Quantcast
Channel: Marchewkowa - tu się szyje!
Viewing all 285 articles
Browse latest View live

No to czas na Timmy'ego!

$
0
0
Pan Marchewka twierdzi, że prowadzę krawieckie gospodarstwo - najpierw wyprodukowałam tu świnię, a teraz przyszedł czas na owcę, a właście baranka Timmy'ego (z serialu Timmy Time, który jest spin-offem Shaun the Sheep).

Podobnie jak Peppa, Timmy powstał z minky (czarnego oraz kudłatego kremowego). Użyłam nawet tego samego wykroju, który znacząco zmodyfikowałam. Jako że materiał dość mocno się sypał, wszystkie zapasy obszyłam szerokim zygzakiem. Baranka wypełniłam mięsistą kulką silikonową. Oczy, powieki i nozdrza (które widać dopiero na piątym, prześwietlonym zdjęciu) oraz język wykonałam z niekłaczącego się filcu.

No to rzućcie teraz okiem na tego 42-centymetrowego zwierza!

Pierwsza przymiarka. Zszyte łapki, uszy i pyszczek:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, zabawki, toys, dla dzieci, for kids, Timmy Time, owieczka, sheep, maskotka, minky
[kliknij, aby powiększyć]

Wypychanie. Bok zszyłam ręcznie gęstym ściegiem, który w kudłatym minki jest całkowicie niewidoczny:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, zabawki, toys, dla dzieci, for kids, Timmy Time, owieczka, sheep, maskotka, minky
[kliknij, aby powiększyć]

Po wypchaniu i zaszyciu boku::
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, zabawki, toys, dla dzieci, for kids, Timmy Time, owieczka, sheep, maskotka, minky
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, zabawki, toys, dla dzieci, for kids, Timmy Time, owieczka, sheep, maskotka, minky
[kliknij, aby powiększyć]

Tu najlepiej widać nozdrza i powieki:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, zabawki, toys, dla dzieci, for kids, Timmy Time, owieczka, sheep, maskotka, minky
[kliknij, aby powiększyć]

Gotowy Timmy w naturalnym otoczeniu:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, zabawki, toys, dla dzieci, for kids, Timmy Time, owieczka, sheep, maskotka, minky
[kliknij, aby powiększyć]

Gotowy Timmy z tyłu:
marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, zabawki, toys, dla dzieci, for kids, Timmy Time, owieczka, sheep, maskotka, minky
[kliknij, aby powiększyć]

A skoro już mowa o szyciu dla dzieci to...

Nie wiem, czy wiecie, że z panem Marchewką od 6 lat prowadzimy na Facebooku grupę "Wrocław Szyje". Do niedawna nie mieliśmy miejsca, w którym członkowie grupy (i nie członkowie tylko członkowie, ale wszyscy szyjący z Wrocławia) mogliby się regularnie spotykać i wymieniać  krawieckimi doświadczeniami. Aż do teraz, bo świeżo wyremontowany Ośrodek Kultury na Ołtaszynie (prowadzony przez Teatr na Bruku) udostępnił nam pomieszczenie! 

I tak mamy za sobą już dwa spotkania, zaś trzecie jest w przygotowaniu. Tym razem będzie wyjątkowe, bo całkowicie poświęcone szyciu dla dzieci z hospicjum "Formuła Dobra". W jego przygotowaniu pomaga nam A. szyje i jej grupa "Szyjemy dla Dzieciaków z Oddziałów Szpitalnych".

Gdyby ktoś z Was chciał dołączyć do naszej akcji, to zapraszamy! Oto szczegółowe informacje, które znajdziecie również w wydarzeniu na naszej grupie:

Zapraszamy wszystkich szyjących (nieszyjących też!) na trzecie spotkanie "Wrocław Szyje", które wspólnie ustaliliśmy na 12 maja. Początek o godzinie 15:00 w Ośrodku Kultury na Ołtaszynie (ul. Pszczelarska 7, tuż przy kościele).

Tym razem poświęcimy je szyciu charytatywnemu dla podopiecznych Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska.
CO SZYJEMY:
  • poszewki, 
  • maskotki, 
  • workoplecaki. 
CO BĘDZIE NA MIEJSCU: Zapewniamy materiały, maszyny, wykroje, wypełnienie, igły maszynowe oraz niewielką pulę nici (można, a nawet trzeba donieść swoje). 
CO TRZEBA ZE SOBĄ PRZYNIEŚĆ: Osoby, które będą chciały z nami szyć proszone są o przyniesienie podstawowego przybornika krawieckiego (nożyczki, nici, szpilki, mazak znikający lub inny pisak umożliwiający przerysowanie wykroju etc.). W Ośrodku Kultury znajdzie się 9 maszyn (w tym dwa owerloki), ale można przynieść swoją!

Chętni, którzy nie szyją maszynowo, mogą pomóc w wypychaniu oraz ręcznym wykańczaniu uszytych rzeczy. Przyda się każda para rąk! :)

NAPOJE I ŻYWNOŚĆ: W Ośrodku jest czajnik, kubki, talerze oraz sztućce. Herbata/kawa oraz słodycze są już na miejscu. Admini dostarczą górę przygotowanego w domu popcornu! Wszelkie inne wytrawne przekąski oraz zimne napoje mile widziane.

INFORMACJE DODATKOWE: Wszystkich chętnych prosimy o potwierdzenie przybycia do 10 maja!

Materiały dostarcza nam KEJT, Lovely Cottons, Sznurkowo, Tkaninowy Outlet. Maszyny zaś wypożycza Minerva.

marchewkowa, blog, szycie, sewing, rękodzieło, handmade, charity, charytatywnie, Wrocław szyje, Ośrodek Kultury na Ołtaszynie, Teatr na Bruku
[kliknij plakat, aby go powiększyć]

W bieli

$
0
0
Jeśli macie uczulenie na Cladosporium i pyłki traw, to wiecie, jak wygląda maj alergika. Chyba nie muszę więc się rozpisywać, jak bardzo nie chciało mi się nawet wziąć do ręki aparatu. Na szczęście udało mi się uszyć jedną rzecz. I to rzecz, na którą od kilku miesięcy miałam chrapkę: białe dżinsowe cygaretki!

Jasne, w tym roku praktycznie w każdej sieciówce można dostać białe spodnie. I to nawet z wysokim stanem! Ale... Po pierwsze, nie podoba mi się współczesne wykończenie, co chyba nikogo nie zdziwi. A po drugie, gotowce zawsze muszę kupować 2-3 rozmiary większe, aby pasek wypadał tam, gdzie powinien. Wiąże się to z koniecznością przeróbki, która ostatecznie okazuje się bardziej żmudna niż szycie od nowa. A zatem nie kupowanie, a szycie.

I tak oto w mojej szafie pojawiły się one! Oparte na dobrze Wam już znanym wykroju z Beyer Moden 6/1963. Pierwotny plan zakładał, że talia będzie dekoracyjnie obszyta złotą nicią. I była! Jednak ozdobna nitka tak bardzo gryzła mi skórę brzucha, że wszystko musiałam wypruć. Kilka godzin ręcznego szycia poszło na marne. 

Spodnie pozostały więc bardzo proste - zgodnie z moimi upodobaniami pozbawione kieszeni (jestem chyba jedyną osobą, która nienawidzi kieszeni na biodrach) oraz zapinane na zamek i zatrzask.

Spójrzcie!

Po prawej widoczne zdjęcie spodni z Beyer Moden 6/1963:
marchewkowa szyje, szycie, krawiectwo, rękodzieło, Wrocław, retro, vintage, stare wykroje, cygaretki, biały jeans, denim, sewing DIY, handmade, 1960s, patterns, pants, Beyer Moden 6/1963
[kliknij, aby powiększyć]

Zapięcie na lewym boku i olamowane podłożenie nogawek:
marchewkowa szyje, szycie, krawiectwo, rękodzieło, Wrocław, retro, vintage, stare wykroje, cygaretki, biały jeans, denim, sewing DIY, handmade, 1960s, patterns, pants, Beyer Moden 6/1963
[kliknij, aby powiększyć]

Na manekinie. Spodnie mają długość 7/8:
marchewkowa szyje, szycie, krawiectwo, rękodzieło, Wrocław, retro, vintage, stare wykroje, cygaretki, biały jeans, denim, sewing DIY, handmade, 1960s, patterns, pants, Beyer Moden 6/1963
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Cygaretki: uszyłam sobie
Biały denim: Allegro
Wykrój: #30609 z Beyer Mode 6/1963

🇬🇧
Cigarette pants: made by me
White denim: Allegro
Pattern: #30609, Beyer Mode 6/1963

Błękitna laguna

$
0
0
Kilka lat temu uszyłam sobie z bawełnianej piki płaszcz plażowy. Taki prosty, pudełkowy z kapturem, którym mogłam się cała okryć tuż po wyjściu z wody. Płaszcz jeździł ze mną na letnie wyprawy i właściwie spisywałby się bez zarzutów, gdyby nie trzy znaczące wady - czas schnięcia, duża gniotliwość (bez żelazka nie mógł się obejść) i spore rozmiary po złożeniu.

Dlatego w tym roku pokusiłam się o nieco bardziej wyjazdoprzyjazną wersję (choć też nie pozbawioną wad, ale o tym później). W tym celu w Decathlonie nabyłam największy ręcznik z mikrofibry (błękitna laguna + indygo, 110 cm x 175 cm), który pociachałam, korzystając z połączonych wykrojów z Beyer Mode 1/1959 oraz Burdy 5/1961. Z tego pierwszego zaczerpnęłam szpiczasty kaptur z chwostem oraz zapięcie przodu, a z tego drugiego kształt peleryny.

Wykroje:
marchewkowa, Wrocław, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, lata 50, stare wykroje, płaszcz plażowy, Decathlon, ręcznik, sewing, handmade, DIY, 1950s, vintage pattern, beach cover-up, coat
[kliknij, aby powiększyć]

W trakcie krojenia materiału pozostawiłam oryginalnie obrzucone brzegi ręcznika. Aby reszta płaszcza pasowała do jego brzegów, wykonałam ozdobne przeszycia ramion i kaptura nicią w kolorze indygo. Przyszyłam nią również dwie zatrzaski. Dodatkowo w zapasach miałam chwost w niemal identycznym odcieniu!

Wszystkie zapasy wykończyłam zygzakiem. Aby nie obciążyć płaszcza, tylko podkrój szyi (który jest zwykle narażony na wyciąganie się) podkleiłam cienkim dzianinowym wkładem. Na koniec na szwie środka pleców zamocowałam oryginalną gumkę do związywania zwiniętego okrycia. Do tego celu użyłam małej zatrzaski! To dzięki niej gumka jest stale ukryta (przyszyta musiałaby się majtać na zewnątrz) i można jej użyć w dowolny sposób - nie trzeba się zastanawiać, jak odpowiednio zrolować płaszcz.

No to spójrzcie, jak wygląda ręcznik zamieniony w plażowe okrycie. A kolejne etapy szycia zobaczycie na Instagramie.

