wykroju #123 z Burdy 6/2011. Jako że są to spodnie dla kobiet niskich, stan musiałam podnieść o kilka centymetrów (robię to nawet w przypadku standardowej rozmiarówki, inaczej talia wypada mi w pasie). Dodatkowo zwęziłam odrobinę nogawki, które – wbrew zdjęciom  z magazynu – są dosyć szerokie. Pozbyłam się też ze szwów bocznych kieszeni. Rozporek (pierwszy w mojej krawieckiej karierze) uszyłam, przyglądając się rozporkowi w dżinsowej spódnicy. Opis z Burdy zdecydowanie utrudniał pracę.

marchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, wykrój, model, capri pants, spodnie, pepitka, trykot, bawełna, tasiemka rypsowa, podłożenie spodni, pedal pushers, Burda 6/11, #123, 50s, retro, vintagemarchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, wykrój, model, capri pants, spodnie, pepitka, trykot, bawełna, tasiemka rypsowa, podłożenie spodni, pedal pushers, Burda 6/11, #123, 50s, retro, vintage
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć] 
Fot.: pan Marchewka

Spodnie zbyt mocno podciągnęłam do zdjęcia tyłu (jak widać, talia wypada za wysoko), stąd wrażenie wrzynania się. Podczas chodzenia nic takiego się nie dzieje.
marchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, wykrój, model, capri pants, spodnie, pepitka, trykot, bawełna, tasiemka rypsowa, podłożenie spodni, pedal pushers, Burda 6/11, #123, 50s, retro, vintagemarchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, wykrój, model, capri pants, spodnie, pepitka, trykot, bawełna, tasiemka rypsowa, podłożenie spodni, pedal pushers, Burda 6/11, #123, 50s, retro, vintage
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć] 
Fot.: pan Marchewka

Tkania, której użyłam do wykonania spodni, to bawełniany trykot w biało-czerwoną pepitkę. Jest miękki, ale grubością przypomina jeans. Prawa strona jest delikatnie szorstka, a lewa pokryta meszkiem. Materiał jest rozciągliwy w dwie strony, jednak nie tak mocno, jak klasyczny cienki trykot, który zwija się na brzegach. Szyje się go naprawdę bezproblemowo - nie strzępi się, nie sypie, nie rozchodzi, nie lecą w nim też oczka. 

Już myślę o zakupie kolejnej partii tej dzianiny! Szczególnie że metr kosztował zaledwie 5 zł.

Podłożenie nogawek spodni i tasiemka rypsowa w talii:
marchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, wykrój, model, capri pants, spodnie, pepitka, trykot, bawełna, tasiemka rypsowa, podłożenie spodni, pedal pushers, Burda 6/11, #123, 50s, retro, vintagemarchewkowa, szycie, krawiectwo, blog, wykrój, model, capri pants, spodnie, pepitka, trykot, bawełna, tasiemka rypsowa, podłożenie spodni, pedal pushers, Burda 6/11, #123, 50s, retro, vintage
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]

W notce udział wzięły 
Spodnie: model #123, Burda 6/2011
Bawełniany trykot: kupiony na Allegro 
Rypsowa tasiemka i bawełniana taśma do podkładania spodni: kupione w stacjonarnych pasmanteriach.
Buty: Tchibo 

PS Konkurs na Szyciowego Bloga Roku trwa. Nadal można głosować na marchewkowego bloga.

The blog TILDED slightly

$
0
0
Szycie drobiazgów do domu wymaga ogromnej precyzji i anielskiej cierpliwości, której ja nie posiadam. Kiedy musiałam pomóc mamie przy ubranku dla szytej przez nią tildowej lalki, myślałam, że padnę. Moja mama w tempie ekspresowym skonstruowała ciałko, pantalony i halkę. A ze mnie krojenie maleńkiej sukienki (z maleńkimi zapasami, których nie można obrzucić owerlokiem) i zszywanie rękawków oraz karczku wyssały energię życiową. I tak prawie stałam się pierwszą ofiarą śmiertelną Tildy :>.

Tu chciałabym nawiązać do częstych pytań z cyklu "czy sobie poradzę - szyję lalki, a chciałbym ubrania". Oczywiście! I to bez dwóch zdań. Umiejętność skrojenia i uszycia miniaturowej odzieży, to wręcz gwarancja świetnego poradzenia sobie z wersją ludzką. Długie proste szwy w sukienkach, płaszczach, bluzkach i spodniach będą dla Was niczym w porównaniu z centymetrowymi elementami wykrojów dla lalek. Tylko brać się za Burdę! :)

A tu efekty pracy mojej mamy:

blog, szycie, krawiectwo, lalka, Tilda doll made by Momblog, szycie, krawiectwo, lalka, Tilda doll made by Momblog, szycie, krawiectwo, lalka, Tilda doll made by Momblog, szycie, krawiectwo, lalka, Tilda doll made by Mom
[kliknij, aby powiększyć]

W notce udział wzięła tildowa lalka uszyta przez moją mamę

Pan Marchewka zamawia

$
0
0
Kiedy  na początku marca pan Marchewka zobaczył zapowiedź kwietniowej Burdy, a w niej męską kolekcję troszkę retro, zamówił wszystkie modele. Dlatego w zeszły piątek (22.03) pognałam do najbliższego kiosku, aby zakupić najnowszy numer.

Zaczęliśmy od kamizelki #136.

Model typowo podmarynarkowy zamieniłam na nieco bardziej codzienny, wierzchni i pasujący do koszulek z nadrukiem - pozbyłam się eleganckich pleców z tafty i wybrałam kontrastową podszewkę (pomarańczowy to ulubiony kolor pana Marchewki). Dodatkowo skróciłam kamizelkę o 3 centymetry, aby kolorowy dżersej swobodnie spod niej wystawał.

W sobotę pociachałam wełnę i podszewkę. W niedzielę wyprodukowałam kieszenie z wypustkami i zszyłam szwy. W poniedziałek rozprasowywałam wywiniętą (wywijanie to etap czarnej dziury :>) kamizelkę, a wczoraj wykończyłam ostatnie szwy, czyli szwy boczne. Przy okazji udało mi się stworzyć krótką instrukcję zszywania szwów bocznych (pojawi się w kolejnej notce) - robota to upierdliwa, a opis w Burdzie nie pomaga.

A tak gotowa konstrukcja wygląda na biuściastym manekinie:

Przód (chwilowo jeszcze bez guzików) zamknięty i przód otwarty.
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, kamizelka męska, retro, #136, Burda 4/2013, wełna, pomarańczowa podszewka, Piegatexblog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, kamizelka męska, retro, #136, Burda 4/2013, wełna, pomarańczowa podszewka, Piegatex
[kliknij, aby powiększyć]

Klamra tymczasowa (demonstruje działanie rygielków) i wnętrze kieszeni z wypustką.
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, kamizelka męska, retro, #136, Burda 4/2013, wełna, pomarańczowa podszewka, Piegatexblog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, kamizelka męska, retro, #136, Burda 4/2013, wełna, pomarańczowa podszewka, Piegatex
 [kliknij, aby powiększyć]

Kamizelka: model #136, Burda 4/2013
Tkaniny (cienka garniturowa wełna w kratkę i pomarańczowa podszewka): PIEGATEX

PS Bardzo dziękuję wszystkim, którzy głosowali na mnie w konkursie na Szyciowego Bloga Roku oraz tym, którzy tak pięknie napisali na tablicy wydarzenia, dlaczego wybrali mojego bloga. Łezka w oku mi się zakręciła. Poważnie!
Viewing all 285 articles
Browse latest View live