Quantcast
Channel: Marchewkowa - tu się szyje!
Viewing all 285 articles
Browse latest View live

W talii ciachnięta

$
0
0
I znowu nieco dłużej mnie tu nie było, a to wszystko dlatego, że ZNOWU zmieniałam maszynę. 

Dokładnie rok temu żywota dokonała moja maszyna lidlowej marki SilverCrest. Po sześciu latach niezawodnego funkcjonowania odeszła gwałtownie, a zepsutego silnika nie opłacało się wymieniać. Postanowiłam wtedy nabyć nowy sprzęt. I się zaczęło! Pasmo nieudanych zakupów kolejnych maszyn znacznie spowolniło moje krawieckie dokonania.

W końcu w zeszłym miesiącu udało mi się nabyć na Allegro lekko uszkodzonego Pfaffa 360 (model półprzemysłowy z 1960 r.), która po wizycie u mechanika wygląda na maszynę, która zostanie ze mną na dłuuugie lata. Ale może nie będę zapeszać ;].

Pierwszy test przebiegł całkiem pomyślnie i po kilku godzinach pracy szeregi moich spódnic uzupełnił kolejny model.

Pamiętacie sukienkę z H&M, którą pokazywałam na początku 2010 roku? Przez lata wisiała w szafie nieużywana, a to wszystko dlatego, że zawsze była za ciasna w biuście i za luźna w talii. W końcu jesienią zeszłego roku odprułam górę od dołu i... No właśnie, odłożyłam szycie aż do przedwczoraj.

Przerobienie sukienki na spódnicę wydaje się banalnie proste - ciachamy w talii i gotowe - ale nic bardziej mylnego. Roboty było tu naprawdę sporo i nad przeróbką spędziłam kilkanaście godzin, ostatecznie kończąc dziś rano.

Z efektu jestem bardzo zadowolona, choć odwinięte podłożenie zaburza nieco moje poczucie estetyki - nadal widoczna jest pierwotna linia zaprasowania, ale mam nadzieję, że zniknie po kolejnym praniu.

No to teraz spójrzcie na zdjęcia:

szycie, sewing, krawiectwo, vintage, retro, 50s, skirt, spódnica, lata '50., przeróbka, H&M, refashion, Pfaff 360, tu się szyje, marchewkowa, blog, moda
[kliknij, aby powiększyć]

DIY, szycie, sewing, krawiectwo, vintage, retro, 50s, skirt, spódnica, lata '50., przeróbka, H&M, refashion, Pfaff 360, tu się szyje, marchewkowa, blog, moda
[kliknij, aby powiększyć]

rękodzieło, szycie, sewing, krawiectwo, vintage, retro, 50s, skirt, spódnica, lata '50., przeróbka, H&M, refashion, Pfaff 360, tu się szyje, marchewkowa, blog, moda, Wrocław
 [kliknij, aby powiększyć]

szycie, sewing, krawiectwo, vintage, retro, 50s, skirt, spódnica, lata '50., przeróbka, H&M, refashion, Pfaff 360, tu się szyje, marchewkowa, blog, moda, Wrocław
[kliknij, aby powiększyć]

PL 
Spódnica: przerobiłam sobie z sukienki H&M
Sweterek: prezent od brata i bratowej

EN
Skirt: refashioned (It was an H&M dress before.)
Cardigan: a gift from my brother and his wife

Push the button

$
0
0
Uwielbiam krawieckie pierdółki z połowy ubiegłego wieku. Za tak stare nici, guziki, zamki, klamry i inne drobiazgi dałabym bardzo wiele, bo widzę w nich piękno, którego próżno szukać we współcześnie produkowanych dodatkach. 

Dziś mowa będzie właśnie o guzikach!

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, vintage, retro, moda, guziki, kryształ, lata '40., sewing, vintage fashion, crystal buttons, 1940s, Supreme Quality
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, vintage, retro, moda, guziki, kryształ, lata '40., sewing, vintage fashion, crystal buttons, 1940s, Supreme Quality
[kliknij, aby powiększyć]

Widoczne na zdjęciach guzki wyszperałam na Allegro. Były częścią większego zestawu, za który zapłaciłam 17 zł.  Mimo że zdjęcie na aukcji nie pokazywało za wiele, wiedziałam, że do czynienia mam tu z guzikami dość starymi ale świetnie zachowanymi. 

Jak się okazało są one wykonane z kryształu, a wyprodukowano je w amerykańskiej strefie okupacyjnej Niemiec między 1945 a 1949 rokiem. Na obu kartonikach widnieje nazwa (marki?) Supreme Quality, a dodatkowo producent zapewnia, że guziki są odporne na pranie i prasowanie, mimo że zostały wykonane ręcznie. Prawdziwe małe arcydzieła! Co ciekawe, liczba guzików nie zgadza się z tym, co napisano na opakowaniu (jest ich więcej), choć nić, którą są przyszyte wygląda na nieruszoną.

A teraz spójrzcie na zbliżenia:

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, vintage, retro, moda, guziki, kryształ, lata '40., sewing, vintage fashion, crystal buttons, 1940s, Supreme Quality
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, vintage, retro, moda, guziki, kryształ, lata '40., sewing, vintage fashion, crystal buttons, 1940s, Supreme Quality
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, vintage, retro, moda, guziki, kryształ, lata '40., sewing, vintage fashion, crystal buttons, 1940s, Supreme Quality
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, vintage, retro, moda, guziki, kryształ, lata '40., sewing, vintage fashion, crystal buttons, 1940s, Supreme Quality
[kliknij, aby powiększyć]

PL
 Kryształowe guziki: Supreme Quality, wyprodukowane w amerykańskiej strefie okupacyjnej Niemiec pomiędzy 1945 a 1949 rokiem.

EN
Vintage (1945-1949) crystal buttons: Supreme Quality, made in Germany U-S-Zone.

Samochwała w kącie stała...

$
0
0
Jestem w Burdzie! A dokładnie w jej niemieckim wydaniu.

Spódnica i żakiet, które wyprodukowałam w 2013 roku (tu notka na ich temat) znalazły swoje miejsce wśród wspaniałych kompletów uszytych przez czytelniczki z całej Europy.

Mimo że niemieckie wydawnictwo kontaktowało się ze mną jeszcze w styczniu, pojawienie się zdjęcia w kwietniowym numerze było dla mnie zaskoczeniem, gdyż nie otrzymałam zapewnienia, że faktycznie zostanie kiedykolwiek użyte. O jego publikacji dowiedziałam się dopiero kilka dni temu od mieszkającej w Berlinie autorki bloga Szyciowanie.

A dziś w skrzynce znalazłam ten oto egzemplarz Burdy:

German edition, Burda Style Magazine, 4/2016, marchewkowa, sewing, szycie
[kliknij zdjęcie, aby je powiększyć]

German edition, Burda Style Magazine, 4/2016, marchewkowa, sewing, szycie, tu się szyje, Wrocław, artykuł
[kliknij zdjęcie, aby je powiększyć]

PL
Żakiet: #128 z Burdy 8/2011
Spódnica ołówkowa: #108 z Burdy 12/2012
Materiał: Piegatex
Berecik: wydziergany przez Lenę
Wełniana torebka: wyszukana przez mamę w lumpeksie
Skórzane rękawiczki: T. Kowalski, Ko-Moda

EN
Jacket: #128, Burda 8/2011
Pencil skirt: #108 Burda 12/2012
Fabric: Piegatex
Beret: made by Lena
Knitted bag: thrifted by my mom
Leather gloves: T. Kowalski, Ko-Moda

Zając kryzysowy

$
0
0
Wielkanocne ozdoby zawsze przygotowuję w ostatniej chwili - celuję w Wielki Piątek lub Sobotę ;]. Jako że nie przepadam za nadmiarem wymyślnych dekoracji, zawsze stawiam na coś bardzo prostego. W zeszłym roku szyłam kurki z resztek bawełny, a w tym ocieplacze na jajka w kształcie zajączków, które trafią na niedzielny stół. Taką ozdobę wypatrzyłam, przeglądając dziś rano profil Color Mercado.  

Cały proces produkcji jest tak prosty, że zajął mi wraz z przygotowaniem i przetestowaniem wykroju zaledwie 45 minut. 

A oto on!

POTRZEBNE MATERIAŁY:
  • resztka bawełny
  • resztka flizeliny
  • resztka ociepliny
  • mulina/gruba nić
  • wykrój (drukować bez zmniejszania) lub papier do wykrojów, jeśli chcemy stworzyć własny

marchewkowa, blog, szycie, DIY, ozdoby, wiosna, Wielkanoc, zajączek, ocieplacz na jajo, sewing, egg warmer, bunny
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, DIY, ozdoby, wiosna, Wielkanoc, zajączek, ocieplacz na jajo, sewing, egg warmer, bunny
[kliknij, aby powiększyć]

1. Wydrukowany i wycięty wykrój przykładamy do podwójnie złożonej bawełny, wzmocnionej flizeliną. Dodajemy zapasy - 1 cm na ciałko i uszy i 2 cm na podłożenie kuperka. Ciachamy materiał!