Przód:
marchewkowa, Wrocław, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, lata 50, stare wykroje, płaszcz plażowy, Decathlon, ręcznik, sewing, handmade, DIY, 1950s, vintage pattern, beach cover-up, coat
[kliknij, aby powiększyć]

Bok:
marchewkowa, Wrocław, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, lata 50, stare wykroje, płaszcz plażowy, Decathlon, ręcznik, sewing, handmade, DIY, 1950s, vintage pattern, beach cover-up, coat
[kliknij, aby powiększyć]

Tył:
marchewkowa, Wrocław, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, lata 50, stare wykroje, płaszcz plażowy, Decathlon, ręcznik, sewing, handmade, DIY, 1950s, vintage pattern, beach cover-up, coat
[kliknij, aby powiększyć]

Zbliżenie na kaptur i ozdobne przeszycia:
marchewkowa, Wrocław, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, lata 50, stare wykroje, płaszcz plażowy, Decathlon, ręcznik, sewing, handmade, DIY, 1950s, vintage pattern, beach cover-up, coat
[kliknij, aby powiększyć]

Gumka do wiązania na zatrzask:
marchewkowa, Wrocław, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, lata 50, stare wykroje, płaszcz plażowy, Decathlon, ręcznik, sewing, handmade, DIY, 1950s, vintage pattern, beach cover-up, coat
[kliknij, aby powiększyć]

Płaszcz złożony i związany:
marchewkowa, Wrocław, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, lata 50, stare wykroje, płaszcz plażowy, Decathlon, ręcznik, sewing, handmade, DIY, 1950s, vintage pattern, beach cover-up, coat
[kliknij, aby powiększyć]

A na koniec o wadzie takiego płaszcza. Mikrofibra, choć bardzo przydatna w trakcie podróży, może przyczyniać się do zanieczyszczenia środowiska, gdyż w trakcie prania gubi mikrowłókna, które często nie osadzają się na filtrze pralki. Dlatego warto prać ją w woreczku z gęstej poliamidowej lub poliestrowej podszewki, która zatrzymuje na sobie uciekające włókna.

PS Kto wie, gdzie dostanę dobrej jakości pikówkę zewnętrzną? Marzy mi się zimowa kurtka ze szpiczastym kapturem :D.

🇵🇱
Płaszcz plażowy: uszyłam sobie
Wykroje: #90135, Beyer Mode 1/1959 i #7284, Burda 5/1961 
Materiał: mikrofibrowy ręcznik z Decathlona

🇬🇧
50s style beach coat/cover: made by me
Patterns: #90135, Beyer Mode 1/1959 and #7284, Burda 5/1961 
Fabric: microfiber towel bought at Decathlon.com

Minimalnie

$
0
0
Kocham len...

Gdybym mogła, to nie tylko siebie, ale i całe mieszkanie oblekłabym lnem. I mimo że wykonane z niego tkaniny są wybitnie wrednymi materiałami, bo właściwie nie da się ich rozprasować i gniotą się od najmniejszego podmuchu wiatru, to nie jestem w stanie przejść obok nich obojętnie. Zapach lnianego płótna dobrej jakości przywodzi mi na myśl aromat skórki świeżo upieczonego chleba. Tylko posmarować masełkiem... Mniam!

Jak pewnie niektórzy z Was pamietają, w zeszłym roku uszyłam cztery sukienki z lnu (możecie o nich poczytać tu, tu, tu i tu) i w tym roku nie omieszkałam dołożyć do mojej kolekcji kolejnego egzemplarza. 

Kilka tygodni temu wynalazłam na Allegro sprzedawcę (e-kameo), który w swojej ofercie ma tkaniny lniane o przeróżnych kolorach i gramaturach. Do kompletu można u niego nabyć lniane koronkowe taśmy! W celu sprawdzenia jakości materiału oraz dodatków nabyłam metr zmiękczanego jasnobłękitnego lnu (160 g/mb) oraz metr koronkowej taśmy w kolorze beżowym. W założeniu z materiału miała powstać wybitnie minimalistyczna sukienka z szalem - Simplicity 8613 z 1969 roku - którego można używać również jako paska. 

marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

Tkanina, która do mnie dotarła, okazała się bardzo miękka, cudownie zgniotliwa i zwiewna. Niestety, miała jedną znaczącą wadę, która nie pozwoliła mi na skrojenie całego kompletu - większość charakterystycznych dla lnu supełków była zaciągnięta. Część z nich udało mi się przewlec na lewą stronę i zabezpieczyć (maleńkimi kawałkami cienkiego wkładu oraz preparatem przeciw strzępieniu). Pozostałe zaciągnięcia tworzyły dziurki, których nie byłam w stanie wzmocnić ani ominąć, dlatego (cudem!) skroiłam wyłącznie sukienkę. Szaliko-pasek musiał odejść w niepamięć. Oh well...

Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach, dekolt samotnej sukienki ozdobiłam wspomnianą koronką, którą przyszyłam ręcznie bardzo drobnym ściegiem. Ścieg ten zabezpiecza również odszycie serka przed wypadaniem.

Tył zdobią troczki, łezka oraz stębnowanie środkowego szwu. Wykonałam je nicią w kolorze koronki. Tą samą nicią obszyte są również lamówki podkrojów pach i dekoltu.

No to rzućcie teraz okiem na gotową sukienkę:

marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Sukienka z lnu: uszyłam sobie
Materiał: len 160 g/mb kupiony na Allegro (e-kameo)
Wykrój: Simplicity 8613 (lata '60.)
Torebka: Zara
Kanotier: lumpeks

🇬🇧
1960s style linen dress: made by me
Fabric: linen 
Pattern: Simplicity 8613 (1960s)
Handbag: Zara
Hat: second-hand shop

PS W ostatnim tygodniu nabyłam u e-kameo beżowy len o wyższej gramaturze (stanowi tło trzech pierwszych zdjęć) na kapelusz i torebkę. Ten materiał nie posiada zaciągniętych supełków, a więc wada prawdopodobnie dotyczy jedynie lnu w kolorze błękitnym.

Minimalnie, część 2

$
0
0
Dopiero co uszyłam sobie lnianą sukienkę na upały, a tu lato skutecznie się na nas wypięło. Nie tylko zrobiło się żółto, bo drzewa - spalone doszczętnie czerwcowym słońcem - zdecydowały się zrzucić część liści, ale i temperatura spadła nieco poniżej 20 stopni. Nieco to małe niedopowiedzenie, bo przedwczoraj było 13°C.

Chyba najwyższy czas wziąć się za szycie jesiennej kurtki z krasnalim kapturem z pikówki... Gdyby tylko sklepy pomyślały o materiałach typowo jesienno-zimowych już latem. Ja wiem, że taką kurtkę z pikówki szyje się ekspresowo, ale tkanina musi w mojej szafie dojrzeć ;]. A niektóre z tych materiałów dojrzewają w szafie kilka lat. Szczególnie te, które były droższe i trochę strach mi je pociachać. 

Wracając do pikówki, to wymarzyłam sobie granatową w kwadraty lub romby (czyli nic nazbyt wymyślnego, raczej standard), której teraz nigdzie nie mogę dostać. A kilka miesięcy temu była wszędzie! 

Poza kurtką z okryć wierzchnich mam w planach tylko wełniany płaszcz, którego nie udało mi się uszyć na początku tego roku. A wszystko przez dziwny i intensywny zapach nabytego na Allegro (teona) flauszu. Na szczęście chyba w końcu udało mi się go pozbyć (zapachu, a nie flauszu).

Dosyć o jesieni! Na zdjęciach zobaczycie lnianą sukienkę z ostatniej notki na mnie. Niech no tylko wrócą upały...

Materiały, z których uszyłam sukienkę (lniane płótno + lniana taśma koronkowa):
marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo, wykroje, retro, Simplicity, sukienka, błękitny lek, koronka lniana, sewing, DIY, handmade, 1960s, linen shift dress, baby blue
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, Wrocław szyje, blog, krawiectwo, retro, stare wykroje, sewing, 1960s, vintage pattern, Simplicity, shift dress, outfit, ootd, DIY
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

marchewkowa, Wrocław szyje, blog, krawiectwo, retro, stare wykroje, sewing, 1960s, vintage pattern, Simplicity, shift dress, outfit, ootd, handmade
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, Wrocław szyje, blog, krawiectwo, retro, stare wykroje, sewing, 1960s, vintage pattern, Simplicity, shift dress, outfit, ootd, DIY
[kliknij, aby powiększyć]

Łezka kończy się tuż nad obwodem stanika:
marchewkowa, Wrocław szyje, blog, krawiectwo, retro, stare wykroje, sewing, 1960s, vintage pattern, Simplicity, shift dress, outfit, ootd, handmade
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Lnina sukienka w stylu lat '60.: uszyłam sobie
Wykrój: Simplicity 8613, ©1969
Materiał: gołębio-błękitny len - Allegro, e-kameo
Torebka: Zara
Złote baletki: CCC
Bransoletka: Justwin

🇬🇧
Linen shift dress: made by me
Sewing pattern: Simplicity 8613, ©1969
Fabric: baby blue linen
Handbag: Zara
Flats: CCC
Bracelet: Justwin

Hat Trick

$
0
0
Oto trzeci kapelusz w mojej krawieckiej karierze. Tym razem nieco bardziej uniwersalny; poprzednie były wielokolorowe i pasowały jedynie do konkretnych ubrań.

Jeśli obserwujecie moje profile społecznościowe, to wiecie, że wybrałam wykrój kapelusza z Neuer Schnitt 6/1962. Model bardzo prosty, bo złożony z czterech klinów główki i niewielkiego ronda. Mimo tej prostoty, zdecydowałam się na wykonanie próbki. I bardzo dobrze, bo pozwoliła mi ona stwierdzić, że rondo wymaga dwóch modyfikacji (znacznego zwężenia i zebrania na łączeniach), które upodobnią go do tego ze zdjęcia w magazynie. Niestety, tak to bywa ze starymi wykrojami, że nie zawsze to, co znajduje na arkuszu, odpowiada temu, co widzimy na modelce.

Instrukcja (do kompletu z kapeluszem mamy koszulę i spódnicę):
marchewkowa, szycie, krawiectwo rękodzieło retro, wykroje, laniany kapelusz, lata '60., vintage patterns, Neuer Schnitt, linen hat, 1960s, style, fashion
[kliknij, aby powiększyć]

Gotowy wykrój:
marchewkowa, szycie, krawiectwo rękodzieło retro, wykroje, laniany kapelusz, lata '60., vintage patterns, Neuer Schnitt, linen hat, 1960s, style, DYI, handmade
[kliknij, aby powiększyć]

W celu uszycia wspomnianego kapelusza nabyłam na Allegro (e-kameo, o którym pisałam już w poprzedniej notce) kawałek grubszego (210 gr/m²) lnianego płótna. Dzięki tej grubości główka nie wymagała podszewki, co jest znaczącym plusem, bo kapelusz ma być typowo torebkowo-wyjazdowym przewiewnym gnieciuchem.  

Aby jednak zachować kształt ronda, uszyłam je z dwóch warstw podklejonych cieniutkim dzianinowym wkładem. Dodatkowo na szwie łącznia z główką wszyłam bawełnianą tasiemkę, która zapobiega rozciąganiu się obwodu i spadaniu kapelusza z głowy.

Główka kapelusza:
marchewkowa, Wrocław szyje, krawiectwo rękodzieło retro, wykroje, laniany kapelusz, lata '60., vintage patterns, Neuer Schnitt, linen hat, 1960s, style, fashion
[kliknij, aby powiększyć]

Zszywanie główki z rondem:
marchewkowa, szycie, krawiectwo rękodzieło retro, wykroje, laniany kapelusz, lata '60., vintage patterns, Neuer Schnitt, linen hat, 1960s, style, fashion
[kliknij, aby powiększyć]

I tak oto powstał kapelusz, który jest wystarczająco sztywny, aby utrzymać formę, ale dodatkowo miękki i przewiewny. Można go bez problemu prać, zrolować i włożyć do torebki. Zaś naturalny kolor lnu sprawia, że pasuje do każdego stroju.

Tak, wiem, że na zdjęciu samotny kapelusz nie wygląda zbyt atrakcyjnie, więc jak tylko nadarzy się okazja, zrobię jego zdjęcia na mojej głowie.

marchewkowa, szycie, krawiectwo rękodzieło retro, wykroje, laniany kapelusz, lata '60., vintage patterns, Neuer Schnitt, linen hat, 1960s, style, fashion
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Kapelusz w stylu lat '60.: uszyłam sobie
Wykrój: R8103, Neuer Schnitt 6/1962
Len: Allegro, e-kameo

🇬🇧
1960s style hat: made by me
PatternR8103, Neuer Schnitt 6/1962
Linen fabric: Allegro, e-kameo

Wyspa ziemniaka po raz drugi, część 3

$
0
0
Tego wpisu chyba nikt tu się nie spodziewał. Nasza listopadowa wyprawa na Teneryfę (notki na jej temat znajdziecie tu i tu) wydała swoje plony, którymi nie mogę się nie pochwalić :].