Jeśli chcecie samodzielnie przygotować wykrój, drugie zdjęcie pokazuje stosunek wielkości kieliszka do jajek i wykroju.

marchewkowa, blog, szycie, DIY, ozdoby, wiosna, Wielkanoc, zajączek, ocieplacz na jajo, sewing, egg warmer, bunny
[kliknij, aby powiększyć]


2. Zszywamy, przycinamy i nacinamy zapasy (wystarczy pomiędzy uszami).

marchewkowa, blog, szycie, DIY, ozdoby, wiosna, Wielkanoc, zajączek, ocieplacz na jajo, sewing, egg warmer, bunny
[kliknij, aby powiększyć]

3. Wywijamy zajączka i zaprasowujemy. Podwijamy i przyszywamy ręcznie dół. Możemy to również zrobić maszynowo.

marchewkowa, blog, szycie, DIY, ozdoby, wiosna, Wielkanoc, zajączek, ocieplacz na jajo, sewing, egg warmer, bunny
[kliknij, aby powiększyć]


4. Muliną lub grubszą nicą wyszywamy oczy, mordkę i wąsy. Można się również pokusić o łapki czy ogonek. Ja jednak postawiłam na minimalizm. Do uszu wkładamy po kawałku ociepliny - utrzyma je na właściwem miejscu. Jeśli nie mamy takiego wkładu, nie trzeba go stosować!

marchewkowa, blog, szycie, DIY, ozdoby, wiosna, Wielkanoc, zajączek, ocieplacz na jajo, sewing, egg warmer, bunny
[kliknij, aby powiększyć]

5. Zające gotowe! A po świętach można ich użyć jako wiosennej ozdoby.

Życzę Wam miłego szycia i wesołych świąt wielkanocnych!


EN
Bunny egg warmer or a spring season decoration: pattern download

Happy Easter everyone! 

Diagon Alley

$
0
0
Płaszcz, który powstał (a właściwie to się przerobił) na przełomie stycznia i lutego, spisał się wybornie w trakcie mrozów, o  ile o mrozach można w ogóle w tym roku mówić. Ale pierwsze cieplejsze chwile wcale nie oznaczają przeniesienia go do działu "Zimowe - nie ruszać!", bo całkiem mu nieźle w towarzystwie lżejszej odzieży i niezimowego obuwia. Materiał - wełniany diagonal - który na pierwszy rzut oka nie wygląda na typowo zimowy i intensywny kolor sprawiają, że płaszcz zamierzam wykorzystywać w chłodniejsze wiosenne dni.

Spójrzcie, jak wygląda w zestawieniu z sukienką z Burdy 9/2012 (to uszyty 3,5 roku temu model #108, z którego pozbyłam się niedawno niewygodnych rękawków):

blog, szycie, krawiectw, moda, retro, vintage, marchewkowa, 1950s, 1960s, Balenciaga style coat, płaszcz, diagonal wełniany, wool, refashioned, Reiss
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

blog, szycie, krawiectw, moda, retro, vintage, marchewkowa, 1950s, 1960s, Balenciaga style coat, płaszcz, diagonal wełniany, wool, refashioned, Reiss
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

blog, szycie, krawiectw, moda, retro, vintage, marchewkowa, 1950s, 1960s, Balenciaga style coat, płaszcz, diagonal wełniany, wool, refashioned, Reiss
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

PL
Sukienka: uszyłam sobie
Buty: CCC
Torebka: Rags&Silks
Rękawiczki: T. Kowalski


EN
Balenciaga style coat: refashioned coat by Reiss
60s style dress: made by me
Wedges: CCC
Vintage bag: Rags&Silks
Gloves: T. Kowalski

Mam dres!

$
0
0
Na początku tego roku nabyłam na Allegro Burdę 7/1961 i zakochałam się w niej bez pamięci. Nie ma w tym numerze wykroju, którego nie chciałabym uszyć! Koniec lat '50. i początek lat '60. to zdecydowanie mój ulubiony okres w historii ubioru. Kroje są nadal niezwykle kobiece, podkreślające figurę klepsydry, ale już można w nich zauważyć tą lekkość i dziewczęcość, która towarzyszyła siódmej dekadzie XX wieku.

Wróćmy jednak do Burdy. W tym oto numerze w dziale z piżamami i odzieżą podomową wykryłam dresik złożony z kwiecistej kurtki i dżersejowych spodni. A że był to dres urody niesłychanej, od  razu zabrałam się za poszukiwanie odpowiedniego materiału na bluzę.

W końcu w internetowym sklepie Darpol trafiłam na przepiękną kwiecistą bawełnę z domieszką włókien elastycznych, o fakturze przypominającej pikę. Co najlepsze, do materiału w kwiaty można było dokupić wersję bez wzoru. Bez większej zadumy kupiłam 160 cm tkaniny, w tym 30 cm bez wzoru.

Wykrój w rozmiarze 40 (według tabeli to współczesne 36/38) okazał się jednak prawdziwym czteroosobowym namiotem i wymagał porządnego zmniejszenia. Poza zmianą szerokości bluzy i  pominięciem zewnętrznej kieszeni (zabrakło mi materiału w kwiaty) nie wprowadziłam tu żadnych znaczących zmian.

Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach, wszystkie zapasy oraz podłożenie wykończyłam lamówką, zaś górę kurtki wyposażyłam w bezrękawową półpodszewkę. Takie rozwiązanie nie tylko zapewnia większy przewiew w ciepłe dni, ale też chroni najbardziej narażone na wyciąganie elementy odzieży. 

Początkowo wnętrzności miały być wykonane z granatowej i rozciągliwej podszewki. Pech jednak chciał, że w trakcie wypruwania jednej z fastryg zrobiłam w niej dziurę jak stąd na ISS-a (A swoją drogą... Oglądaliście piątkowy start i lądowanie rakiety Falcon 9? To było coś!) i musiałam wymienić ją na podszewkę, którą pozyskałam z poszewek kupionych kilka lat temu w Ikei.

A wszystko wyszło tak:

blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, sewing, retro, vintage, moda, fashion, 50s, 60s, Burda 7/1961, jacket, leisure suit, cotton, flowers, Darpol, Ikea, Wrocław szyje, Tu się szyje, Pfaff 360
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]

PL
Bluza/kurtka: uszyłam sobie
Wykrój: Burda 7/1961
Materiał wierzchniTkaniny Darpol
Podszewka: Ikea


EN
Jacket: made by me
Pattern: Burda 7/1961
Shell fabricTkaniny Darpol
Lining: Ikea

Ołówkowa ochota albo i wola

$
0
0
Od dawna miałam ochotę na ołówkową spódnicę z bawełny w kratkę vichy. Taką całkowicie prostą, bez podszewki, czyli lekką i przewiewną. Moje pragnienie wzrosło znacznie, kiedy w sklepie Drecotton wypatrzyłam dwustronną bawełnę w kratkę o przeróżnych kolorach. Wybrałam czerwoną i nabyłam metr tkaniny.

Nim materiał dotarł (a zajęło mu to tylko dobę), z Burdy 7/1961 przerysowałam wykrój spódnicy, a właściwie dołu sukienki, i wykonałam próbkę. Próbka była tu konieczna nie tylko dlatego, że do tej pory nie szyłam spódnicy ołówkowej z prostokąta wyposażonego w 10 [!!!] zaszewek, ale również dlatego, że już po samych wymiarach widziałam, iż rozmiar znacznie odbiega od tego, co podaje tabla (częsty przypadek w starych magazynach).

A tak na marginesie, to jednoczęściowy wykrój świetnie współgra z wszelkimi geometrycznymi wzorami. Znacznie minimalizujemy tu ciachanie tkaniny, a tym samym możliwość niewłaściwego dopasowania.

marchewkowa, wrocław, krawiectwo, szycie, moda retro, spódnica ołówkowa, kratka, vichy, sewing, pencil skirt, Burda 7/1961, vintage fashion
[kliknij, aby powiększyć]

Do wspomnianego modelu wprowadziłam dwie poprawki - zwęziłam biodra i dodałam ułatwiający poruszanie się rozporek. 

Całość uszyłam zgodnie ze starą instrukcją. Pozostawiłam również klasyczny zamek z zakładką, choć wymagał naprawdę dużo pracy przy dopasowywaniu kratki. 

Spódnica wyszła naprawdę przyzwoicie i świetnie wygląda z kaszmirowym sweterkiem, który mama wyszukała dla mnie w lumpeksie.

O tak:

marchewkowa, wrocław, krawiectwo, szycie, moda retro, spódnica ołówkowa, kratka, vichy, sewing, pencil skirt, Burda 7/1961, vintage fashion
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, wrocław, krawiectwo, szycie, moda retro, spódnica ołówkowa, kratka, vichy, sewing, pencil skirt, Burda 7/1961, vintage fashion
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, wrocław, krawiectwo, szycie, moda retro, spódnica ołówkowa, kratka, vichy, sewing, pencil skirt, Burda 7/1961, vintage fashion
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, wrocław, krawiectwo, szycie, moda retro, spódnica ołówkowa, kratka, vichy, sewing, pencil skirt, Burda 7/1961, vintage fashion
[kliknij, aby powiększyć]

Klasyczny zamek z zakładką:
marchewkowa, wrocław, krawiectwo, szycie, moda retro, spódnica ołówkowa, kratka, vichy, sewing, pencil skirt, Burda 7/1961, vintage fashion
[kliknij, aby powiększyć]

Rozporek na tyle:
marchewkowa, wrocław, krawiectwo, szycie, moda retro, spódnica ołówkowa, kratka, vichy, sewing, pencil skirt, Burda 7/1961, vintage fashion
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Spódnica ołówkowa z prostokąta: uszyłam sobie
Wykrój: #3104 z Burdy 7/1961
Materiał - bawełna dwustronna w kratkę vichy: Drecotton.pl
Kaszmirowy sweter: wyszukany przez mamę w lumpeksie
Okulary przeciwsłoneczne: Zara

EN
One-piece pencil skirt: made by me
Pattern: #3104, Burda 7/1961
Gingham check cotton: Drecotton.pl
Cashmere jumper: thrifted by my mom
Sunglasses: Zara

Co robić, jak przygotować wykrój półpodszewki?

$
0
0
Półpodszewka - rzecz bardzo przydatna i od dawna stosowana w męskich marynarkach, ale świetnie spisująca się również w damskiej odzieży. Jej zadaniem jest zabezpieczenie wrażliwych elementów wiosennego czy letniego żakietu/płaszcza przed nadmiernym wyciąganiem i odkształcaniem się w trakcie eksploatacji oraz zapewnienie przewiewu, który pełna podszewka zwykle uniemożliwia.

Poniżej znajdziecie dwie metody, które warto rozważyć przy szyciu damskich wierzchnich okryć z lekkich lub rozciągliwych materiałów.

Metoda 1
Podszewka obejmująca górną część pleców. Chroni przede wszystkim tylną część ramion oraz okolice łopatek. W przypadku tej metody całkowicie pomijamy rękawy.

Do jej wykonania będzie nam potrzebny element wykroju obejmujący plecy. Dla ułatwienia warto odrysować go podwójnie, łącząc ze sobą linie środka pleców. Następnie na szwie bocznym wyznaczamy punkt w odległości ok. 10 cm od podkroju pachy (wiele zależy od tego, jak długa ma być nasza półpodszewka) i łączymy go z punktem kończącym ramię. W ten banalny sposób uzyskujemy wykrój, który przenosimy na nowy kawałek pergaminu, pamiętając o zachowaniu wszystkich zaszewek. Kroimy go dwa razy.

Dół wyciętej półpodszewki podkładamy, a następnie oba elementy układamy na wyciętym z materiału wierzchniego elemencie pleców i fastrygujemy wzdłuż szwu bocznego, podkrojów pach i szyi oraz szwów ramion. Przy fastrygowaniu do szwu bocznego i przeciwległego ramienia dół podszewki należy lekko naddać, aby zapewnić większą swobodę ruchu na środku pleców (luz oznaczony kropkami).

Odszycie podkroju szyi będzie w tym wypadku leżało na podszewce.
sewing, szycie, półpodszewka, half-lining, tutorial, instrukcja, krawiectwo, Wrocław, tu się szyje, marchewkowa

Metoda 2 (tę zastosowałam w uszytej niedawno bluzie)
Podszewka obejmująca górną część przodu i pleców. Tu wzmacniamy nie tylko plecy, ale i górną część przodu. W przypadku tej metody można się również pokusić o rękawy. 

Wykrój przodu odrysowujemy ok. 10 cm poniżej podkroju pachy i na lini styku podszewki z odszyciem środka przodu (ewentualnie z odszyciem podkroju szyi - o ile występuje). Zachowujemy zaszewki.

Wykrój tyłu odrysowujemy ok. 10 cm poniżej podkroju pachy, z pominięciem odszycia podkroju szyi i z trzycentymetrową fałdą na środku tyłu (zapewni nam swobodę ruchu). Zachowujemy zaszewki.

Wyciętą (przód dwa razy, tył raz z podwójnie złożonego materiału) z materiału półpodszewkę zszywamy, podkładamy jej dół, a następnie wszywamy do żakietu/płaszcza, tak jak podszewkę pełną. 
sewing, szycie, półpodszewka, half-lining, tutorial, instrukcja, krawiectwo, Wrocław, tu się szyje, marchewkowa

Wszywacie półpodszewkę do swojej odzieży? Co myślicie o takim rozwiązaniu?

Typowy wpis dresiarski

$
0
0
Co to za wiosna, ja się pytam?! Co to za wiosna, że do tej pory musiałam zasuwać w zimowym płaszczu?

Na szczęście wygląda na to, że w końcu zmierza ku lepszemu, bo wczoraj mogłam pośmigać nieco w uszytej niedawno bluzie z Burdy 7/1961. A że wspomnianą bluzę Burda umieściła w dziale z piżamami, sesję zdjęciową postanowiłam przenieść do sypialni. O!

Bez zbędnego marudzenia...

marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, Tu się szyje, Pfaff 360, moda vintage i retro, Burda 7/1961, kurtka, bluza, Darpol, sewing, handmade, fashion, jacket, cotton
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, Tu się szyje, Pfaff 360, moda vintage i retro, Burda 7/1961, kurtka, bluza, Darpol, sewing, handmade, fashion, jacket, cotton
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, Tu się szyje, Pfaff 360, moda vintage i retro, Burda 7/1961, kurtka, bluza, Darpol, sewing, handmade, fashion, jacket, cotton
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Bluzo-kurtka: uszyłam sobie
Wykrój: Burda 7/1961
Tkanina (bawełna przypominająca nieco pikę): Tkaniny Darpol
Spodnie: wyszukane w lumpeksie przez moją mamę, a potem pociachane i przerobione przeze mnie

EN
Jacket: made by me
Pattern: Burda 7/1961
FabricDarpol
Denim trousers: thrifted by my mom and refashioned by me

Co robić, jak wykończyć zapasy metodą Hong Kong?

$
0
0
Uwielbiam lamować zapasy w odzieży, która nie ma podszewki. Takie wykończenia nie tylko podnoszą walory estetyczne, ale skuteczniej chronią zapasy w trakcie użytkowania i prania.  Poniżej zobaczycie metodę lamowania, która wyjątkowo przypadła mi do gustu. Jest to wykończenie typu Hong Kong.

Tym sposobem obszywam zapasy jeszcze przed zszyciem poszczególnych elementów wykroju.

szycie, krawiectwo, tutoriale, instrukcje, DIY, sewing, lamowanie, wykończenie, Hong Kong finish, tu się szyje, Wrocław szyje, marchewkowa pracownia
[kliknij grafikę, aby ją powiększyć]

Paski ze skosu, którymi obszywam zapasy, wycinam zwykle z cienkiej poliestrowej lub wiskozowej podszewki. Ich szerokość ustalam na 4,5 cm.

1. Na lewej stronie materiału zaznaczamy zapas, aby nie zgubił się po wykończeniu brzegu.

2. Pasek ze skosu składamy z materiałem wierzchnim prawą stroną do prawej. Brzegi obu elementów powinny się pokrywać. Zszywamy w odległości ok. 7 mm od brzegu (połowa szerokości zapasu). Pasek odwijamy na zewnątrz.

3. Odwinięty pasek zaprasowujemy, a następnie zawijamy pod spód materiału wierzchniego. Lewa strona lamówki leży teraz na lewej stronie materiału wierzchniego.

4. Zaprasowujemy, w razie konieczności spinamy szpilkami i stebnujemy tuż przy nasadzie paska. Czynność wykonujemy na prawej stronie materiału wierzchniego.

5. Obracamy materiał wierzchni lewą stroną do góry. Nadmiar lamówki przycinamy na szerokość ok. 3 mm.

6. Po wykończeniu wszystkich brzegów możemy zacząć zszywać poszczególne elementy wykroju. Składamy je jak zwykle (prawą do prawej). Szyjemy po zaznaczonej wcześniej lini.

7. Zapas rozprasowujemy i cieszymy się pięknym wykończeniem!

Miłego obszywania! 



I'm sewin' in the rain, just sewin' in the rain...

$
0
0
Spódnica z elany w kraciasto-pepitkowy wzór (zwany jest on kratą księcia Walii) stała się moją ulubienicą. Przez ostatnie kilka tygodni miałam ją na sobie co drugi dzień w różnych kombinacjach. I nic na tę obsesję poradzić nie mogę, bo spódnica układa się przepięknie nawet bez halki. Wszystko dzięki materiałowi - jest cienki, ale gęsto tkany i odrobinę sztywny. Sztywność ta jednak nie powoduje tworzenia się kantów na załamaniach podłożenia.
Jeśli macie ochotę poczytać o szyciu tej spódnicy, rzućcie okiem na notkę z lutego.

A co do zdjęć...

Obecny na nich parasol to nie jedynie ozdoba. W trakcie wykonywania zdjęć lało jak z cebra. Jak widać, nawet dach nam przeciekał ;].

marchewkowa, tu się szyje, blog, krawiectwo, retro, vintage, 50s, 60s, half-circle skirt, sewing, Glencheck
marchewkowa, tu się szyje, blog, krawiectwo, retro, vintage, 50s, 60s, half-circle skirt, sewing, Glencheck
marchewkowa, tu się szyje, blog, krawiectwo, retro, vintage, 50s, 60s, half-circle skirt, sewing, DIY, Glencheck

I już po deszczu:
marchewkowa, tu się szyje, blog, krawiectwo, retro, vintage, 50s, 60s, half-circle skirt, sewing, Glencheck
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]
Zdjęcia wykonał pan Marchewka.

PL
Spódnica z połowy koła: uszyłam sobie
Elana: dostałam ją od cioci, materiał pochodzi z końca lat '70.
Buty: Sca'Viola
Kaszmirowy sweterek: wyszukany przez mamę w lumpeksie
Broszka-pudelek: kupiona na Allegro, lata '60.
Parasolka: kupiona na Allegro, lata '50.
Pończochy: Natalie, lata '60.