Zwykle z każdego urlopu przywozimy nasionka i sadzonki roślin charakterystycznych dla danego kraju, a potem rozdzielamy je pomiędzy rodziców. I tak pod koniec zeszłego roku do moich rodziców trafiły nasiona papryczek padrón, kanaryjskich pomidorów oraz poziomki i marchwi z upraw hiszpańskich. Przywieźliśmy im też główkę uprawianego na Teneryfie czosnku oraz kilka małych ziemniaków, z których robi się papas arrugadas

Na poniższych zdjęciach zobaczycie, co z tego wyrosło.

Papryczki padrón to typowe hiszpańskie tapas. Grillowane z czosnkiem i grubą solą zjecie zarówno na lądzie, jak i na wyspach. Ich smaku nie da się porównać z żadną inną papryką. Bywają całkowicie słodkie, jak i piekielnie ostre, a wszystko zależy od metody uprawy (gleby, podlewania, nasłonecznienia...). 

Do moich rodziców trafiły nasiona od dwóch różnych kanaryjskich producentów. Jedne z nich w opakowaniu typowo ogrodniczym, a drugie pod turystów. Nasiona zostały posiane w domu, a następnie przesadzone pod folię i tam się zaczęło! Owocują jak szalone od czerwca i nadal nie zamierzają przestać. Większość papryczek jest bardzo ostra, a jedynie pojedyncze są słodkie, co akurat bardzo mnie cieszy. Choć czasem zdarzają się takie, które zabijają nawet mnie (a jestem zaprawiona w boju z jolokią).

marchewkowa, blog, podróże, Teneryfa, owoce, warzywa, nasiona, padrony, marchew, poziomka, kanaryjskie pomidorki, ziemniaki, czosnek, travel, Tenerife, gifts, padron peppers, carrot, Canary Islands, tomatoes, potatoes, garlic, wild strawberry
[kliknij, aby powiększyć] 

marchewkowa, blog, podróże, Teneryfa, owoce, warzywa, nasiona, padrony, marchew, poziomka, kanaryjskie pomidorki, ziemniaki, czosnek, travel, Tenerife, gifts, padron peppers, carrot, Canary Islands, tomatoes, potatoes, garlic, wild strawberry
[kliknij, aby powiększyć] 

A tu marchew Nantes 5, której nasiona kupiliśmy w sklepie ze wszystkim (od artykułów spożywczych po artykuły gospodarstwa domowego i typowo turystyczne pierdółki) w Los Gigantes. 
Jak widać na zdjęciu, wyrosły bardzo przyzwoicie. 

marchewkowa, blog, podróże, Teneryfa, owoce, warzywa, nasiona, padrony, marchew, poziomka, kanaryjskie pomidorki, ziemniaki, czosnek, travel, Tenerife, gifts, padron peppers, carrot, Canary Islands, tomatoes, potatoes, garlic, wild strawberry
[kliknij, aby powiększyć] 

Pod folią w pobliżu padronów rosną też kanaryjskie pomidory (tak były opisane na opakowaniu). Nadal są zielone, ale powinny nabrać intensywnie czerwonego koloru. Te, które jedliśmy na Teneryfie, były bardzo słodkie i mniej kwaśne niż popularne u nas odmiany.

marchewkowa, blog, podróże, Teneryfa, owoce, warzywa, nasiona, padrony, marchew, poziomka, kanaryjskie pomidorki, ziemniaki, czosnek, travel, Tenerife, gifts, padron peppers, carrot, Canary Islands, tomatoes, potatoes, garlic, wild strawberry
[kliknij, aby powiększyć] 

Poziomka Alexandria z upraw hiszpańskich dotarła z nami do Polski jako truskawka. Tak też głosił angielski opis - "strawberry" bez żadnego "wild" czy "Alpine". Zdjęcie też jakoś tak bardziej truskawkę przypominało... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Na szczęście poziomka Alexandria żadnej truskawce nie ustępuje, bo jej owoce są dość duże i mają niewyobrażalnie intensywny i słodki smak. Jakby były sztucznie aromatyzowane!

marchewkowa, blog, podróże, Teneryfa, owoce, warzywa, nasiona, padrony, marchew, poziomka, kanaryjskie pomidorki, ziemniaki, czosnek, travel, Tenerife, gifts, padron peppers, carrot, Canary Islands, tomatoes, potatoes, garlic, wild strawberry
[kliknij, aby powiększyć] 

Główkę kanaryjskiego czosnku i kilka małych kanaryjskich ziemniaków kupiliśmy tuż przed wylotem z Teneryfy - w Lidlu. Wszystko bez problemu przeszło hiszpańską kontrolę bezpieczeństwa ulokowane w walizce kabinowej i dotarło do moich rodziców, aby wydać przyzwoite plony. 

Z tych kilku przywiezionych przez nas bulw wyrosła taka ilość ziemniaków, że mogłam w domu kilkukrotnie przygotować papas arrugadas, czyli kanaryjskie małe ziemniaki gotowane w bardzo słonej wodzie (oryginalnie oceanicznej). Sól osadza się na skórce, tworząc chrupką skórkę. Tak przygotowane ziemniaki podaje się z sosami mojo.

Jeśli zaś o czosnek chodzi, to - tak jak oryginał - wyrósł duży i bardzo aromatyczny. Nie ma "pleśniowego" posmaku i można go bez problemu jeść na surowo, bo nie podrażnia aż tak bardzo żołądka. Co ciekawe, cebulki powietrzne tego czosnku formują się tuż nad ziemią (wyglądają jak dodatkowa główka czosnku z ząbkami), a nie na końcu łodygi.

Na zdjęciu oczywiście plony, a nie przywiezione oryginały.

marchewkowa, blog, podróże, Teneryfa, owoce, warzywa, nasiona, padrony, marchew, poziomka, kanaryjskie pomidorki, ziemniaki, czosnek, travel, Tenerife, gifts, padron peppers, carrot, Canary Islands, tomatoes, potatoes, garlic, wild strawberry
[kliknij, aby powiększyć] 

Za półtora tygodnia zmierzamy do Portugalii i stamtąd zapewne przywieziemy kolejne nasionka i sadzonki. 

A czy Wam zdarza się przywozić takie pamiątki z wakacyjnych wypraw?

Poszła w las

$
0
0
Jak ostatnio wspominałam, 27 sierpnia wyruszamy na urlop (po raz trzeci do Portugalii), a więc  - zgodnie z tradycją - postanowiłam uszyć sobie jedną rzecz wyjazdową. Tym razem jednak postawiłam na sukienkę zupełnie niezgodną ze stylem retro. Tak, moja inspiracja jest całkowicie współczesna i wywodzi się z japońskiego stylu Mori, czyli leśnego.

Upraszczając - moda ta opiera się na zestawianiu ze sobą wielu warstw obszernej odzieży, wykonanej z naturalnych materiałów w neutralnych kolorach. Bardzo często podstawą ubioru w tym stylu jest lniana sukienka, na którą nakłada się wełniane swetry i szale, a pod nią halki wykończone koronką. I taką właśnie sukienkę postanowiłam sobie uszyć.

Szycie tego modelu poszło mi ekspresowo (na moją marchewkową grupę wrzucałam zdjęcia kolejnych etapów). Nie tylko dlatego, że właściwie nie musiałam go dopasowywać, ale także dlatego, że składałam go z lnianej bluzki oraz lnianej poszewki (na spódnicę), nabytych w lumpeksie. Obie rzeczy kosztowały po 2 zł!

Oryginalnie serkowy dekolt bluzki zdobiły koraliki na pasku tiulu, który na szczęście dało się bardzo łatwo wypruć. Poszewka zaś była w całości obszyta ozdobną nicią, której pozbycie się zajęło mi kilka godzin. Ostatecznie z powłoczki uzyskałam prostokątny kawałek materiału o wymiarach 185 cm x 90 cm. Czyli całkiem spory!

Bluzka i poszewka przed pruciem:
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, len, lumpeks, upcycling, recyclink, linen, Mori style, Japanese dress, oversized
[kliknij, aby powiększyć]

Największy dylemat miałam z umiejscowieniem szwu łączenia góry i dołu. Próbowałam kilku różnych wersji - powyżej talii, poniżej talii, na wysokości ud, szwu prostego, szwu opadającego w kierunku bioder. Za każdym razem całość dokładnie fastrygowałam i mierzyłam. Ostatecznie zdecydowałam się na prosty szew na wysokości talii i równomiernie wmarszczoną spódnicę.

Efekt końcowy możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach.

Przód:
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, len, lumpeks, upcycling, recyclink, linen, Mori style, Japanese dress, oversized
[kliknij, aby powiększyć]

Bok:
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, len, lumpeks, upcycling, recyclink, linen, Mori style, Japanese dress, oversized
[kliknij, aby powiększyć]

Tył:
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, len, lumpeks, upcycling, recyclink, linen, Mori style, Japanese dress, oversized
[kliknij, aby powiększyć]

Szew łączący górę z dołem:
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, len, lumpeks, upcycling, recyclink, linen, Mori style, Japanese dress, oversized
[kliknij, aby powiększyć]

Oryginalny rękaw bluzki. Tu nie musiałam nic ruszać, bo jest pięknie wykończony:
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, len, lumpeks, upcycling, recyclink, linen, Mori style, Japanese dress, oversized
[kliknij, aby powiększyć]

Oryginalny dekolt bluzki, który uszyty jest tak, jak sama bym to zrobiła, więc pozostał niezmieniony:
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, len, lumpeks, upcycling, recyclink, linen, Mori style, Japanese dress, oversized
[kliknij, aby powiększyć]

Wykonane przeze mnie podłożenie spódnicy:
blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, len, lumpeks, upcycling, recyclink, linen, Mori style, Japanese dress, oversized
[kliknij, aby powiększyć]

Na razie sukienka pojedzie ze mną na urlop. Len, z którego powstała, jest cienki i lekki, więc będzie idealna na duże upały i skutecznie ochroni moje podatne na spalenie ramiona. A po powrocie może pokuszę się o jakiś typowy dla Mori wielowarstwowy zestaw. Będzie idealny na koniec lata i początek jesieni!

A jeśli lubicie odzież inspirowaną japońskimi trendami, to rzućcie okiem do Brahdelt! Nie tylko ruszyła właśnie do Japonii, ale przed wyjazdem uszyła kilka naprawdę ciekawych rzeczy.

🇵🇱
Sukienka w stylu Mori: uszyłam sobie
Wykrój: bez wykroju
Materiał: bluzka + poszewka z lumpeksu
Lniany szal: Zara

🇬🇧
Mori style dress: made by me
Pattern: no pattern used
Fabric: linen (thrifted blouse + thrifted pillowcase)
Linen shawl: Zara

Len w Lizbonie

$
0
0
Nim pojawi się tu notka o naszej ostatniej podróży do Portugalii, szybko rzućcie okiem na uszytą tuż przed wyjazdem sukienkę w stylu mori

Powstała z połączenia nabytych w lumpeksie lnianej bluzki oraz lnianej poszewki i w trakcie wyjazdu spisała się wyśmienicie. Nie tylko chroniła przed intensywnym słońcem (a trafiliśmy na ogromne upały), a po praniu szybko schła, ale i nie wymagała prasowania. I mimo że jest to sukienka całkowicie "nie w moim stylu", to czułam się w niej wyśmienicie, bo lekki materiał cudownie układał się na wietrze.