EN
Half circle skirt: made by me
Fabric: 70s, gift from my aunt
Shoes: Sca'Viola
Cashmere sweater: SH, bought by my mom
Poodle brooch: 60s
Umbrella: 50s
Nylons: 60s Natalie

Momencik!

$
0
0
W połowie maja nabyłam materiał, z którym do tej pory nie miałam do czynienia, czyli poliestrowe silki crepe. Ku mojemu zdziwieniu tkanina w znacznym stopniu przypomina wersję jedwabną krepy (z której wcześniej szyłam). Delikatna, lejąca, przewiewna - stanowi wartą rozważenia alternatywę. Szczególnie że metr kosztuje 26-28 zł!

Początkowo z zakupionego kawałka tkaniny (150 cm x 150 cm) miała powstać kopertowa sukienka z marszczonym dołem z prostokąta. Niestety, okazało się, że przy tak lekkim i lejącym materiale spódnica z pojedynczej szerokości nie byłaby wystarczająco obfita. W zamian skusiłam się na wykrój, który od dawna zamierzałam zrekonstruować. 

Simplicity 6910 z 1966 roku to model z kategorii Jiffy, czyli wykrojów ekspresowych, do uszycia w chwilkę lub momencik (czyt. jedno popołudnie). Kłóciłabym się, bo powszechnie wiadomo, że im wykrój prostszy, tym bardziej precyzyjne muszą być wykończenia. Prawda?

Ale do rzeczy!

Swoją wersję sukienki oparłam na modelu 108 z Burdy 9/2012, a właściwie zaczerpnęłam z niego skośną, lekko wygiętą w łuk zaszewkę, która za jednym zamachem świetnie modeluje talię i biust (taka sama zaszewka występowała w oryginalne z lat '60.). Resztę wyrysowałam sama.

Po wykonaniu dwustu próbek, które zajęły mi półtora tygodnia, mogłam brać się za ciachanie materiału właściwego!

Jako że silki crepe może odrobinę prześwitywać, postanowiłam użyć bardzo cienkiego bawełnianego podkładu - wykorzystałam biały batyst z lycrą. Przód i tył (motylkowe rękawki pozostały jednowarstwowe) skroiłam z obu tkanin, a następnie każdy element ręcznie sfastrygowałam z odpowiednikiem. Całość zszyłam jak jedną warstwę. Zależało mi na tym, aby zapasy szwów nie prześwitywały przez materiał wierzchni.

Sukienka zapinana jest na klasyczny zamek, który wszyłam 10 cm poniżej podkroju szyi, tak aby utworzyć ozdobną łezkę. Ona zaś zamykana jest haftką.

Wszystko zgodnie z dawnymi technikami! A wyszło tak:

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, silki crepe, krepa, lata '60., sewing 1960s, retro, vintage, fashion, Wrocław szyje, Simplicity 6910
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, silki crepe, krepa, lata '60., sewing 1960s, retro, vintage, fashion, Wrocław szyje, Simplicity 6910
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa pracownia krawiecka, blog, moda, retro, vintage, DIY, szycie, wykroje, Simplicity, 6910, Jiffy, Wrocław, Tu się szyje
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, szycie, grochy silki crepe, Darpol, tkaniny, wykroje, sewing, patterns, vintage, retro 60s, Wrocław, pracownia, DIY, blogger
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, moda, retro, vintage, szycie, krawiectwo, DIY, Wrocław, pracownia krawiecka, groszki, krepa, poliester, 60s, fashion
[kliknij, aby powiększyć]

Ręczne podłożenie materiału wierzchniego i bawełnianego podkładu:
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, silki crepe, krepa, lata '60., sewing 1960s, retro, vintage, fashion, Wrocław szyje, Simplicity 6910
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Sukienka w grochy: uszyłam sobie
Miętowe silki crepe w czarne grochy: Tkaniny Darpol
Batyst z lycrą: Allegro
Wykrój: Simplicity 6910 + Burda 9/2012, model 108

EN
60s style polka dot dress: made by me
Silky crepe: Darpol
Cotton lining: Allegro
Pattern: Simplicity 6910 + Burda 9/2012, #108
SaveSaveSaveSaveSaveSave

Klasyczne słoje

$
0
0
Uff, no to po letnich wyjazdach. Czeka mnie jeszcze jeden dłuższy jesienny, ale na razie mogę powrócić do prowadzenia bloga, którego naprawdę zaniedbałam. Dwa miesiące to jednak szmat czasu!

A więc…

Dziś możenie rzucić gałkami ocznymi na najnowszą szmizjerkę w mojej szafie. Model jak zwykle bardzo prosty, ale oparty na wykroju z niemieckiego magazynu JUNGE MODE - lato 1958.

Góra sukienki jest bardzo klasyczna, lekko luźna, typowo koszulowa, choć wyposażona w sześć zaszewek (dwie biustowe i cztery na plecach). Pozbawiłam ją niewielkiego żabotu (duże biusty go nie tolerują), a wyposażyłam w krótką podszewkę pleców, która zapobiegnie wyciąganiu się cienkiego materiału wierzchniego. Zgodnie z oryginałem kołnierzyk pozostał niewielki i zaokrąglony, a do tego pozbawiony stójki, zaś podkroje pach wykończone tasiemką ze skosu.

Dół to najzwyklejszy suto marszczony prostokąt, a całość zapinana jest na listwy z zatrzaskami. Widoczne przy kołnierzyku guziki to tylko ozdoba. Wiecie przecież, że nie trawię dziurek! Taka nerwica ;].

W talii mogę się dodatkowo ścisnąć paskiem, który wyposażyłam w pasującą kolorystycznie klamrę. Tę znalazłam w… Portugalii.

Przejdźmy teraz do tego, co najważniejsze w tej konstrukcji, czyli materiału. Tkanina, którą wyszukała dla mnie w lumpeksie niezastąpiona Lena, to cienka popelina. Początkowo podejrzewałam, że to czysta bawełna, jednak w trakcie palenia wydziela ona nieco włosiasty zapach, co może świadczyć o domieszce jedwabiu. Co więcej, materiał musi być dość stary, gdyż jego szerokość nie przekraczała 90 cm.

Niezwykły wzór, przypominający pnie brzozy lub słoje drewna, od razu narzucił kształt dołu sukienki. Nie mogłam go przecież pociachać na mniejsze elementy, prawda? Jako że materiału nie było za wiele (90 cm x 300 cm), całość skroiłam na styk. Właściwie nie zostały tu nawet skrawki.

Gdybyście miały ochotę na tego typu model, to polecam wykrój szmizjerki #3 z Szycia krok po kroku1/2013. Wystarczy usunąć rękawy, zaokrąglić kołnierzyk, a zakładki góry zamienić na zaszewki.

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, DIY, retro, vintage, Pfaff, 50s, 60s, sukienka, szmizjerka, shirt-waist dress, Junge Mode, wykrój, pattern, popelina, bawełna, cotton
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, DIY, retro, vintage, Pfaff, 50s, 60s, sukienka, szmizjerka, shirt-waist dress, Junge Mode, wykrój, pattern, popelina, bawełna, cotton
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, DIY, retro, vintage, Pfaff, 50s, 60s, sukienka, szmizjerka, shirt-waist dress, Junge Mode, wykrój, pattern, popelina, bawełna, cotton, slow fashion
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, DIY, retro, vintage, Pfaff, 50s, 60s, sukienka, szmizjerka, shirt-waist dress, Junge Mode, wykrój, pattern, popelina, bawełna, cotton, slow sewing
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, DIY, retro, vintage, Pfaff, 50s, 60s, sukienka, szmizjerka, shirt-waist dress, Junge Mode, wykrój, pattern, popelina, bawełna, cotton, pracownia
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, DIY, retro, vintage, Pfaff, 50s, 60s, sukienka, szmizjerka, shirt-waist dress, Junge Mode, wykrój, pattern, popelina, bawełna, cotton, Wrocław szyje
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, DIY, retro, vintage, Pfaff, 50s, 60s, sukienka, szmizjerka, shirt-waist dress, Junge Mode, wykrój, pattern, popelina, bawełna, cotton, tu się szyje
[kliknij wybrane zdjęcie, aby powiększyć]

 PL
Szmizjerka: uszyłam sobie
Materiał: popelina od Leny
Wykrój: JUNGE MODE lato 1958
Plastikowa klamra do paska: pasmanteria w Lizbonie
Guziki-perełki: prezent od pań z pasmanterii na ul. Wesołej we Wrocławiu

EN
Shirt-waist dress: made by me
Poplin: a gift from Lena
Pattern: JUNGE MODE summer 1958
Plastic belt buckle: bought in Lisbon
Vintage buttons: a gift 

PS Za tło robią moje nowe babciowe sandały. Sekcja z obuwiem dla starszych pań w Deichmannie ma potencjał :].

Lizbona dla opornych

$
0
0
Tu miała się znaleźć obszerna notka na temat Portugalii. Niestety, zrobiła się zbyt obszerna i trzeba było ją nieco ciachnąć. W końcu kolejny przewodnik nie jest nikomu potrzebny. 
 
 


W zamian postanowiliśmy wymienić dostrzeżone przez nas plusy i minusy długich, bo prawie trzytygodniowych wakacji w Lizbonie i jej okolicach.
 Jako że na wyjazd pakowaliśmy się wyłącznie w bagaże podręczne (nie nadawaliśmy żadnego bagażu do luku), postanowiliśmy nie zabierać ze sobą aparatu fotograficznego. Wszystkie zdjęcia wykonaliśmy telefonami, dlatego jakość niektórych ilustracji poniższej treści może pozostawić nieco do życzenia. 

 

 


No to lecimy (Ryanairem, z przesiadką w Warszawie)! 



Lisbon, Lisboa, summer 2016
[kliknij, aby powiększyć]

PLUS: architektura i muzea. Mimo że nabrzeże Lizbony niczego nam nie urwało - stolica Portugalii leży nad ujściem rzeki Tag (port. Tejo), a jej wybrzeże jest mocno zindustrializowane - to zabudowa naprawdę zrobiła na nas wrażenie. I choć w 1755 roku 85% Lizbony zostało zniszczone przez największe w Europie trzęsienie ziemi i tsunami,  to Portugalczycy sprawnie poradzili sobie z odbudową stolicy. Nie oznacza to jednak, że w mieście nie można znaleźć śladów tego wydarzenia. Najlepszym przykładem jest klasztor Karmelitów, którego nigdy w pełni nie zrekonstruowano (obecnie znajduje się w nim muzeum archeologiczne). Wielką odbudowę upamiętnia bogato zdobiony rzeźbami kamienny łuk triumfalny Arco da Rua Augusta, prowadzący na oblegany przez turystów i wychodzący na nabrzeże plac Praça do Comércio, czyli plac handlowy. Miłośnicy fotografii mogą sobie tutaj poszaleć! 

 



Lizbońskie nabrzeże:
Lisbon riverside
[kliknij, aby powiększyć]

Arco da Rua Augusta:
Lisbon, Arco da Rua Augusta
[kliknij, aby powiększyć]

Katedra i tramwaj:
Lisbon catedral
[kliknij, aby powiększyć]

Praktycznie każda budowla w Lizbonie i jej okolicach ma w sobie coś intrygującego - a to za sprawą artystycznych graffiti oraz azulejos, czyli szkliwionych ceramicznych płytek, które znajdowaliśmy tu na każdym kroku. Naszymi ulubionymi były zdecydowanie te pomalowane na błękitno. Co ciekawe, w mieście znajdziemy sklepy z azulejos, będącymi pozostałościami z rozbiórki starych kamienic. 

 



Kamienica pokryta azulejos, Cascais:
Lisbon, Cascais, azulejos
[kliknij, aby powiększyć]

Cascais, azulejos
[kliknij, aby powiększyć]

Ze względu na tarasową zabudowę stolica Portugalii słynie także z punktów widokowych, z których roztaczają się panoramy na pokryte czerwoną dachówką zabudowania. Zwiedziliśmy kilka - taras Santa Catarina, wieżę widokową z windą Santa Justa (z windy nie trzeba korzystać, bo na punkt widokowy można wejść za darmo od strony klasztoru Karmelitów), taras Miradouro das Portas do Sol czy dziedziniec przy cytadeli São Jorge. Rozpościera się z nich przyzwoity widok, który jednak nie oszołomił nas jakoś szczególnie. Nieoczekiwanym zwycięzcą w tej kategorii okazała się budowla, która wcale nie jest punktem widokowym: most 25 de Abril (wzorowany na Golden Gate z San Francisco). W jego przypadku możemy mówić o widokach innego kalibru, wręcz lotniczych. Na ten niecoponaddwukilometrowy most nie można oczywiście wejść, ale można go przejechać, na przykład autobusem jadącym z przystanku Praça de Espanha do malowniczej miejscowości na drugim brzegu - Costa da Caparica. Jadąc tym autobusem, zobaczymy po drodze akwedukt z XVIII w. oraz statuę Jezusa, wzorowaną na tej z Rio. 
 



Widok z tarasu pomiędzy klasztorem Karmelitów a windą Santa Justa:
Santa Justa
[kliknij, aby powiększyć]

Podróż przez most 25 de Abril:


Urokliwa zabudowa i widoki to nie wszystko, co wzbudziło w nas zachwyt, bo muzea, to jest coś, co marchewki lubią najbardziej. 

 


Muzeum Fado - bardzo nowoczesne i multimedialne muzeum, którego nie może przegapić żaden miłośnik tego rodzaju muzyki (jak pan Marchewka). Co ciekawe, historia fado jest tu ukazana w tak ciekawy sposób, że w cale nie trzeba tym miłośnikiem być. Dodatkowo można tu posłuchać fado na żywo - my trafiliśmy akurat na minikoncert - Joany Almeidy młodej, acz niezwykle utalentowanej śpiewaczki fado.   
 



Muzeum Fado:
Fado museum, music
[kliknij, aby powiększyć]

Muzeum São Jorge - zamek, a właściwie cytadela to chyba najważniejszy punkt zwiedzania dla osób, które chciałby zapoznać się dogłębnie z historią Lizbony, gdyż pierwsze budowle powstały w tym miejscu jeszcze za czasów fenicjańskich! Można tu obejrzeć nie tylko same mury cytadeli i wystawę przedmiotów wykopanych w jej okolicach, ale i niezwykle ciekawe stanowisko archeologiczne, które podzielono na pozostałości bytności Fenicjan, muzułmanów i chrześcijan. Nam udało się zwiedzić to miejsce z przewodniczką (godziny oprowadzania wypisane są na tabliczce, umieszczonej przed stanowiskiem archeologicznym). Szczególnie interesująca była opowieść o pozostałościach budowli muzułmańskich z XII wieku, nad którymi zawieszono stelaż z białymi ścianami, aby ułatwić zwiedzającym wyobrażenie sobie układu i wielkości tych domostw. 

 



Stanowisko archeologiczne:
São Jorge
[kliknij, aby powiększyć]

Muzeum morskie w dzielnicy Belem -  to niezwykle dokładny obraz podróży morskich Portugalczyków. Mamy tu nie tylko modele statków czy pamiątki wypraw Vasco da Gamy, ale i halę z prawdziwymi okazami! Łodzie, barki, łódki, hydroplany... To naprawdę warto zobaczyć. 
 



Klasztor Hieronimitów, do którego przylega budynek muzeum morskiego:
Belem, Jerónimos Monastery
[kliknij, aby powiększyć]

Muzeum morskie:
Maritime Museum
[kliknij, aby powiększyć]

Muzeum wojny w Alfamie - muzeum, które rośnie w miarę zwiedzania. Człowiek myśli, że to już koniec, a przed nim rozwijają się kolejne piętro wypełnione bronią maści wszelakiej. Mamy tu również miecz samego Vasco da Gamy! Niestety, nie wolno go fotografować. Muzeum posiada jedną wadę - część eksponatów opisana jest tylko po portugalsku, a obsługa w ogóle nie mówi po angielsku. 
 



MINUS: hałas. Zwiedzać Lisbonę jest fajnie, mieszkać w jej centrum - zdecydowanie nie. Stolica Portugalii jest najbardziej hałaśliwym z wszystkich miast, jakie do tej pory odwiedziliśmy. Do tego wąskie uliczki w centrum działają jak studnie akustyczne. Mieszkaliśmy na jednej z takich uliczek, w dodatku pod sobą mając czynną do późnych godzin nocnych (czy, jak kto woli, wczesnych porannych) pizzerię. Nie przespaliśmy spokojnie ani jednej nocy, słuchając rozmów i śpiewów oraz wędząc się w oparach marihuany. Następnym razem zdecydowanie wynajmiemy mieszkanie przy plaży na wzmiankowanym drugim brzegu, do Lisbony jeżdżąc tylko w celu zwiedzania.   

PLUS: plaże na Costa da Caparica - zdecydowanie najpiękniejsze plaże, do których z Lizbony można bezproblemowo dotrzeć komunikacją miejsko-podmiejską (autobusem z Praça de Espanha lub promem z Cais do Sodré i autobustem z Cacilhas). Dłuuuga, bo aż 15-kilometrowa plaża ma same plusy. Jest regularnie sprzątana oraz strzeżona przez ratowników, policję i straż wybrzeża. Nie trafiliśmy tu na skaliste czy porośnięte dno, a więc do pływania czy skakania przez fale nie są potrzebne buty. 

Mimo że część plaży przylegająca do miasta jest bardzo zatłoczona, to po przejściu ok. 7 km wzdłuż brzegu trafia się na wyjątkowo spokojny i luźny odcinek, czyli plażę dla naturystów (na której jednak nie ma obowiązku rozbierania się do naga). 

Kilometry te można pokonać jeżdżącą po plaży kolejką.

Pustki na plaży dla naturystów:
Costa da Caparica
[kliknij, aby powiększyć]
Costa da Caparica
[kliknij, aby powiększyć]

MINUS: plaże po stronie Lizbony. Jak nie zatłoczone i nieprzygotowane dla pływających, to brudne, jak nie brudne, to jeszcze rzeczne, a nie już oceaniczne - kolejny powód, żeby unikać tej strony wybrzeża (poza podziwianiem widoków, zwiedzaniem zabytków i muzeów). Oczywiście mówimy tu o szczycie sezonu (nie polecamy!), ale i tak wymarzone mieszkanie przy plaży lepiej wynająć na Costa da Caparica. 



Jedna z plaż w Cascais. Widok niesamowity:
Cascais
[kliknij, aby powiększyć]

Skalista plaża niedaleko
Beach
[kliknij, aby powiększyć]

PLUS: fado
, czyli muzyka, która nierozerwalnie wiąże się z historią Lizbony. I choć w XX w. podlegała ostrej cenzurze, która doprowadziła do całkowitego zakazu jej puszczania, to teraz lokale goszczące pieśniarzy Fado można znaleźć w całej Lizbonie - a szczególnie w dzielnicy Alfama. Usłyszenie tej muzyki na żywo jest naprawdę niesamowitym doznaniem, nawet jeśli nie było się jej zagorzałym fanem. 