Co ciekawe, w Lizbonie trafiłam na sklep z lnianą odzieżą (to chyba była ulica Saraiva de Carvalho), w którym większość wieszaków była zawieszona rzeczami w bardzo podobnym stylu. Od bluzek, przez kombinezony, aż po bardzo podobne do mojej sukienki. Ha!

No to teraz zobaczcie zdjęcia bluzki i poszewki po upcyklingu.

Park Necessidades:
marchewkowa, blog, szycie, rękodzieło, styl japoński, lniana sukienka, Lizbona, lato, sewing, DIY, handmade, linen dress, japanese Mori girl, Lisboa
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

Jedna z uliczek w Bairro Alto. To tu mieszkaliśmy trzy lata temu:
marchewkowa, blog, szycie, rękodzieło, styl japoński, lniana sukienka, Lizbona, lato, sewing, DIY, handmade, linen dress, japanese Mori girl, Lisboa
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

marchewkowa, blog, szycie, rękodzieło, styl japoński, lniana sukienka, Lizbona, lato, sewing, DIY, handmade, linen dress, japanese Mori girl, Lisboa, modern style
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

marchewkowa, blog, szycie, rękodzieło, styl japoński, lniana sukienka, Lizbona, lato, sewing, DIY, handmade, linen dress, japanese Mori girl, Lisboa
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

🇵🇱
Sukienka w stylu Mori: uszyłam sobie
Wykrój: bez wykroju
Materiał: bluzka + poszewka z lumpeksu
Plecak: Doughnut
Espadryle z oczami: Lidl

🇬🇧
Mori style dress: made by me
Pattern: no pattern used
Fabric: linen (thrifted blouse + thrifted pillowcase)
Backpack: Doughnut
Espadrilles with embroidered eyes: Lidl 

* Notka będzie nieco dłuższa (więc jej napisanie zajmie nam trochę czasu) i poświęcona miejscom w Lizbonie i okolicach, o których niewiele lub w ogóle nie wspomina się w popularnych przewodnikach.

Lizbona dla dociekliwych, część 1

$
0
0
Lizbona...

Na przełomie sierpnia i września wróciliśmy tam po raz trzeci, bo to miejsce, którego nie da się zwiedzić za jednym czy nawet dwoma razami. Tradycyjnie lecieliśmy Ryanairem z Wrocławia. Jako że zainteresowanie Portugalią nie jest aż tak ogromne (w samolocie zawsze są wolne miejsca), bilety nabyliśmy w wyjątkowo przystępnej cenie. Niestety, zapewne z powodu niższego zainteresowania, Ryanair w tym roku zawiesił loty na sezon zimowy.

marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa

Tym razem notka nie będzie dokładnie przedstawiać naszego pobytu (choć był to jeden z najlepszych). Postaramy się natomiast z panem Marchewką opisać nasze wrażenia z miejsc w Lizbonie i jej okolicach, o których bardzo często nie wspomina się w popularnych przewodnikach, a które są naprawdę godne uwagi. We wpisie zawrzemy najciekawsze punkty na mapie stolicy Portugalii, które udało nam się zwiedzić w tym oraz w zeszłym roku. Napiszemy tu również o najsmaczniejszym lizbońskim jedzeniu.

No to zaczynamy!
Wszystkie poniższe zdjęcia powiększą się po kliknięciu.

🚃 Mouraria

Do Portugalii polecieliśmy z książką. Wyjątkową. Otrzymana przez pana Marchewkę w prezencie urodzinowym, przedstawia historię fado, którego oboje jesteśmy wielkimi miłośnikami.

Mowa tu o "A wszystko to fado!" autorstwa lizbońskiego grafika Nuno Saraivy. Komiks nie tylko opowiada anegdotki z życia znanych fadystów, ale też pokazuje miejsca w portugalskiej stolicy, które są nierozerwalnie związane z tym gatunkiem muzyki. I właśnie te miejsca chcieliśmy zobaczyć! Szczególną uwagę poświęciliśmy ulicy Do Capelão, właśnie w dzielnicy Mouraria (rzut beretem od przystanku metra Martim Moniz). To tam lizbońskie fado miało swój początek, a w jednej z tawern można było usłyszeć pierwszą sławną śpiewaczkę - Marię Severę Onofrianę (1820-1846).

Już po wejściu w wąską Rua Do Capelão zobaczyliśmy, że wszystko nadal kręci się tam wokół fado. Ściany kamienic (ciągle zamieszkanych) zdobią zdjęcia i skrócone biografie najbardziej znanych artystów. Idąc wyznaczoną przez nie trasą, trafiliśmy pod popiersie jednego z popularniejszych lizbońskich fadystów - Fernando Maurício, któremu autor wspomnianej książki poświęcił cały rozdział. Kawałek dalej natrafiliśmy na dom, w którym mieszkał oraz maleńka knajpkę, w której śpiewak wychylał "ostatnie kieliszeczki" z przyjaciółmi. Wszystko wygląda dokładnie tak, jak w komiksie!

Uliczki przylegające do sławnej Rua Do Capelão:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Nuno Saraiva, fado

Zdjęcia i biografie fadystów na ścianach:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, miusic

Popiersie oraz zdjęcie i biografia Fernando Maurício na Beco da Guia:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, miusic, Fernando Mauricio

Os Amigos Da Severa - lokal przedstawiony w komiksie:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, miusic, Fernando Mauricio, os amigos da severa


Nawet jeśli nie macie "A wszystko to fado!", a interesujecie się tym gatunkiem muzyki, dzielnica Mouraria jest obowiązkowym, choć trochę zapomnianym przez przewodniki punktem podróży. Praktycznie w każdej najmniejszej knajpce wieczorami odbywają się koncerty. I w przeciwieństwie do lokali z Alfamy, nie trzeba tu rezerwować stolika pół roku wcześniej.

Dzielnica przyciąga również muzyków, którzy z fado nie mają nic wspólnego. I nikt ich stąd nie przegania! I tak jednego z wieczorów uczestniczyliśmy (po nabyciu "biletów wstępu" na Airbnb) w jam session Portugalczyka o korzeniach sięgających Cabo Verde, który ulokował swoją siedzibę w mikroskopijnym lokalu na ulicy Marquês Ponte de Lima.

Ale Mouraria to nie tylko muzyka. W dzielnicy tej popis swojej twórczości dają najróżniejsi artyści. Trafiliśmy tu nie tylko na miejsca, w których tworzy się i sprzedaje cudowną ceramikę czy sklepiki z prawdziwą odzieżą vintage, ale i na projekty artystyczne wystawiane wprost na urokliwych uliczkach.

A jeśli uda Wam się kiedyś dotrzeć na Beco das Farinhas, dobrze przyjrzyjcie się zdjęciom na ścianach kamienic. Przedstawiają one najstarszych mieszkańców okolicy; ludzi którzy tworzyli i tworzą niesamowity klimat Mourarii.

Projekt artystyczny na Beco das Farinhas:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Beco das Farinhas

Projekt artystyczny na Beco das Farinhas:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Beco das Farinhas

Mural nawiązujący do komiksu "A wszystko to fado!" autorstwa Nuno Saraivy:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Nuno Saraiva, fado, grafitti


🚃 Igreja e Convento da Graça

Kościół i klasztor Łaski Bożej znajdowały się niedaleko naszego miejsca zamieszkania w Lizbonie, więc nie mogliśmy sobie odmówić ich zwiedzenia. Droga do zabytków prowadziła przez Mourarię, tarasy widokowe oraz uliczki w całości pokryte niesamowitymi graffiti, które musieliśmy oczywiście dokładnie obfotografować.

W drodze do Kościoła i klasztoru Łaski Bożej. Po lewej 32-metrowe Escadinhas da Saúde czyli Schody Zdrowia (teraz najdłuższe zewnętrzne schody ruchome). Po prawej jedna z uliczek Mourarii:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Igreja e Convento da Graça

Wspomniane grafitti na schodach Caracol da Graça, czyli Ślimaku Łaski, który prowadzi do klasztoru i kościoła:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Igreja e Convento da Graça

I kolejne:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Igreja e Convento da Graça

I kolejne!
Po prawej pan Marchewka kręci namalowanym kołem (zawsze o tym marzył).
Po lewej już widoczna wieża kościoła:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Igreja e Convento da Graça

O samym klasztorze niewiele wiadomo, poza tym, że należał do Zakonu Świętego Augustyna, a jego wewnętrzne ściany pokrywają azulejo (czyli ozdobne kafle), ukazujące życie i śmierć co sławniejszych augustianów. I poza pięknem naściennych zdobień nie znaleźlibyśmy tu niczego nadzwyczajnego (historia klasztoru i jego remontu jest tam bardzo pobieżnie opisana), gdyby nie pewna ciekawostka - prawie wszystkie twarze przedstawione na malowidłach zostały pozbawione oczu. Ubytki są głębokie i w trakcie renowacji zostały wypełnione białą masą ceramiczną. Niestety, nigdzie nie udało nam się dowiedzieć, kto i kiedy dokonał zniszczeń.

Wewnętrzne ściany klasztoru i usunięte twarze postaci:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa

Po zwiedzeniu klasztoru i dołożeniu centów do jego dalszej renowacji ruszyliśmy do przylegającego kościoła Łaski Bożej, który został całkowicie odbudowany po trzęsieniu ziemi z 1755 roku. Jeśli interesuje Was architektura sakralna, to wizytą w tym kościele o barokowym wnętrzu nie będziecie zawiedzeni. Nie znaleźliśmy tu tradycyjnych malowideł, a niesamowicie wykonane rzeźby, stwarzające wrażenie trójwymiarowych obrazów. I choć kościoły to jeden z głównych celów naszego zwiedzania, to nigdzie do tej pory nie trafiliśmy na takie rozwiązanie.

Wnętrze kościoła:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa

🚃 Museu Nacional de Arte Contemporânea do Chiado

Museu Nacional de Arte Contemporânea do Chiado, czyli po naszemu Narodowe Muzeum Sztuki Współczesnej turyści omijają szerokim łukiem, bo pfuj, współczesna. A przecież ten okres (od 2. połowy XIX wieku do lat '80. wieku XX... z wycieczkami w kierunku współczesności) to często to, co w sztuce najciekawsze. Lizbońskie MNAC przypomina nieco wrocławskie MWW (także z powodu niezwykłości zaadaptowanego budynku - u nas bunkier, w Lizbonie - klasztor), ale jest chyba trochę większe i wydało nam się ciekawsze. Można tu oglądać i przedstawicieli trendów z przełomu wieków, które weszły już do kanonu i realizacje całkiem nowe, często stanowiące komentarz do dzieł dawnych mistrzów. Nie brakuje eksponatów interaktywnych, niektóre z nich dadzą się nawet głaskać (nie, nie są żywe), inne wydają dość osobliwe dźwięki (więcej nie zdradzimy, to trzeba zobaczyć, usłyszeć i dotknąć samemu). Muzeum nadal się rozbudowuje, podczas naszego pobytu malowano na biało pomieszczenia pod kolejne instalacje, więc atrakcji będzie tylko więcej!

W tym roku wstęp do muzeum kosztował 4,5€, co jest całkiem przystępną i zachęcającą do wejścia kwotą.

Wystawa współczesna "Please [don't] touch":
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Museu Nacional de Arte Contemporânea do Chiado

Lata '60. oraz obraz zainspirowany twórczością z XIX wieku:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Museu Nacional de Arte Contemporânea do Chiado

🚃 Museu da Marioneta

Do Muzeum Lalkarstwa poszliśmy zwabieni reklamami w metrze. Inaczej pewnie byśmy tam nie trafili - ze szkodą dla siebie. Podczas naszego pobytu trwała wystawa czasowa przedstawiająca lalki z Azji (fascynujące - od znanego starszym czytelnikom z PRL-owskiej telewizji perskiego teatru cieni po teatr... wodny), ale i ekspozycja stała jest imponująca. Przedstawia i lalki europejskie, i całą bogatą historię lalkarstwa portugalskiego, od objazdowych teatrów dostarczających komentarze polityczne po współczesne lalki z filmów animowanych (część absolutnie zachwycająca, bo pokazuje cały proces animacji).

W tym roku wstęp do muzeum kosztował 5€.

Wystawa tymczasowa oraz pan Marchewka w swoim żywiole (czyli zabawa pacynkami):
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Museu da Marioneta

marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Museu da Marioneta


🚃 Tapada das Necessidades

O parku Necessidades nie wspomina się w przewodnikach, gdyż obecnie wchodzi w skład kompleksu przylegającego do budynku (czyli pałacu Necessidades) Ministerstwa Spraw Zagranicznych (mimo to większość parku jest ogólnodostępna). Pałac z potężnymi przyległościami został wybudowany w XVIII w. na polecenie króla portugalskiego Jana V Wielkodusznego dla filipinów, czyli stowarzyszenia księży katolickich. Następnie stał się stałą rezydencją władców z portugalskiej dynastii Bragança, którą obalono w 1910 r.

Te 10-hektarowe tereny zielone podzielone są na kilka sekcji - część wypoczynkową (tu znajdują się trawniki, jeziorka, baseniki, fontanny i oranżeria), lasek śródziemnomorski (porośnięty głównie iglakami), ogród kaktusowy, sekcję z zagrodami dla zwierząt, dawną szkołę oraz zamknięte dla zwiedzających partery, czyli niskie ogrody otoczone żywopłotem z bukszpanu. Partery przylegają bezpośrednio do budynku pałacu, co tłumaczy ich całkowite odcięcie. Po tych częściach terenów zielonych swobodnie przechadzają się pawie (oraz - zapewne - urzędnicy MSZ, ale żadnego nie zoczyliśmy... co innego pawie).
Partery przylegające do pałacu:
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Necessidades

Do parku Necessidades dotarliśmy z panem Marchewką w jeden z najcieplejszych dni lata lekko wykończeni. Nie tylko dlatego, że przeszliśmy już kilka ładnych kilometrów pod górę, ale też z powodu problemów ze znalezieniem wejścia, które znajduje się na na tyłach całej posiadłości i nie wygląda zachęcająco. A właściwie może odstraszać, bo ta "przedpokojowa" część parku jest dość zaniedbana, co zapewne wynika z braku funduszy. Na szczęście im bliżej pałacu, tym schludniej wyglądają obsadzone przestrzenie.

Naszą szczególną uwagę zwrócił wspomniany wcześniej ogród kaktusowy, w którym nadal rosną posadzone w XVIII w. sukulenty (potężne agawy, jukki, aloesy czy opuncje robią ogromne wrażenie, szczególnie jeśli jest się miłośnikiem tych gatunków roślin) oraz budynek oranżerii, połączony z łaźnią z basenem - oraz zamknięta część ogrodu, na którą można rzucić okiem przez stalową furtkę. Całość terenów zielonych skomponowana jest tak, że bardzo łatwo sobie wyobrazić rodzinę królewską spędzającą tam leniwe popołudnia.

U góry ogród kaktusowy, u dołu część wypoczynkowa (po prawej widoczna oranżeria):
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Necessidades

Dziwne coś na opuncji. Kto wie, co to?
marchewkowa, blog, podróże, urlop, wakacje, Portugalia, Lizbona, Mouraria, fado, travel, Lisboa, Necessidades

Koniec części pierwszej.

Lizbona dla dociekliwych, część 2

$
0
0
To druga część notki poświęconej Lizbonie i jej okolicom. Jeśli nie widzieliście pierwszej, przejdźcie tu.

🚃 Estufa Fria

Estufa Fria to największa szklarnia jaką kiedykolwiek udało nam się zwiedzić. Jest to potężny (11 500 m² powierzchni) kompleks trzech krytych ogrodów, przylegających do popularnego wśród turystów Parku Edwarda VII. Pierwszą ze szklani otwarto w 1933 roku, zaś kolejne w 1975.

Oczywiście jest to przede wszystkim raj dla miłośników roślin (do jakich się zaliczamy), ale każdy miłośnik dzikiej przyrody znajdzie tu coś fascynującego. No właśnie, dzikiej, bo Estufa Fria zupełnie nie przypomina polskich ogrodów botanicznych. Nie dość, że kompleks wpasował się w skalne urwisko (wcześniej był tu kamieniołom bazaltu), nie dość, że po części przykrywa go bambusowe zadaszenie, przypominające jakąś konstrukcję zamieszkującego dżunglę plemienia, to cały ogród skonstruowano tak, by spacer po nim przywodził na myśl zwiedzanie naturalnego środowiska zamieszkujących go roślin. A ich bogactwo jest wprost nieprzebrane - od wiekowych drzew, po imponujące sukulenty. Naprawdę warto doświadczyć tego samemu bo słowa - a nawet zdjęcia - nie oddadzą całkowitego oszołomienia tym zielonym światem.

 W zeszłym roku za wstęp do Estufa Fria zapłaciliśmy jedynie 3,5€.

Alejki i fontanny:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Estufa Fria, greenhouse

Kwitnąca monstera (pan Marchewka jej nie dotykał, a jedynie robił dłonią tło) oraz widok z góry:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Estufa Fria, greenhouse

Nawet kwiaty są tu zielone:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Estufa Fria, greenhouse

Po lewej w tle widoczna wewnętrzna restauracja, a po prawej wkomponowane w zieleń schodki:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Estufa Fria, greenhouse

Strumyk, w którym żyją raki,  oraz nawis skalny: 
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Estufa Fria, greenhouse

Stawik: 
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Estufa Fria, greenhouse


🚃 Panorâmico de Monsanto

Punkt widokowy Panorâmico de Monsanto odwiedziliśmy w trakcie zeszłorocznej wyprawy do Lizbony. Aby do niego dotrzeć, musieliśmy przebrnąć przez prawdziwą miejską dżunglę, czyli park leśny Florestal de Monsanto. To faktycznie las w środku miasta - o tyle nietypowy, że stworzony przez człowieka, w 1. połowie XX wieku - i pomyślany jako płuca Lizbony. Jest dziki, piękny... i stosunkowo zapomniany nawet przez mieszkańców, nie mówiąc już o turystach. Plan połączenia go obecnie budowanym zielonym korytarzem z innymi terenami zielonymi w Lizbonie (na początek - Parkiem Edwarda) ma to zmienić.

Florestal de Monsanto usytuowany jest na zboczu wniesienia, dodatkowo okala niewielki wąwóz i porasta ruiny starych zabudowań. Znaleźć tu też można - niestety nieczynny - park linowy. Na szczęście w zarośla weszliśmy z naładowanym telefonami. Mapy i GPS bardzo się tu przydają, bo ścieżki turystyczne są w wielu miejscach całkowicie zarośnięte, oznakowań brak i można spokojnie się tu zgubić ;].

Park widoczny z góry i pan Marchewka, korzystający ze zjeżdżalni w nieczynnym już parku linowym:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Panorâmico de Monsanto, old restaurant, UFO

Ostatecznie udało nam się dotrzeć na szczyt wzniesienia, na którym od lat '60. ubiegłego wieku stoi niezwykła okrągła restauracja, która mimo ciekawego wyglądu nigdy normalnie nie funkcjonowała (choć wielokrotnie próbowano ją ratować) i w tej chwili stanowi wyłącznie punkt widokowy (jeden z najlepszych w Lizbonie!) oraz miejsce w którym artystycznie wyżywają się lizbońscy grafficiarze. Mimo że zewnętrze Panorâmico de Monsanto zostało dość mocno zniszczone, zaś wszystkie szyby powybijane, we wnętrzu można stale podziwiać oryginalne azulejo, niezwykłe ceramiczne płaskorzeźby (przedstawiające sceny z życia lizbończyków, anioły czy dziwne pojazdy przypominające statki kosmiczne) oraz niespotykane rozwiązania architektoniczne.

Wchodzimy! Z zewnątrz obiekt nie wygląda zbyt zachęcająco:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Panorâmico de Monsanto, old restaurant, UFO

Na parterze nadal można podziwiać nienaruszoną ceramiczną płaskorzeźbę wykonaną przez artystkę Manuelę Madureirę:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Panorâmico de Monsanto, old restaurant, UFO

Wnętrze prawie w całości pokryte jest graffiti:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Panorâmico de Monsanto, old restaurant, UFO

marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Panorâmico de Monsanto, old restaurant, UFO

Ostatni poziom restauracji, który pełnił i nadal pełni rolę punktu widokowego. Niestety, wybito wszystkie szyby.  Na szczęście na parapecie zachowały się kafle przedstawiające Lizbonę. Malunek odpowiada temu, co widoczne jest w oddali:
marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Panorâmico de Monsanto, old restaurant, UFO


🚃 Jardim Botto Machado

Tę ciekawostkę można zobaczyć w przelocie, zwiedzając ulice Alfamy (my z panem Marchewką zrobiliśmy to w zeszłym roku). I nie o sam park tu chodzi, a o okalający go mur, który pokryto kaflami przedstawiającymi najbardziej znane miasta świata, w tym oczywiście Lizbonę!

Ten niesamowicie kolorowy ceramiczny mural został wykonany w 2016 r. przez szwedzkiego artystę André Saraivę (przypadkowa zbieżność nazwisk z autorem komiksu) i ciągnie się przez prawie 200 metrów. Warto podejść do niego choć na chwilę i przyjrzeć się namalowanym detalom.

marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Jardim Botto Machado, azulejo, art, design

marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Jardim Botto Machado, azulejo, art, design

marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Jardim Botto Machado, azulejo, art, design

marchewkowa, blog, podróże, Lizbona, Portugalia, Lisboa, Portugal, travel, Jardim Botto Machado, azulejo, art, design

Koniec części drugiej.

Bucket hat

$
0
0
Pan Marchewka pozazdrościł mi w trakcie wyprawy do Lizbony lnianego kapelusza, dlatego przed kolejnym wyjazdem (w środę wybywamy na Maltę, tak się dziwnie w tym roku złożyło!) postanowiłam uszyć mu klasyczny bucket hat.

Kapelusz tego typu pojawił się ponoć na początku XX wieku i oryginalnie był  noszony przez irlandzkich rybaków oraz farmerów. Wełniany materiał, z którego go wykonywano i charakterystyczny opadający daszek skutecznie chroniły twarz i szyję przed deszczem oraz słońcem. W latach '40. kapelusz typu bucket przejęła amerykańska piechota, aby dwadzieścia lat później oddać go paryskim wybiegom i modzie kobiecej. Zaś już pod koniec XX wieku akcesorium to stało się nierozerwalną częścią wyglądu prawdziwego hip-hopowca. Współcześnie albo jest szaleńczo kochany (japońska moda nie może się bez niego obyć), albo straszliwie znienawidzony (ostatnio przeczytałam, że najlepiej go "wyrzucić, zakopać i spalić").

Dosyć historii...

Model dla pana Marchewki wykonałam z tego samego lnu, z którego powstał mój kapelusz. Użyłam darmowego wykroju, udostępnionego przez australijską markę Elbe Textiles. Oryginalnie projektantka zakłada dwuwarstwowość kapelusza i możliwość jego wywijania. Ja jednak podwójne zostawiłam jedynie rondo. Cała główka jest jednowarstwowa, tak aby pan Marchewka nie narzekał na przegrzanie (a zwykle to robi :]).