MINUS: problemy tubylców z angielskim. Nie żeby był to problem tylko lizboński, podejrzewamy, że we Wrocławiu może być jeszcze gorzej, ale przed wyjazdem nasłuchaliśmy się, jak to łatwo dogadać się w Portugalii w języku Szekspira. Nic podobnego! Osoby znające angielski należą raczej do wyjątków i rekrutują się z młodszego pokolenia Portugalczyków. Dogadać się w języku innym niż portugalski nie można nawet w niektórych muzeach (patrz wyżej), o restauracjach nie wspominając! Tak, wiemy, że portugalski jest 7. językiem na świecie, ale jednak ten wynik zawdzięcza głównie Brazylii, a Brazylia to taka większa Portugalia ;-), więc może bez przesady?  


PLUS: Time Out Mercado da Ribeira (tuż przy dworcu Cais do Sodré)  - targ, który targiem jest bardzo niezwykłym, połączony jest bowiem z halą, która wypełniona jest mini-oddziałami najbardziej znanych i lubianych restauracji/barów/cukierni z Lizbony i jej okolic. Sprzedawane tu jedzenie jest bardzo zróżnicowane (na szczęście nie dominuje tu kuchnia portugalska ;]), smaczne i przystępne cenowo. Co najlepsze, konsumpcji można dokonywać nawet do 2 w nocy! Targ świetnie sprawdzał się po dniu pływania lub zwiedzania. 



Kulka z kałamarnicą i atramentem, a w tle z bacalhau, czyli suszonym dorszem:
Time Out Market
[kliknij, aby powiększyć]

MINUS: jedzenie poza Time Out Market. Vasco da Gama przywiózł do Portugalii przyprawy. Portugalczycy szybko sprzedali je innym nacjom i zapomnieli o ich istnieniu. Takie mamy wrażenie po skosztowaniu potraw w kilku miejscowych knajpkach. Kilku - bo zniechęciliśmy się do dalszych eksperymentów i ograniczyliśmy eskapady kulinarne do Time Out Marketu, który (choć nie cały) przeczy bezprzyprawowej regule. Jeśli, podobnie jak my, uwielbiacie kuchnię włoską i bliskowschodnią i kochacie dobrze doprawione dania, to przygotujcie się na sporo rozczarowań. Albo ograniczcie do słodyczy i Time Outu. 



Hot dog z portugalskimi mikrofrytkami:
Cascais, hot dog
[kliknij, aby powiększyć]

PLUS: dyskonty. W Portugalii mamy do dyspozycji kilka dyskontów, oferujących artykuły spożywcze i przemysłowe w bardzo przystępnych cenach.  My korzystaliśmy z trzech - Pingo Doce (czyli portugalska Biedronka), Minipreço i Lidla. Bez problemu można się tu zaopatrzyć za kwotę, która niewiele będzie przekraczała to, co wydajemy na artykuły spożywcze w Polsce. 


Przykładowe ceny: 

  • woda mineralna 1,5 l - 0,16 €
  • kawa 250 g - 1,49 €
  • chleb - 1 €
  • banany 1 kg - 0,99 €
  • lokalny ser - 2,79 €
  • duża paczka chipsów - 0,74 €
  • pasta do zębów - 0,99 € 
  • mydło - 0,50 € 

MINUS: sprzedawcy narkotyków. Są wszechobecni i niezwykle natarczywi. Na każdym większym placu można spotkać typków spod ciemnej gwiazdy (tylko mężczyzn, równouprawnienia nie zaobserwowaliśmy), którzy wpadają na przechodniów i teatralnym szeptem proponują a to marihuanę, a to kokę, a to hasz. Pół biedy, gdyby przechodzili mimo i szeptali cicho, ale oni wręcz zachodzą drogę. Kiedy na jednym placu zaczepiało nas kilku osobników, a pan Marchewka na teatralne szepty i gesty zareagował równie teatralnym kręceniem głową, niemal doszło do bitki! Smutne świadectwo tego, że w legalizowaniu narkotyków nie można zatrzymywać się w połowie procesu: albo całkowity zakaz, albo punkty sprzedaży opodatkowane i sankcjonowane przez państwo. Zezwolenie tylko na posiadanie prowadzi do rozkwitu działalności kryminalnej.  


PLUS: komunikacja, która w Lizbonie działa niezwykle sprawnie. Jeszcze na lotnisku możemy nabyć w automatach bilet wielokrotnego użytku, czyli kartę VIVA Viagem. Karta kosztuje 50 centów i można w każdej chwili doładować ją dowolną kwotą. Korzystanie z karty w autobusach, tramwajach, pociągach (na trasie Lizbona - Cascais), metrze czy na promie gwarantuje zniżki na każdy przejazd. Aha, za podróż metrem płacimy raz i przesiadamy się dowolnie! 



Podróż metrem po Lizbonie to dodatkowo doznania architektoniczne, gdyż każda stacja wygląda inaczej! Baixa-Chiado jest ogromna i wyłożona białymi kaflami, stację Oriente zdobią azulejos z superbohaterami, zaś w Cais do Sodré zobaczymy ogromnego białego królika (tak, tego od Alicji). 


MINUS: upał i brak klimy. Połączenie niezwykle niefortunne. Nie wiedzieć czemu, ale podejrzewamy, że jedynie z powodów ekonomicznych (Portugalia jest, nie ukrywajmy, biednym krajem), Portugalczycy klimatyzacji właściwie jeszcze nie odkryli. Występuje takowa w sklepach i niektórych knajpach, czasem w komunikacji miejskiej - ale już w wynajmowanym mieszkaniu rzadko ją uświadczysz. Myśleliśmy, że równoważy to morska bryza, jednak podczas fali upałów jest ona całkowicie nieobecna. Z piekielnie gorącej ulicy wraca się do rozgrzanego niczym piekarnik mieszkania (przynajmniej pranie szybko schło). Ot, kolejny powód, by unikać mieszkania w mieście latem.
 


PLUS: imprezy. Lizbona i jej okolice żyją wydarzeniami. Koncerty różnego typu są tu codziennością, a część z nich organizowana jest w nigdy nieodbudowanym klasztorze Karmelitów. Nam udało się trafić na wydarzenie dość znaczące dla miast nadmorskich, czyli The Tall Ships’ Races, którym towarzyszyła parada żaglowców z całego świata (w tym trzech polskich - Dar Młodzieży, Pogoria i Fryderyk Chopin). Co tu dużo pisać, w Lizbonie nie można się nudzić! 



The Tall Ships’ Races. Po prawej Dar Młodzieży:
The Tall Ships’ Races 2016, Lisbon
[kliknij, aby powiększyć]

MINUS: tłumy, nieprzebrane tłumy."Worse than a Sunday night in Dublin", jak podsumował mijający nas anglojęzyczny przechodzień.  Nic dodać, nic ująć - unikać Lizbony w środku sezonu, jeśli ceni się ciszę i spokój, a celem wakacji jest pływanie i zwiedzanie, a nie nocne imprezowanie i dzienne imprez odsypianie. 


PLUS: pasmanterie i sklepy z tkaninami
. W Portugalii się szyje! I to dużo, zważywszy na to, że pasmanterie i sklepy z tkaninami mają się tu naprawdę świetnie. Asortyment naprawdę powala z nóg. Niestety, jak w każdym kraju strefy euro, można tu bez problemu zbankrutować - za plastikową klamrę do paska zapłaciłam 4,50 €.   


MINUS: pułapki na turystów. Cała Lizbona sprawia wrażenie jednej wielkiej tourist trap. Ze świecą tu szukać tu sklepów, gdzie można kupić autentyczny kawałek Portugalii, a nie spreparowaną pod turystów podróbkę. Oczywiście że tak jest w każdym „wczasowym” mieście i miasteczku, jednak to właśnie w Lizbonie szczególnie trudno było nam znaleźć miejsca nienastawione na oskubanie przyjezdnych do gołego portfela.  
 



PLUS: lody z lodziarni Santini, dostępne zarówno w pierwszym lokalu w Cascais, jak i w jednym z oddziałów, a nawet na Time Out Market (my spożywaliśmy je głównie tam). Zdecydowanie najlepsze lody, jakie jedliśmy w życiu (sic!). Jedyna lodziarnia, gdzie lody arbuzowe smakują tak naturalnie, że zastanawiasz się, dlaczego ten zmrożony arbuz nie ma pestek. Warto spróbować wszystkich smaków, zwłaszcza sorbetowych. Jednak absolutnie bezkonkurencyjny jest sorbet malinowo-limonkowy, nie bez powodu bijący tego lata rekordy sprzedaży!   


A na koniec PLUSGIGANT. Takie rzeczy się tu będą działy:


Vintage Festival, Lisbon
[kliknij, aby powiększyć]

Segregator - level hard

$
0
0
Jesteśmy przykładnymi segregatorami. Segregatorami śmieci, oczywiście! Nie zniechęcamy się, mimo że Wrocław nie ułatwia ekologicznego zarządzania odpadami - od trzech lat nie możemy doprosić się o własne pojemniki na szkło, papier i plastik i wszystko musimy wynosić do kontenerów ogólnodzielnicowych. Myjemy, gromadzimy, wyrzucamy. I choć w środku nocy pod pojemnikami przyczai się czasem ciężarówka, która wszystkie odpady zabiera zmieszane [sic!], to nadal mamy nadzieję, że coś dobrego z tej segregacji wynika.