No to spójrzcie na efekt końcowy:

blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, rękodzieło, kapelusz, len, pan Marchewka, bucket hat, DIY, sewing, handmade
[kliknij, aby powiększyć]

blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, rękodzieło, kapelusz, len, pan Marchewka, bucket hat, DIY, sewing, handmade
[kliknij, aby powiększyć]

blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, rękodzieło, kapelusz, len, pan Marchewka, bucket hat, DIY, sewing, handmade
[kliknij, aby powiększyć]

blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, rękodzieło, kapelusz, len, pan Marchewka, bucket hat, DIY, sewing, handmade
[kliknij, aby powiększyć]

blog, marchewkowa, szycie, krawiectwo, Wrocław, rękodzieło, kapelusz, len, pan Marchewka, bucket hat, DIY, sewing, handmade
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Kapelusz pana Marchewki: uszyłam
Wykrój: Elbe Textiles
Len: Allegro, e-kameo

🇬🇧
Bucket hat: made by me
Pattern: Elbe Textiles
Fabric: pure linen

PS Niestety, nie wiem, czy przed wyjazdem uda mi się wrzucić na bloga pozostałe notki na temat naszej wyprawy do Portugalii. Jeśli nie, pojawią się na początku listopada.

Kolor najlepszy z możliwych, czyli długie rękawiczki T. Kowalski

$
0
0
Czy Wy wiecie, że w mojej szafie do tej pory nie było długich skórzanych rękawiczek? Jakoś nigdy nie trafiłam na parę, która w pełni by mi odpowiadała (wszystko przez moje długie palce!). Dlatego od lat do płaszczy i żakietów z rękawem 3/4 nosiłam rozciągliwe rękawiczki wełniane, które w przypadku naszych ostatnich zim były zdecydowanie za ciepłe. 

Ta drobna niedogodność sprawiła, że z miłą chęcią przyjęłam od przedstawicielki sklepu Ko-Moda oraz marki T. Kowalski ofertę przetestowania długich bezpodszewkowych rękawiczek ze skóry koźlęcej.

Zgodnie z informacją na stronie, rękawiczki mają kolor najlepszy z możliwych, jeśli o dodatki chodzi, czyli szaro-beżowy. I faktycznie tak jest - są idealnym połączeniem tych dwóch barw! Oznacza to, że pasują do wszystkiego. Uwielbiam takie rozwiązania, bo jedną parą rękawiczek oblecę i turkusowy kostium, i amarantowy płaszcz.

Zamszowa skórakoźlęca* jest niesamowicie miękka i cienka. Jestem jednak całkowicie pewna, że bardzo wytrzymała, bo od siedmiu lat noszę krótkie rękawiczki T. Kowalski, które były nie tylko wystawiane na różne temperatury, ale i domowo prane (tak, wkładam skórzane rękawiczki do letniej wody z delikatnym szamponem lub mydłem), a cały czas wyglądają wspaniale. Jak będzie z wycieraniem się/ugniataniem "włosków", tego nie wiem, gdyż moje poprzednie pary wykonane są ze skóry licowej. Czy jednak stanowi to duży problem? 

Przejdźmy jednak do rzeczy dla mnie najważniejszej, czyli szycia. Do wykonania przeszyć użyto nici elastycznej w nieco ciemniejszym odcieniu niż sama skóra, co wygląda bardzo elegancko. Wszystkie ściegi są bardzo równe i dokładnie wykonane. Nie ma tu żadnych luźnych nitek, zgrubień czy nieestetycznych zakończeń (również po lewej stronie).

Lekka elastyczność skóry i nici sprawia, że rękawiczki bardzo dobrze dostosowują się do dłoni i ładnie ją opinają. Nie powodują jednak uczucia skrępowania. Co najlepsze, przy nasadach palców środkowych nie mam pustki, która właściwie zdarza mi się w każdych rękawiczkach dostępnych na rynku.

No to teraz rzućcie okiem na rękawiczki. Z materiału, na którym leżą, w tym tygodniu szyje się sukienka (a właściwie jest już prawie gotowa!).

Szary żakiet po lewej, szaro-bężowe rękawiczki na środku, beżowy beret po prawej:
rękawiczki, T. Kowalski, Ko-Moda, skóra koźlęca, retro styl, lata '50.
[kliknij, aby powiększyć]

rękawiczki, T. Kowalski, Ko-Moda, skóra koźlęca, retro styl, lata '50.
[kliknij, aby powiększyć]

Idealny szew okrętkowy, wykonany nićmi elastycznymi:
rękawiczki, T. Kowalski, Ko-Moda, skóra koźlęca, retro styl, lata '50.
[kliknij, aby powiększyć]

Wąskie podłożenie:
rękawiczki, T. Kowalski, Ko-Moda, skóra koźlęca, retro styl, lata '50.
[kliknij, aby powiększyć]

Rozmiar 6,5 na dłoni. Skóra bardzo dobrze dopasowuje się nawet do najdłuższego palca (nie mam tu pustki u podstawy):
rękawiczki, T. Kowalski, Ko-Moda, skóra koźlęca, retro styl, lata '50.
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Zamszowe rękawiczki: T. Kowalski, za pośrednictwem ko-moda.com (tu fanpage sklepu)
Tweedowy żakiet: uszyłam sobie
Torebka: Baron
Wełniany beret: Zara

🇬🇧
Suede gloves: T. Kowalski via ko-moda.com
Tweed jacket: made by me
Handbag: Baron
Wool beret: Zara

Mimo że rękawiczki otrzymałam w ramach testów, w żaden sposób nie wypłynęło to na moje zdanie na ich temat. A powyższa recenzja nie wiąże się z żadną gratyfikacją finansową. 
*Upewniłam się, że jest pozyskiwana humanitarnie po uboju mięsnym.

Creepy baby

$
0
0
Kiedy miałam kilka lat (to była połowa lat '80.), zapragnęłam sikającej lalki. Wiecie, takiej, którą się poiło wodą, a potem sadzało na nocnik. Nie pamiętam, skąd mi się to wtedy wzięło, bo najpopularniejsze lalki z taką funkcją, czyli Baby Born, pojawiły się dopiero w 1991 roku.

Lalki z funkcją sikania nie udało się moim rodzicom kupić. Za to dostałam od nich lalkę, która nie tylko wyglądała jak prawdziwe dziecko, ale miała miękki korpusik, co sprawiało, że swobodnie ruszała rękami i nogami. Lekko przerażające... Chociaż w dobie silikonowych lalek reborn już chyba nie tak bardzo. Jak myślicie?

Lalka była przeze mnie bardzo kochana przez kilka lat, a potem trafiła do pudła, w którym oczekiwała na nową właścicielkę, czyli moją 2,5-letnią bratanicę.

Wielka miłość sprawiła jednak, że Bożenka (bo tak teraz lalka ma na imię) doznała kontuzji i musiała trafić na stół oper... krawiecki. 

Poważny uraz boku:
KEYWORDS
[kliknij, aby powiększyć]

Jako że nie miałam zbyt wiele czasu na naprawę, bo bratanica nie okazała zadowolenia z perspektywy rozstania się z lalką na jeden wieczór, szybko wzięłam się za zszycie boku. Na szczęście dzianina, z której wykonano korpus nadal jest w dość dobrym stanie, więc żadne poważniejsze zabiegi nie były wymagane.

Zaoszczędzony czas wykorzystałam na uszycie sukienki. Jako że w sieci nie znalazłam żadnego darmowego wykroju na 50-centymetrową lalkę, a wszystkie dziecięce wykroje z Burdy były za duże, sama stworzyłam bardzo prosty model z olamówkowanym płytkim podkrojem szyi, kimonowymi rękawkami, marszczonym dołem i listwami zapięcia z rzepami na tyle.  

Sukienkę uszyłam z różowej bawełny w białe groszki, którą kiedyś dostałam od Miękkie. Jedynym ozdobnym elementem, na który starczyło mi czasu, została lawendowa tasiemka zygzak, którą na samym końcu doszyłam ręcznie.

I tak wygląda naprawiona i ubrana lalka:

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, stara lalka, naprawa, sewing, DIY, baby doll, creepy
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, stara lalka, naprawa, sewing, DIY, baby doll, creepy
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, stara lalka, naprawa, sewing, DIY, baby doll, creepy
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, stara lalka, naprawa, sewing, DIY, baby doll, creepy
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, stara lalka, naprawa, sewing, DIY, baby doll, creepy
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, stara lalka, naprawa, sewing, DIY, baby doll, creepy
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, stara lalka, naprawa, sewing, DIY, baby doll, creepy
[kliknij, aby powiększyć]

Szmaragdowe lata '60, czyli o szyciu Simplicity 8511

$
0
0
Od dawna marzyłam o sukience łączącej w sobie reglanowe rękawy i wąski karczek - czyli detale bardzo popularne w latach '60. Niestety, mimo że na takie połączenie trafiałam kilkukrotnie w starych magazynach, to zawsze rozmiary (kiedyś jeden wykrój drukowany był w jednym rozmiarze!) zamieszczonych w nich modeli były zbyt odległe od mojego. Sprawiało to, że przeróbki okazywały się nieopłacalne. Po prostu nie chciało mi się ślęczeć tygodniami nad próbkami :].

Na szczęście w październiku moje poszukiwania skutecznie zakończyła "Anna: Moda na szycie" 4/2019, w której pojawił się wykrój Simplicity 8511. Reglany, wąski karczek, skośne zaszewki biustowe - to było to! Od razu wzięłam się więc za szycie, szczególnie że w szafie czekała na mnie przemiła tkanina (wiskoza 65%, poliester 30%, elastan 5%) w szmaragdowym kolorze.

marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
Nim jednak siadłam do krojenia, przejrzałam w sieci zarówno zdjęcia modelek Simplicity, jak i efekty końcowe szycia, prezentowane w sieci przez inne osoby. Na wszystkich zdjęciach widoczny był problem ze zbyt obfitymi rękawami oraz zapadaniem się łączenia plisy podkroju szyi z rękawem. Należało więc zwrócić szczególną uwagę na te elementy.

Na moje szczęście (a zapewne na niektórych nieszczęście) sukienkę wydrukowano w rozmiarze podwójnym - 38/40, 42/44, 46/44 - co tak naprawdę odpowiada rozmiarom połówkowym. Już pierwsza próbka pokazała, że 38/40 (czyli 38,5, a więc typowa 40 w niego na pewno się nie zmieści) w biuście leży idealnie. Wyraźnie też było widać obszerność rękawów, którą postanowiłam skorygować już na dość grubym i bardzo mięsistym (przypomina dzianinę punto) materiale właściwym.

Zszycie zaszewek, szwów bocznych sukienki, wszycie rękawów (zebranych na szwach zewnętrznych i wewnętrznych) i zamka (ręcznie!) poszło błyskawicznie, bo tkanina nie stwarzała absolutnie żadnych problemów. Zgodnie z przewidywaniami, największym wyzwaniem okazało się osadzenie karczka, który w tym modelu stanowi płynne przedłużenie rękawów i musi układać się całkowicie gładko na podkroju szyi. Wiele zależy tu od  indywidualnego kształtu ramion, więc moje wszywanie tego elementu opierało się na fastrygowaniu, mierzeniu i przeszywaniu, a potem fastrygowaniu, mierzeniu i przeszywaniu :]. Żmudna robota się jednak opłaciła i karczek leży na mnie całkowicie gładko. 

Co do zapadania się górnej części rękawa, to mam wrażenie, że jest to wada... a właściwie nie wada, a cecha konstrukcyjna - połączenie okrągłego szwu plisy i szwu reglanów powoduje lekkie ciągnięcie i opadanie materiału w okolicach dołka nadobojczykowego. Jedynym rozwiązaniem są tu poduszki, na które na razie się nie zdecydowałam. Zobaczymy, co wyjdzie w praniu! 

Jeśli lubicie dłubaninę i ciekawe detale w prostych sukienkach, to wykrój mogę szczerze polecić.

Przód. Rękaw 3/4 idealnie dopasowany do długich rękawiczek T. Kowalski
marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
[kliknij, aby powiększyć]

Bok. Tu dobrze widoczna jest zaszewka, biegnąca od biodra:
marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
[kliknij, aby powiększyć]

Tył z ręcznie wszytym zamkiem:
marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
[kliknij, aby powiększyć]

Karczek. Lewą stronę stanowi podszewka:
marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
[kliknij, aby powiększyć]

Zapięcie tyłu:
marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
[kliknij, aby powiększyć]

Guzik Prym Fashion i pętelka:
marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
[kliknij, aby powiększyć]

Podłożenie dołu. Identycznie wygląda podłożenie rękawów:
marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
[kliknij, aby powiększyć]

To będzie mój ulubiony zestaw kolorystyczny tej zimy:
marchewkowa, pracownia, Wrocław szyje, krawiectwo, rękodzieło, retro, vintage, moda, Simplicity 8511, sewing, DIY, handmade, 1960s style
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Sukienka w stylu lat '60.: uszyłam sobie
Wykrój: Simplicity 8511 z "Anny: Mody na szycie" 4/2019
Tkanina: wiskoza z poliestrem i elastanem (zużyłam ok. 1,3 mb)
Guzik: Prym Fashion Polska
Rękawiczki: T. Kowalski z Ko-mody
Beret: Zara
Apaszka: Zara
Broszka-pudel: vintage, Allegro

🇬🇧
1960s style dress: made by me
Pattern: Simplicity 8511
Fabric: polyviscose
Button: Prym Fashion Poland
Gloves: Ko-moda
Beret: Zara
Scarf: Zara
Poodle brooch: vintage

Dew It, czyli o tym, co mnie powaliło i uniemożliwiło stworzenie tej notki

$
0
0
Ja wiem, że te zdjęcia miały się pojawić jakieś dwa tygodnie temu, a może nawet i trzy, ale po drodze powaliła mnie nie tylko choroba, leń i święta, ale także - nieoczekiwanie - premiera ostatniej części Star Wars. Tak właśnie!

Nie żebym była jakąś wielką fanką sagi. Właściwie poza sentymentem z dzieciństwa nic mnie z nią nie łączyło. Na film szłam więc bez jakichkolwiek oczekiwań. I co? I się straszliwe zawiodłam, a potem przez ponad tydzień, zamiast zająć się blogiem, rozkminiałam z panem Marchewką, jak to się stało, że przy tak bogatym materiale źródłowym powstało coś tak poszatkowanego fabularnie i montażowo, jak The Rise of Skywalker.

Jak tak patrzę na smutny los Star Wars, to chyba nie chcę, żeby powstawał kolejny Matrix. Strach się bać, bo z tą trylogią akurat jestem bardzo związana emocjonalnie (prawie tak samo, jak z szyciem :]).

Wróćmy jednak do clou programu, czyli sukienki na podstawie wykroju Simplicity 851, o którym pisałam w ostatniej notce (tak, tej sprzed miesiąca!). Model ten spisuje się zdecydowanie lepiej, niż przewidywałam. Nieco obszerniejsze reglanowe rękawy  - choć i tak zmniejszone o rozmiar - zachowują się wręcz wyśmienicie pod płaszczami. Nie ciągną, nie uwierają, nie odcinają dopływu krwi...

Na zdjęciach sukienka w wersji wyjściowej, ale z grubymi rajstopami i kozakami równie świetnie wygląda!

marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, retro, lata '60., wykroje, DIY, handmade, Simplicity 8511, 1960s, vintage, outfit, ootd
tu się szyje, marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, retro, lata '60., wykroje, DIY, handmade, Simplicity 8511, 1960s, vintage
Wrocław, marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, retro, lata '60., wykroje, DIY, handmade, Simplicity 8511, 1960s, vintage
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, retro, lata '60., wykroje, sukienka, DIY, handmade, Simplicity 8511, 1960s, vintage, dress

Niestety, skóra tych rękawiczek nie nadaje się do obsługi telefonu:
marchewkowa, blog, szycie, krawiectwo, rękodzieło, retro, lata '60., wykroje, DIY, handmade, Simplicity 8511, 1960s, vintage, refashioned coat Reiss, woal
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]

🇵🇱
Sukienka w stylu lat '60.: uszyłam sobie
Wykrój: Simplicity 8511 z "Anny: Mody na szycie" 4/2019
Tkanina: wiskoza z poliestrem i elastanem (zużyłam ok. 1,3 mb)
Płaszcz: przerobiony Reiss
Długie rękawiczki: T. Kowalski, ko-moda.com
Fryz: Łukasz z Kandary na ul. Zwycięskiej we Wrocławiu
Kolor: MONTIBELLO In Flashy Colours, fiolet

🇬🇧
1960s style dress: made by me
Pattern: Simplicity 8511
Fabric: polyviscose
Coat: Reiss, refashioned by me
Long gloves: T. Kowalski, ko-moda.com
Hair: MONTIBELLO In Flashy Colours, violet

Przepikowana

$
0
0
Niektórzy z Was mogą pamiętać (a jeśli nie, to rzućcie najpierw okiem TU), że w czerwcu zeszłego roku uszyłam sobie z ręcznika z Decathlonu płaszcz plażowy. Całkowicie wyjątkowy, bo wyposażony w długi, szpiczasty kaptur. Cały proces szycia można było zobaczyć na Instagramie.

Korzystałam wtedy z wykroju na kurtkę zimową z Beyer Mode 1/1959, który okazał się tak fajny, że postanowiłam uszyć na jego podstawie również okrycie wierzchnie z pikówki.

Wykrój:
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

Materiału trochę się naszukałam, bo, jak się okazuje, pikówiki właściwie nie da się u nas kupić poza sezonem jesiennym i zimowym. A jeśli ma się jakiekolwiek wymagania odnośnie koloru czy wzoru pikowania, to już całkowita klapa. Ostatecznie trafiłam na granatową pikówkę w romby; nieco duże, ale postanowiłam nie wybrzydzać ;]. 

Za szycie wzięłam się jeszcze w grudniu i, mimo że wykrój ten jest bardzo prosty, skończyłam dopiero w zeszłym tygodniu. I to nie tylko przeciwności losu zaburzyły mi proces twórczy, ale nieco pojechałam tu z dopasowaniem rombów (na przykład prawej strony odszycia do lewej strony) i lamowaniem zapasów. Zaś ogrom ręcznego wykańczania odbił się na moich palcach i wymuszał dłuższe przerwy.

Ostatecznie kurtka jest gotowa, choć, jak pewnie zauważyliście, brakuje jej kieszeni. Nie, nie zabrakło mi materiału! Kieszenie mam skrojone i gotowe do przyszycia, tylko ciągle nie wiem, czy powinny się tu znaleźć.

Ostatnio uwielbiam bardzo proste formy z jednym twistem. Tutaj ten twist zapewnia mi nietypowy kaptur z pomponem (kupiony jako element breloczka w Rossmannie) i kieszenie wydają się być nadmiarowe. Ale jeszcze zobaczymy po kilku założeniach!

Co myślicie - z kieszeniami czy bez?

Przód:
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

Zapięcie:
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

Rękawy (po odwinięciu mankietów mają pełną długość):
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

Tył. Tu dobrze widać, jak długi jest kaptur:
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

Po rozpięciu:
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

Odszycie przodu i lewa strona kurtki:
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

Wnętrzności:
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Kurtka: uszyłam sobie
Wykrój: Beyer Mode 1/1959
Granatowa pikówka: sklep.amstii.pl
Pompon: Rossmann

🇬🇧
Winter jacket: made by me
Pattern: Beyer Mode 1/1959
Navy quilted fabric: sklep.amstii.pl

Przepikowana, część 2

$
0
0
Nie było mnie na blogu prawie miesiąc. Szyłam zaciekle mondrianowską sukienkę, która wyszłaby świetnie, gdyby nie pewien problem (jeśli należycie do mojej "tajnej" grupy na Facebooku, to wiecie, o co chodzi). Ale o tym w kolejnej notce...

Dziś wróćmy do pikowanej kurtki, którą wyprodukowałam pod koniec stycznia. 

Zdjęcie oryginału z Beyer Mode 1/1959:
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric
[kliknij, aby powiększyć]

Po miesiącu noszenia zdecydowałam o nieprzyszywaniu kieszeni, przynajmniej w tym sezonie (jakoś mnie to zupełnie nie zaskakuje - przyp. pan Marchewka). Przez cały ten czas ani razu nie miałam potrzeby ich użycia, więc byłyby tylko nadmiarową ozdobą (eee, nie będę się powtarzał - przyp. pan Marchewka). No i jednak te piękne, niezaburzone niczym poły to naprawdę coś! (co to ja mówiłem... - przyp. pan Marchewka).

Poza tym kurtka nosi się wyśmienicie i pasuje do wszystkiego. Materiał jest na tyle plastyczny, że kaptur można dowolnie wymodelować. Ułożony gładko na plecach czy ramieniu lub uniesiony, zachowa nadaną mu formę.

Na zdjęciach zobaczycie, jak wygląda z cygeratekami, które uszyłam wieki (czyli 5 lat) temu, na postawie wykroju z Beyer Mode 6/1963.

marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric, retro outfit
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric, outfit, pedal pushers
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric, retro outfit
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric, 1960s pants
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric, pedal pushers
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric, 1950s outfit
marchewkowa, szycie, Wrocław, retro, stare wykroje, kurtka, pikówka, Beyer Mode 1/1959, winter jacket, vintage sewing pattern, quilted fabric, retro outfit
[kliknij, aby powiększyć wybrane zdjęcie]

🇵🇱
Kurtka: uszyłam sobie
Materiał: pikówka dwustronna z Amstii
Wykrój: Beyer Mode 1/1959
Cygaretki: uszyłam sobie
Materiał: wiskozowy splint
Wykrój: Beyer Mode 6/1963
Kaszmirowy sweter: lumpeks
Rękawiczki: T. Kowalski, ko-moda.com
Ocieplane baleriny: Deichmann - Medicus
Kocie okulary: ALE-HOP

🇬🇧
1950s winter jacket: made by me
Fabric: quilted polyester
Pattern: Beyer Mode 1/1959
1960s pedal pushers: made by me
Fabric: viscose twill
Pattern: Beyer Mode 6/1963
Cashmere sweater: second-hand shop
Gloves: T. Kowalski, ko-moda.com
Winter flats: Deichmann - Medicus
Cat eye glasses: ALE-HOP

Katastrofa, czyli sukienka mondrianowska Yves Saint Laurent

$
0
0
Czy Wam też się zdarzają zakupy robione w sieci, które na każdym etapie realizacji okazują się pechowe? 

Ja mam niestety szczęście do takich transakcji, szczególnie na Allegro. Tym razem jednak opowiem Wam o zakupie, którego akurat nie dokonałam na Allegro, a w sklepie z tkaninami, któremu postanowiłam dać kolejną szansę. No i to był błąd!

Problemy zaczęły się już w momencie nadania przesyłki - sklep twierdził, że paczkę wydał, a kurier, że paczki nie odebrał. Kontakt z obsługą klienta okazał się wyjątkowo niemiły, ale jakoś to przełknęłam, bo bardzo zależało mi na zamówionej tkaninie w kilku różnych kolorach - wprost idealnej na wymarzoną przeze mnie sukienkę mondrianowską.

Kiedy paczka dotarła, odetchnęłam z ulgą. Niestety, jak się pewnie już domyślacie, ta ulga była bardzo krótka, bo wewnątrz zamiast zamówionego ecru (11-0606 TPX Pristine) znalazłam...
... śnieżną biel. Tak, właśnie! Na szczęście pozostałe kupony tkaniny  - czerwony, niebieski i czarny (niestety, podstawowego żółtego nie było w ofercie) - były zgodne z moim zamówieniem, więc dałam sobie spokój z reklamacją. Ostatecznie śnieżna biel nie była złym wyborem, choć początkowo chciałam, aby najjaśniejsze elementy sukienki modrianowskiej wyglądały na pożółkłe, niczym oryginały z 1966 roku, które lata wisiały w muzeach.

Takie tam fanaberie ;].