Niestety, miasto postanowiło po raz kolejny utrudnić nam życie i wprowadzić konieczność oddzielenia odpadów odzieżowych i tekstylnych (a przynajmniej tak twierdzi lokalna gazeta). Jasne, nadające się jeszcze do użytku ubrania, pościel, ręczniki czy zasłony można bez problemu wrzucić do kontenerów PCK, których na wrocławskim Ołtaszynie nie brakuje, ale na resztę należy przygotować w domu kolejny już pojemnik. Jakoś bym to przeżyła, gdyby nie informacja, że zgromadzone odpady tekstylne należy samodzielnie wywozić do Punktów Selektywego Zbierania Odpadów Komunalnych, których we Wrocławiu mamy aż DWA. Oba na przeciwległym końcu miasta!

Wiecie jak to jest podczas szycia: odpadów tekstylnych produkuje się całkiem sporo, dlatego oczami wyobraźni zobaczyłam siebie, jadącą kilka godzin komunikacją miejską z 60-litrowym worem śmieci (mniejszego nie przyjmą).

Może miasto powinno podstawić specjalne autobusy dla wywożących śmieci tekstylne (w końcu w każdym domu takie się produkuje)? A do tego usprawiedliwiać nieobecność w pracy (PSZOK-i czynne tylko do 17:00)? ;]

Głupie pomysły władz wymagają głupich odpowiedzi. A wystarczyłby jeden kontener na kilka wspólnot i wszystkim żyłoby się lepiej.

Tymczasem na zdjęciach sukienka w brzozy, którą widzieliście do tej pory tylko na manekinie, plus nowy fryz wykonany w oparciu o zdjęcie Audrey Hepburn. Możecie go również zobaczyć na tym filmiku.

szycie, marchewkowa, krawiectwo, moda, retro, vintage, Junge Mode, stare wykroje, popelina, sewing, 50s, 60s, Audrey Hepburn haircut, fryzura, Kandara, pixie, sukienka, dress, bawełna, cotton, Wrocław szyje
szycie, marchewkowa, krawiectwo, moda, retro, vintage, Junge Mode, stare wykroje, popelina, sewing, 50s, 60s, Audrey Hepburn haircut, fryzura, Kandara, salon, uroda, pixie, sukienka, dress, bawełna, cotton, Wrocław szyje
szycie, marchewkowa, krawiectwo, moda, retro, vintage, Junge Mode, stare wykroje, popelina, sewing, 50s, 60s, Audrey Hepburn haircut, fryzura, pixie, sukienka, dress, bawełna, cotton, Wrocław szyje
szycie, marchewkowa, krawiectwo, moda, retro, vintage, Junge Mode, stare wykroje, popelina, sewing, 50s, 60s, Audrey Hepburn haircut, short hair, blogger, blog, fryzura, pixie, sukienka, dress, bawełna, cotton, Wrocław szyje, Kandara, salon
Fot.: pan Marchewka
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]

PL
Szmizjerka: uszyłam sobie
Wykrój: Junge Mode, lato 1958
Materiał: bawełniana popelina, wyszukana przez Lenę w lumpeksie
Sandały: Deichmann
Kapelusz: kupiony w zeszłym roku na Malcie

EN
Shirtwaist dress: made by me
Pattern: Junge Mode, summer 1958
Fabric: cotton poplin, a gift from Lena
Sandals: Deichmann
Straw hat: bought last year on Malta

Gingham Style

$
0
0
Spódnicę z dziesięcioma zaszewkami (o jej szyciu poczytacie tu) miałam na sobie od czasu jej wyprodukowania kilkadziesiąt razy. Tego lata to ona była odpowiedzią na moje wieczne co by tu na siebie włożyć i nie mam się w co ubrać.

Bo to nie jest tak, że jak się szyje, to zawsze wiadomo, co ma się w szafie. Nówki sztuki, z których przez jakiś czas jesteśmy wyjątkowo dumni, wiszą na przedzie. Wszystko po to, aby w każdej chwili można było do nich podejść, popatrzeć, pomacać i zachwycić się swoim dziełem (jakie by ono nie było). Oczekują tak na pierwsze, pełne napięcia wyjście. I nie tam jakiś spacer po bułki do Żabki, ale prawdziwą wyprawę do Rossmanna w centrum ;].

A reszta... Reszta z czasem trafia do Narnii, do której można się dostać tylko po wyjęciu wszystkich wełnianych kostiumów i zimowych płaszczy.

Ale wracając do spódnicy, która od kwietnia wisiała na przedzie, to w zestawieniu z jakąkolwiek białą bluzką czy koszulą bez rękawów wygląda świetnie, a przy odpowiednich dodatkach daje radę także z czarną czy turkusową górą. Niestety, zawsze zakładana w ostatniej chwili przed wyjściem - zwykle w trakcie zbiegania ze schodów - nie miała czasu, aby zawitać na bloga w wydaniu "na ludziu". Jednak w końcu jej szczęście dopisało! Ufff...

marchewkowa, blog, blogger, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, 50s, 60s, Burda Style, wykrój, pattern, spódnica ołówkowa, pencil skirt, Vichy, Gingham, bawełna, cotton, Wrocław szyje
marchewkowa, blog, blogger, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, 50s, 60s, Burda Style, wykrój, pattern, spódnica ołówkowa, pencil skirt, Vichy, Gingham, bawełna, cotton, Wrocław szyje
marchewkowa, blog, blogger, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, 50s, 60s, Burda Style, wykrój, pattern, spódnica ołówkowa, pencil skirt, Vichy, Gingham, bawełna, cotton, Wrocław szyje
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

PL
Ołówkowa spódnica: uszyłam sobie
Wykrój: #3104 z Burdy 7/1961
Materiał: Gingham, czyli dwustronna bawełna w kratkę vichy z Drecotton
Ulubiony kapelusz: kupiony w zeszłym roku na Malcie
Okulary: Zara
Sandały: Deichmann

EN
Pencil skirt: made by me
Pattern: #3104, Burda 7/1961
Fabric: Gingham
My favourite sun hat: bought last year on Malta
Sungalsses: Zara
Sandals: Deichmann

This sacks...

$
0
0
Uszyłam kolejną letnią sukienkę!

Tak, wiem, że mimo sporych upałów lato już się kończy i wypadałoby zabrać się za szycie wełnianych żakietów i spódnic, ale...

Ale w tym roku dla mnie i pana Marchewki lato kończy się dopiero 19 października, bo tego dnia wracamy z naszej trzeciej podróży na Maltę! Bardzo tanie bilety lotnicze znalazłam jeszcze w maju. Krążyły po stronie Ryanaira biedne i zapomniane (może dlatego, że wylot z Wrocławia ma miejsce po godzinie 21.) - nie mogliśmy się nad nimi nie zlitować. Prawda?

Z tej oto okazji powstała koszulowa sukienka na upały.

To z czym mamy tu do czynienia? Dobrze wiecie, że uwielbiam nietypowe formy, dlatego główną inspiracją była tu sławna sukienka-worek (sack dress), zaprojektowana dla Diora przez samego Yves'a Saint Laurent'a w 1958 roku. Bardzo prosta i mocno rozkloszowana sukienka uzyskała niezwykłą formę dzięki prostemu rozwiązaniu, jakim było zebranie przodu. Oczywiście YSL nie był pomysłodawcą tego typu kształtów, gdyż takie pomysły pojawiały się już w latach '30. u Balenciagi (choć ten preferował raczej wersje zwężającą się ku dołowi).

Ale dosyć historii... Wróćmy do wykonanego przeze mnie modelu. Aby nadać sukience  letniego charakteru, postanowiłam uszyć ją w oparciu o koszulę #102 z Burdy 8/2016 (godny polecenia wykrój!).
  • Poza oczywistym wydłużeniem modelu, który teraz sięga do kolan, zwiększyłam objętość przodu i tyłu, a zakładki pod podwójnym karczkiem zamieniłam na marszczenie. 
  • Pozbyłam się również pionowych zaszewek przodu, a podkroje pach wykończyłam tasiemką ze skosu, tak aby była ona widoczna.
  • Na wysokości tali pozostawiłam otwory, przez które przekładany jest pasek. Nie tylko zbiera on rozkloszowany przód, ale utrzymuje sukienkę na właściwym miejscu.
  • Sukienka nie posiada funkcjonującego zapięcia, gdyż można ją bez problemu zakładać przez głowę, dlatego listwy są po prostu zszyte w kilku miejscach. Nie wykluczam jednak, że kiedyś pojawią się tu zatrzaski lub guziki. 
Materiał to ta sama bawełna w kratkę vichy, z której uszyłam ołówkową spódnicę z poprzedniego wpisu. Gdyby ktoś miał na tę tkaninę ochotę, to od razu ostrzegam, że jest dość luźna, strukturą i przewiewnością przypomina tkaniny lniane, a poszczególne kwadraciki nie są równe, co znacznie wydłuża pracę przy krojeniu i zszywaniu. Niestety, mój dwumetrowy kawałek miał na sobie również skazy w postaci żółtawych przebarwień.