Oryginał YSL na modelkach:
mondrian dress, Yves Saint Laurent, 1960s, fashion, retro
[kliknij, aby powiększyć]

Jako że już wcześniej korzystałam z tego materiału, wiedziałam, że wymaga on dwóch dłuższych prań wstępnych. Nie dlatego, że się zbiegał, a dlatego, że lekko tracił kolor.

Po dwukrotnej dekatyzacji i wyschnięciu tkaniny wzięłam się za jej krojenie (nie martwcie się, o wykroju i szyciu będzie osobna notka!). I tu znowu czekała mnie przykra niespodzianka, bo kupony okazały się ucięte na skos. Na szczęście każdy z kolorów zamówiłam z 10-centymetrowym zapasem, więc udało mi się zmieścić poszczególne elementy. Choć w przypadku niebieskiego krojenie musiało być kreatywne.

Ostatecznie wycięte prostokąty połączyłam w zgrabną całość. Proces ten zajął mi trzy tygodnie, ale nie były to tygodnie zmarnowane. Tak mi się przynajmniej w momencie ukończenia sukienki wydawało.

A potem przyszedł czas poszyciowego prania w celu usunięcia rozpuszczalnych nici oraz znikających markerów - i na tytułową katastrofę. Po lekkim przeschnięciu sukienki okazało się, że tkanina nie straciła nadmiaru barwnika w trakcie dekatyzacji i wszystkie kolory odbiły się na bieli, tworząc plamy i zacieki.

Po kilkunastu minutach całkowitej załamki wzięłam się za intensywne odplamianie. Nie miałam nic do stracenia, bo sukienka w takim stanie i tak nie nadawała się do noszenia.

A oto cały proces odplamiania w podpunktach (a nuż komuś się przyda):
  • namaczanie w delikatnym płynie do kolorów Domol Color Ultra Sensitive z Rossmanna x 10   (wodę zmieniałam, kiedy robiła się całkowicie czarna). Kolory wypłukały się w znacznym stopniu, barwiąc biel na stalowo;
  • dwukrotne odbarwianie preparatem Dr. Beckmann z Rossmanna, poleconym przez szereg czytelniczek (dzięki Wam ogromne, dziewczyny!). Po kilkunastu godzinach biel stała się lekko różowa. Plamy i zacieki również przybrały ten odcień;
  • płukanka z sody oczyszczonej;
  • wielogodzinne namaczanie w wybielaczu bezchlorowym x 3 (rossmannowy Domol i lidlowy Formil). Po tym etapie kolory przestały barwić, biel przybrała odcień ecru, a plamy zniknęły.
Odplamianie odbyło się w wodzie o temp. 30°C i trwało kilka dni, ale okazało się niezwykle skuteczne. Materiał specjalnie nie spłowiał, nie skurczył się, nie zmienił formy w żaden sposób. A co najlepsze, niezbyt chciana śnieżna biel przybrała żądany przeze mnie odcień, którego sklep omyłkowo mi nie wysłał.

Takie szczęście miałam! 
Różnica w kolorach przed i po:
marchewkowa, blog, Wrocław, szycie, rękodzieło, moda retro i vintage, rekonstrukcje, sukienka mondrianowska, kolory podstawowe, lata 60, sewing, handmade, Mondrian dress, Yves Saint Laurent, YSL, 1960s
[kliknij, aby powiększyć]

A teraz spójrzcie na zdjęcia uratowanej sukienki mondrianowskiej. Jak widać, kolory pozostały żywe, a czerń głęboka (aż miałam problem ze zrobieniem zdjęć):

Przód:
marchewkowa, blog, Wrocław, krawiecktwo, rękodzieło, moda retro i vintage, rekonstrukcje, sukienka mondrianowska, kolory podstawowe, lata 60, sewing, handmade, Mondrian dress, Yves Saint Laurent, YSL, 1960s
[kliknij, aby powiększyć]

Tył z pojedynczym czarnym pasem:
marchewkowa, blog, dolnośląskie, szycie, rękodzieło, moda retro i vintage, rekonstrukcje, sukienka mondrianowska, kolory podstawowe, lata 60, sewing, handmade, Mondrian dress, Yves Saint Laurent, YSL, 1960s, I make my own clothes
[kliknij, aby powiększyć]

Odszycie podkroju szyi:
marchewkowa, blog, Wrocław, szycie, pracownia, moda retro i vintage, rekonstrukcje, sukienka mondrianowska, kolory podstawowe, lata 60, sewing, handmade, Mondrian dress, Yves Saint Laurent, YSL, 1960s
[kliknij, aby powiększyć]

Odszyty lamówką podkrój pachy:
marchewkowa, blog, Wrocław, szycie, rękodzieło, moda retro i vintage, rekonstrukcje, sukienka mondrianowska, kolory podstawowe, lata 60, sewing, handmade, Mondrian dress, Yves Saint Laurent, YSL, 1960s
[kliknij, aby powiększyć]

Ręcznie wszyty zamek:
marchewkowa, blog, Wrocław, szycie, rękodzieło, moda retro i vintage, rekonstrukcje, sukienka mondrianowska, kolory podstawowe, lata 60, sewing, handmade, Mondrian dress, Yves Saint Laurent, YSL, 1960s
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, Wrocław, szycie, rękodzieło, moda retro i vintage, rekonstrukcje, sukienka mondrianowska, kolory podstawowe, lata 60, sewing, handmade, Mondrian dress, Yves Saint Laurent, YSL, 1960s
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, Wrocław, tu się szyje, rękodzieło, moda retro i vintage, rekonstrukcje, sukienka mondrianowska, kolory podstawowe, lata 60, sewing, handmade, Mondrian dress, Yves Saint Laurent, YSL, 1960s
[kliknij, aby powiększyć]

🇵🇱
Sukienka mondrianowska: uszyłam sobie
Wykrój: The Great British Sewing Bee
Materiał: wiskoza + poliamid + elastan
🇬🇧
Mondrian dress: made by me
Pattern: The Great British Sewing Bee
Fabric: polyviscose

Co robić, jak stworzyć wykrój sukienki mondrianowskiej

$
0
0
Jeśli czytaliście moją pierwszą notkę na temat sukienki mondrianowskiej, to wiecie, że szyłam ją, korzystając z wykroju The Great British Sewing Bee. Wykrój ten jednak nie do końca odzwierciedlał oryginalną sukienkę z kolekcji YSL, dlatego postanowiłam go dość znacznie zmodyfikować. Jak się potem okazało, wprowadzone modyfikacje wymagały szeregu próbek, na które poświęciłam zbyt wiele dni.

Z tego powodu żałuję, że zdecydowałam się na wspomniany wykrój. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby rozrysowanie go samodzielnie w oparciu o sukienkę podstawową. 

Abyście nie popełnili tego samego błędu, stworzyłam instrukcję, która pokazuje, jak szybko i bezproblemowo podzielić wykrój sukienki.


marchewkowa, blog, szycie, Wrocław, instrukcje, wykrój, sukienka mondrianowska, YSL, 1960s, Mondrian dress, sewing, pattern making
[kliknij, aby powiększyć]

A. Potrzebny nam będzie wykrój z wyłącznie poziomymi zaszewkami biustowymi. Tył sukienki może być dowolnie dopasowany. Takie modele znajdziecie tu, tu i tu (wykroje są darmowe, wystarczy założyć konto).

Należy pamiętać, aby wszystkie odcinki rysować prostopadle/równolegle do biegu nitki (w przypadku tak prostej sukienki będzie to środek przodu/tyłu).

Czarne pasy o szerokości 3 i 4 cm będą odpowiednie dla rozmiarów do 44. Od 46 powinno to być 4 i 5 cm.

B. Zaczynamy od poziomego czarnego pasa o szerokości 3 cm, biegnącego od podkroju pachy do podkroju pachy (lub, zależnie od wykroju, od szwu bocznego do szwu bocznego). Jego dolny brzeg jest jednocześnie górą zaszewek. Jeśli zaszewki biegną po łuku lub lekko skośnie, nadal rysujemy po ich górnym brzegu. Ważne, aby środek pierwszego czarnego pasa był prostopadły do biegu nitki/środka przodu.

C. Kolejny 3-centymetrowy pas rysujemy równolegle do środka przodu (1,5 cm po lewej od środka, 1,5 cm po prawej od środka). Biegnie on od podkroju szyi aż do górnego brzegu naszego pierwszego pasa.

marchewkowa, blog, szycie, Wrocław, instrukcje, wykrój, sukienka mondrianowska, YSL, 1960s, Mondrian dress, sewing, pattern making
[kliknij, aby powiększyć]


D. Teraz bierzemy się za pas nr 3. Tym razem będzie on miał 4 cm szerokości. Jego górny lewy róg stanowi czubek zaszewki. Rysowanie kończymy na linii wyznaczonej przez połowę biodra (tu możemy pokombinować, bo nie u każdego odcięcie w tym miejscu będzie korzystne dla sylwetki).

E. Kolejny 4-centymetrowy pas biegnie poziomo od biodra do biodra. Jego górny brzeg łączy się ze spodem poprzedniego pasa.

F. Następnie od dołu sukienki odmierzamy 6 cm. Rysujemy odcinek, który będzie dolnym brzegiem poziomego pasa o szerokości 3 cm.

marchewkowa, blog, szycie, Wrocław, instrukcje, wykrój, sukienka mondrianowska, YSL, 1960s, Mondrian dress, sewing, pattern making
[kliknij, aby powiększyć]


G. Przedłużamy  4-centymetrowy pas z rys. E. Jego podstawa dotyka teraz najniższego poziomego pasa.

Sukienka podzielona! 

H. Dla ułatwienia, poszczególne elementy warto oznaczyć na wykroju odpowiednimi kolorami -  wyznaczone pasy zamalowujemy na czarno, lewą górę na niebiesko, prawy środek na czerwono, a dolny prostokąt na żółto.

I. Przed rozcięciem wykroju wycinamy niepotrzebne wnętrze zaszewek (o ile nie zrobiliśmy tego na początku). Wykrój rozcinamy, tnąc po brzegach czarnych pasów, tak jak to pokazuje rys. I. Elementy numerujemy. Górne przody 1a i 1b są identyczne, należy je jednak wyciąć z tkanin o różnych kolorach.


marchewkowa, blog, szycie, Wrocław, instrukcje, wykrój, sukienka mondrianowska, YSL, 1960s, Mondrian dress, sewing, pattern making
[kliknij, aby powiększyć]


J. Tył to już pestka.

Od dołu sukienki odmierzamy 6 cm. Narysowany odcinek stanowi dolną krawędź 3-centymetrowego pasa.

Wykrój rozcinamy. Wystarczą połówki każdego z trzech elementów, które wycinamy dwukrotnie (w szwie środka znajduje się zamek).

I gotowe!


marchewkowa, blog, szycie, Wrocław, instrukcje, wykrój, sukienka mondrianowska, YSL, 1960s, Mondrian dress, sewing, pattern making
[kliknij, aby powiększyć]


marchewkowa, blog, szycie, Wrocław, instrukcje, wykrój, sukienka mondrianowska, YSL, 1960s, Mondrian dress, sewing, pattern making
[kliknij, aby powiększyć]

Alternatywa. A jeśli mamy ochotę na sukienkę mondrianowską, ale 15 elementów, które trzeba zszyć, to dla nas za dużo, można zdecydować się na nieco prostszy model, który również znalazł się w kolekcji YSL.

W takim wypadku na przodzie wyznaczamy dwa poziome pasy - jeden dotykający góry zaszewek, drugi na brzegu dołu sukienki - oraz jeden pas pionowy, biegnący przez środek przodu. Na tyle zaś rysujemy pojedynczy poziomy pas na brzegu dołu. Wszystkie pasy mają 4 cm szerokości.

Oryginalnie lewy górny element (1b) szyto z materiału w kolorze czerwonym lub żółtym.
Viewing all 285 articles
Browse latest View live