Mimo pewnych wad materiału z ostatecznego efektu jestem całkowicie zadowolona, szczególnie że ten model jest niezwykle uniwersalny i można go nosić na trzy sposoby - związany połowicznie, po wyciągnięciu paska związany całkowicie w talii lub jako luźny namiotowiec.

marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
marchewkowa, szycie, sewing, moda, fashion, retro, vintage, lata '50, 1950s, bag dress, Gingham, sukienka, kratka vichy, błękit, baby blue, wykrój, pattern, Burda 8/2016, Wrocław szyje
[kliknij, aby powiększyć]

PL
Sukienka w kratkę vichy: uszyłam sobie
Bawełna: Drecotton.pl
Wykrój: zmodyfikowany #102 z Burda 8/2016  
EN
Bag dress: made by me
Gingham: Drecotton.pl
Pattern: #102, Burda Style 8/2016 (altered) 

Zdolna jestem niesłychanie, najpiękniejsze mam ubranie...

$
0
0
Pamiętacie sukienkę z poniższego zdjęcia?

marchewkowa, szycie, sewing, vintage, retro, moda, fashion, DIY, handame, rękodzieło, wykrój, pattern, Szycie krok po kroku, Burda Easy 2009, 1960s, lata '60., grochy, polka dots
 [kliknij, aby powiększyć]

Jeśli nie, to wcale się nie dziwię, bo uszyłam ją ponad 6 lat temu! To było moje pierwsze krawieckie dzieło, które powstało w oparciu o model 5A z Szycia krok po po kroku 1/2009. Wykrój ten, niezaprzeczalnie oparty na  sukienkach z początku lat 60. ubiegłego wieku, zrobił niesamowitą karierę, a magazyn zniknął z burdowego archiwum w ekspresowym tempie.

Jako że model ten wyprodukowałam z najtańszej bawełny, jaka w tym czasie była dostępna we wrocławskich stacjonarnych sklepach (wcześniej nie szyłam odzieży i nie mogłam ryzykować z drogimi materiałami), sukienka po trzech latach nadaje się tylko do wyrzucenia (choć i tak chomikuję ją na dnie szafy).

Na szczęście zostały mi po niej (z lepszych czasów) zdjęcia, którymi ostatnio zainteresowała się niemiecka Burda. I oto jestem w numerze październikowym:

Burda 10/2016, German edition, wydanie niemieckie
marchewkowa, szycie, sewing, vintage, retro, moda, fashion, DIY, handame, rękodzieło, wykrój, pattern, Szycie krok po kroku, Burda Easy 2009, 1960s, lata '60., grochy, polka dots
 [kliknij, aby powiększyć]

Moje zdjęcie znajdziecie również na niemieckiej stronie Burdy.

A na koniec ciekawostka...
W numerze listopadowym pojawi się wykrój sukienki zaprojektowanej przez jedną z moich ulubionych projektantek odzieży inspirowanej latami pięćdziesiątymi, czyli Lenę Hoschek! To dopiero będzie szycie!

Na stronie Leny Hoschek znajdziecie szczegółowe zdjęcia sukienki.

Burda, Lena Hoschek, pattern, wykrój, sukienka, dress
 [kliknij, aby powiększyć]

Poliestrologia stosowana

$
0
0
Preferuję tkaniny z naturalnych włókien! Nie ma to jak otulić się cieplutkim wełnianym flauszem w zimie, a latem chłodzić dzięki przewiewności lnianego płótna (mimo że gniecie się jak pasażerowie wrocławskiego MPK w godzinach szczytu), prawda?

A włókna sztuczne, a poliester?

Poliester, który w połowie ubiegłego wieku ukrywał się pod nazwami handlowymi, takimi jak diolen, terylen, elana lub bistor, od dawna kojarzył się z materiałami niezwykle nieprzyjemnymi dla ludzkiego ciała. Nie dość, że nie pozwalał na cyrkulację powietrza i nie absorbował wilgoci, to jeszcze się elektryzował. Mimo tych znaczących wad, nasze mamy i babcie śmiało zasuwały w sukienkach z bistoru czy kostiumach z elany. Zaś magazyny z wykrojami często polecały szycie odzieży z tych nowoczesnych, odpornych na zagniecenia, nietracących kształtu oraz koloru, a przede wszystkim trwałych materiałów.

I choć minęło wiele lat od czasu bistorowego szału, a materiały poliestrowe zyskały nowe właściwości (stały się przewiewne i skutecznie odprowadzają wilgoć), to nadal podchodzi się do nich z pewną rezerwą. Ja jednak nie lubię się uprzedzać, więc co jakiś czas w moje ręce coś poliestrowego wpada.

Jak zapewne pamiętacie, w czerwcu uszyłam sukienkę z poliestrowej tkaniny, która zwie się silki crepe. Mimo że sprzedawca zapewniał o jej zwiewności i przewiewności, wiele osób zastanawiało się, czy faktycznie materiał da radę. 

Po wielokrotnych testach sukienki (to kolejna rzecz, która była tak często noszona, że nie było czasu na sesję zdjęciową) w materiale się zakochałam. Silki crepe faktycznie jest bardzo lekkim i zwiewnym materiałem, a krepowy splot w ogóle nie ogranicza przepływu powierza. Spisał się świetnie w cieplejsze dni. Komunikacja miejska też nie była mu straszna. Wszystko to sprawia, że z pewnością pokuszę się o kolejny model z tej tkaniny!

***

I tym razem sesja (wykonana w zeszłym tygodniu, czyli jeszcze przed nadejściem ochłodzenia) nie poszła zgodnie z planem, bo powstało jedno zdjęcie. Na moje szczęście - udane!

Spójrzcie:

marchewkowa, szycie, sewing, krawiectwo, moda retro, vintage fashion, lata '60, 1960s, DIV, handmade, Simplicity, Jiffy, wykrój, pattern, silki crepe, gorchy, polka dots, sukienka, dress, Wrocław szyje
[kliknij zdjęcie, aby je powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

PL
Sukienka w grochy: uszyłam sobie
Miętowe silki crepe w czarne grochy: Tkaniny Darpol
Batyst z lycrą na podszewkę: Allegro
Wykrój: Simplicity 6910 + Burda 9/2012, model 108
Kapelusz: kupiony na Malcie
Buty: Sca'Viola  

EN
Cotton for the lining: Allegro
Pattern: Simplicity 6910 + Burda 9/2012,  #108
Hat: bought in Malta
Shoes: Sca'Viola 

Pudło!!!

$
0
0
Wpis wyjątkowo ekspresowy, bo pisany tuż przed wyjazdem na Maltę. Ekspresowy również z tego powodu, że właściwie nie ma o czym tu pisać, bo prezentowana na zdjęciach letnia bluzka jest wyjątkowym banałem, ale banałem, który mnie zauroczył.

Wykrój tej prostej bluzki pochodzi z Beyer Moden 6/1963 i, jak większość modeli z tamtych lat, charakteryzuje się niezbyt skomplikowanym pudełkowym krojem, który tutaj wyposażono w urocze falbanki. To one odwalają całą robotę i sprawiają, że bluzka może być dodatkiem do luźnych spodni i szortów, jak i lekkiego kostiumu. Co ciekawe, do kompletu w magazynie mamy wykrój plażowej czapki z pomponem, którą należy uszyć z tego samego materiału!

A co do materiału, to mieszanka bawełny i lnu, z której skorzystałam, była kiedyś kopertową spódnicą (prawdopodobnie pochodzącą z końca lat siedemdziesiątych), wyszukaną w lumpeksie przez moją mamę. Ta lekka, przewiewna i pokryta supełkami tkanina prosiła się o jak najprostsze wykończenie, dlatego też zdecydowałam się na pozostawienie otwartych brzegów falban - są jedynie ostębnowane i będą strzępić się przy każdym praniu. Niestety, materiału nie wystarczyło na czapeczkę, gdyż nie cała spódnica nadawała się do wykorzystania - dół był wyciągnięty i podziurkowany.

A teraz spójrzcie na zdjęcia:


blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, moda retro, vintage, Wrocław szyje, letnia bluzka, bawełna, len, recycling, upcycling, lata '60., Beyer Moden, sewing, vintage fashion, retro, 60s, cotton, linen, summer top, frills
blog, marchewkowa, szycie, rękodzieło, handmade, krawiectwo, moda retro, vintage, Wrocław szyje, letnia bluzka, bawełna, len, recycling, upcycling, lata '60., Beyer Moden, sewing, vintage fashion, retro, 60s, cotton, linen, summer top, frills
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, moda retro, vintage, Wrocław szyje, letnia bluzka, bawełna, len, recycling, upcycling, lata '60., Beyer Moden, sewing, vintage fashion, retro, 60s, cotton, linen, summer top, frills
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, moda retro, vintage, Wrocław szyje, letnia bluzka, bawełna, len, recycling, upcycling, lata '60., Beyer Moden, sewing, vintage fashion, retro, 60s, cotton, linen, summer top, frills
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, moda retro, vintage, Wrocław szyje, letnia bluzka, bawełna, len, recycling, upcycling, lata '60., Beyer Moden, sewing, vintage fashion, retro, 60s, cotton, linen, summer top, frills
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, moda retro, vintage, Wrocław szyje, letnia bluzka, bawełna, len, recycling, upcycling, lata '60., Beyer Moden, sewing, vintage fashion, retro, 60s, cotton, linen, summer top, frills
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]
PL
Bluzka: uszyłam sobie
Wykrój: #30613 Beyer Moden 6/1963
Materiał: bawełna z lnem z recyklingu 

EN
Top with frills: made by me
Pattern: #30613 Beyer Moden 6/1963
Fabric: cotton/linen blend, recycled
Viewing all 285 articles
Browse latest View live